Dariusz Kuczmera: Lewandowski - król trzech zwaśnionych narodów
Brzmiały nader groźnie informacje poprzedzające wiadomości sportowe w dzienniku telewizyjnym. Nabrałem przekonania, że w Izraelu już nie będą tak szanować Polaków, jak w czasach, kiedy odwiedziłem ten piękny kraj razem z Józefem Żylińskim i Andrzejem Nowakowskim, gdy obsługiwałem mecz Ligi Mistrzyń koszykarek ŁKS z Elitzurem Holon.
Tam nawet na plaży Polak czuł się swojsko, bo w budkach z lodami ustawionymi na plaży kilka metrów od morza, sprzedawana była Stolicznaja - na szklanki, kieliszki lub butelki, jak kto chciał.
Polacy w Izraelu zdaniem telewizyjnych informatorów mieli być teraz na cenzurowanym, bo wprowadzili nie taką ustawę, a co gorsza ich premier użył sformułowania uznanego w tamtym pięknym kraju za kłamliwe. Na szczęście zamiast eskalacji nastrojów między Polską i Izraelem, doszło do wybuchu sympatii na poziomie zwykłych ludzi. Oto bowiem Robert Lewandowski, najsłynniejszy w świecie Polak, zarabiający grube miliony w kraju, który przyznaje się do haniebnych czynów 80 lat temu, wszedł w komitywę z obywatelem Izraela, słynnym menedżerem o nazwisku Pini Zahavi. Ten fakt dowodzi, że konflikty na górze nie przekładają się na zachowania ludzi na dole.
Polacy nie są zatem na cenzurowanym. A propos. Czy młodzież wie, co to cenzura? Nie ma jej przecież. Można mówić wszystko, używać dokładnych przymiotników, nie jest karane użycie zwrotu polskie zgrupowania piłkarskie. Nie to, co kiedyś.
Przed laty redaktor co poniedziałek, wydając ukazujący się we wtorek tygodnik Piłka Nożna, spędzał godzinę lub dwie na parterze gmachu przy Mysiej w stolicy, czekając by na szczotkach (odbitki stron przygotowanej do druku gazety) pan cenzor przystawił odpowiednią pieczątkę. Nie można było pisać o katastrofach na stadionach, o tym, w której jednostce wojskowej w Czarnem koło Szczecinka przebywa powołany do służby piłkarz Widzewa Jerzy Wijas. Bo to zagrażało bezpieczeństwu państwa. Nawet PZPR był skrótem zastrzeżonym, co zmusiło działaczy szczypiorniaka do zmiany nazwy z PZPR na Związek Piłki Ręcznej w Polsce. Dziś jest lepiej, a PIS, czyli Państwowa Inspekcja Sanitarna może pod pięknym szyldem zajmować się szykanowaniem karaluchów w kuchni.
Raduję się, że zgasł znicz olimpijski, bo teraz na pierwszy plan wysunie się nasz król Robert Lewandowski. Piłka zajmie nasze kibicowskie serca bez dzielenia się z kimkolwiek. Jedynie brakować mi będzie olimpijskiego studia Eurosportu, które w nowatorski sposób pokazywało olimpiadę. Korea Popołudniowa, czy Pjongczang show prowadzone przez Tomasza Sikorę, Jakuba Kota i Michała Korościela - te programy były ciekawsze od popisów naszych sportowców...