Dom palił się szybko, nic z niego nie zostało
Pożar niemal doszczętnie zniszczył w czwartek, 28 stycznia dom przy ul. Odrzańskiej w Zielonej Górze Nowym Kisielinie. Bez dachu nad głową zostały trzy osoby. Potrzebują pomocy.
Alarm u strażaków włączył się około 13.00. Na ul. Odrzańską ruszyły pierwsze wozy. Wezwano również pogotowie elektryczne, aby odłączyć prąd w budynku. – Dom palił się wewnątrz. Mieliśmy w dodatku informacje, że w środku mogą być domownicy – mówi rzecznik straży, mł. bryg. Ryszard Gura. Strażacy szukali ludzi w płonącym i zadymionym budynku. Na szczęście nikogo tam nie było.
Ale w środku znaleźli butlę z gazem. Jak okazało się, rozszczelnioną. Liczyła się każda sekunda. W każdej chwili mogło dojść do wybuchu gazu. Było bardzo niebezpiecznie. – Strażacy słyszeli syk gazu ulatniającego się z przewodu – relacjonował mł. bryg. Gura.
Źródła pożaru lokalizowano za pomocą kamery termowizyjnej. A ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie, bowiem ściany w kilku pokojach były wyłożone boazerią. W którymś momencie płomienie wydostawały się na zewnątrz domu.
W akcji byli strażacy zawodowi i ochotnicy. W sumie na miejsce dotarło sześć jednostek. Płomienie gasiło 30 strażaków. Lali wodę z zewnątrz domu oraz ze środka. Opanowanie ognia zajęło im ponad godzinę. Część dachu przybudówki została rozebrana. Potem długo trwało dogaszanie i zabezpieczanie zgliszcz.
Niestety, dom przy ul. Odrzańskiej nie nadaje się do zamieszkania. Pożar zniszczył budynek niemal doszczętnie. W dodatku pomieszczenia są zalane woda. W domu mieszkało troje młodych ludzi, po dwudziestce. Teraz nie mają dachu nad głową.
Na miejscu pożaru pojawiły się pracownice pomocy społecznej. – W sytuacji tej rodziny potrzebna jest każda pomoc, włącznie z żywnością i ubraniami, które zostały zniszczone w pożarze – stwierdziła jedna z pracownic pomocy społecznej. Zebrali się również sąsiedzi. – Jakoś trzeba będzie pomóc, ogień zabrał im wszystko dosłownie w chwilę – powiedziała jedna z sąsiadek.
Pomoc społeczna szuka pogorzelcom jakiegoś lokum, ale najprawdopodobniej przeniosą się oni do rodziny.
Przyczyna pożaru jest ustalana. – Wstępnie wygląda to na wadliwe przewody kominowe – mówi mł. bryg. Gura. Możliwe również, że doszło do rozszczelnienia butli z gazem i zapłonu, od którego powstał pożar domu. Być może będzie powoływany biegły, który odpowie na pytania, co zawiodło.
Autor: Piotr Jędzura