Dramaty millenialsa. Felieton Aleksandry Suławy: Centrum sterowania światem
Robota mnie stresuje, więc odkładam ją na później. A im dłużej ją odkładam, tym bardziej mnie stresuje.
Znacie? Jeśli nie znacie, to albo jesteście bardzo szczęśliwymi ludźmi, albo lekko mijacie się z prawdą. To, co kiedyś nazywano poczciwą prokrastynacją, ostatnio w opracowaniach psychologów zyskało nowe miano: „grafeiophobia”, czyli lęk przed pisaniem. Nie tylko tym twórczym, ale rozumianym jako praca przy biurku w ogóle. Termin może brzmi jak psychobełkot, ale uwiarygadniają go - przynajmniej w moich oczach - zasłyszane od znajomych deklaracje typu „przy biurku siadam tylko w obliczu deadline’u”, czy „praca to najgorsze miejsce do pracy”.
Gdzieś jednak pracować trzeba. I jak się okazuje, z biurkiem wygrywa łóżko. Jak niedawno pisał magazyn „Autoportret” w grupie nastolatków ponad połowa woli właśnie tam czytać i odrabiać lekcje. Dizajn nie znosi próżni, więc na rynku od kilku lat pojawiają się akcesoria mające ułatwić tę barłogową twórczość. Na stronach Amazona i Allegro znaleźć można najróżniejsze ministoliki (nieco przypominają tace śniadaniowe, ale pod ich podnoszonymi blatami kryje się labirynt przegródek na papier, długopisy, ołówki i inne biurowe akcesoria, a do tego lampki i gniazda ładowarek) i podstawki, i profilowane poduszki, komody z wysuwanym blatem...
Sprawa zrobiła się jeszcze poważniejsza, kiedy do akcji wkroczyła dizajner Geoffrey Pascal, który kierując się badaniami NASA, opracował kolekcję o nazwie - właśnie - „grafeiophobia”. To już nie akcesoria, ale całe meble, które są czymś pomiędzy biurkiem a leżanką. Typy są trzy: pierwszy pozwala leżeć na brzuchu, drugi daje możliwość ułożenia się na boku, trzeci zaś półleżenia, każdy z nich składa się z modułów, które można dowolnie przestawiać, w zależności od wagi, wzrostu i preferencji użytkownika.
Pozwalają zachować komfort (pozycja zbliżona jest do tzw. „neutral body position”, czyli ułożenia ciała, jakie przyjmują astronauci podczas długich lotów) i relaks, ale bez barłogowego rozgardiaszu. Bo jak mówi sam Pascal „nie chodzi o to, żeby przysypiać w pracy, ale by brak stresu i biurowej nudy wspierał naszą kreatywność”. Dla tych, którzy wątpią w skuteczność takiego rozwiązania, krótka wyliczanka. Z łóżka pracowali: Dali, Matisse, Warhol, Kahlo, Twain i wielu innych. A kto wie, co mogliby stworzyć, gdyby ich meble projektowali eksperci przy wsparciu NASA...