Pewność siebie jest super, ale tylko w racjonalnych dawkach.
Asertywność, podobnie jak Shakira, karierę robiła w okolicy roku 2000. Miły dla ucha, dźwięczny termin, Wikipedia rozszyfrowuje jako: posiadanie i wyrażanie własnego zdania bez naruszania cudzych praw i granic. Na końcu, definicji, znajduje się stwierdzenie - klucz: jest to umiejętność nabyta. Umiejętność sama się nie nabędzie, księgarnie około 2000 zapełniły więc poradniki o asertywności, w pracy oferowano szkolenia z zakresu asertywności, w kolorowych magazynach pojawiły się teksty problemowe o asertywności, a w szkole na godzinie wychowawczej puszczano film poradnikowy o tytule „asertywnym być”. I wszystko to jak krew w piach, bo asertywność, niczym wspomniana Shakira została zmieciona przez drugą, samorozwojową gwiazdę, której na imię „pewność siebie”. Ta niczym Rihanna, trzyma się mocno po dziś dzień.
Dlaczego w narodzie, którego mądrością są porzekadła w rodzaju „Siedź w kącie, a znajdą cię” i „Pokorne ciele dwie matki ssie”, trafiła na tak podatny grunt? Nie mam pojęcia, ale faktem jest że wypuszcza sobie na tym gruncie bujne listki. Ostatnio taki listek dotarł i do naszej redakcji.
Do działu kultury zadzwoniła pani X i powiedziała, żeby pisać. Pisać, bo ona zaśpiewa koncert. Pisać nie jak nam się podoba, ale dokładnie tak, jak ona sobie życzy: z imieniem i nazwiskiem w tytule, z imieniem i nazwiskiem pod zdjęciem „żeby w guglu wyskoczyło”. Czy mamy nad tym koncertem patronat? Nie mamy. Czy wykupiła u nas reklamę? Nie wykupiła. Czy z kimkolwiek uzgadniała ten tekst? Uzgadniała (kilka minut wystarczyło, żeby przekonać się, że guzik, a nie uzgadniała).
Nie podaję nazwiska pani, bo nie ona jedna tak robi. Każdy tak robi i nie tylko w mediach. Koloryzuje, prosi, domaga się jest - sformułowanie klucz - pewny siebie. I można by po prostu skwitować tę autopromocję uśmiechem, gdyby nie fakt, że ona naprawdę działa. Wyżebrane teksty się ukazują, miejsca na scenie znajdują, zaproszenia są wyciągane spod lady itd. Pewni siebie dostają co chcą, dla świętego spokoju, żeby już nie napierali. A oni utwierdzają się w przekonaniu, że ich strategia jest w porządku Bo gdyby nie była, to przecież by nie działała, prawda?
Proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie mówię, że wiara w siebie jest zła i trzeba wrócić do mądrości o kącie i cielęciu. Wydaje m się jednak, że zdecydowanie lepiej niż solo, brzmiałaby w duecie z asertywnością. Jak Rihanna z Shakirą.