Dzięki Nowinom Czeszka i Polak dowiedzieli się, że... są rodziną. Ich korzenie wywodzą się z Jaksmanic koło Przemyśla
- Wpisałem w Google swoje nazwisko, niezbyt popularne w Polsce, i cierpliwe przeszukiwałem wyniki. Natrafiłem na artykuł z Nowin, z 2017 roku, w którym pisaliście, że pani z Czech poszukuje rodziny właśnie o takim nazwisku, a na zamieszczonych zdjęciach widać groby moich przodków - opowiada Łukasz Włodkowski-Lewkut z Lublina.
W październiku 2017 r. otrzymaliśmy e-maila od Květy Kubálkovej, z domu Mierzwińska (w czeskiej wersji Mervínská), z Czech. Pani poszukiwała swoich przodków. Osoby o nazwiskach Lewkut i Mierzwiński znalazła w USA i w Wielkiej Brytanii. Jednak natrafiła również na ludzi, którzy według jej wiedzy wywodzili się z Jaksmanic w gminie Medyka, niedaleko Przemyśla.
- Mój dziadek Stefan Mierzwiński pochodził z Jaksmanic. Jego ojciec również nazywał się Stefan Mierzwiński, a jego matka Maria z domu nazywała się Lewkut - opisywała w e-mailu Květa Kubálkova.
Pani Květa wyjaśniała, że buduje drzewo genealogiczne swojej rodziny i w związku z tym poszukuje wszelkich informacji o swoich przodkach. Jak każdy współczesny geneanolog wertuje również Internet.
- Na stronie apokryfruski.org znalazłem zdjęcia nagrobków Michała Lewkuta, Vasila Lewkuta i Stefani Mierzwińskiej z Jaksmanic. Jeszcze w 2015 r. próbowałam się czegoś dowiedzieć od waszych urzędów i parafii, ale nie uzyskałam odpowiedzi. Proszę o pomoc Nowiny, może po publikacji artykułu ktoś się odezwie - pisała do nas pani Květa.
Oczywiście, opublikowaliśmy artykuł, zamieściliśmy zdjęcia, które nadesłała do nas pani Květa. Niestety, nikt z poszukiwanej rodziny przez ponad trzy lata się nie odezwał. Aż do teraz.
CZYTAJ: Pod Przemyślem Czeszka szuka śladów swojej rodziny [ZDJĘCIA]
- Z ciekawości wpisałem swoje nazwisko w wyszukiwarkę Google i cierpliwie przeszukiwałem wyniki. Ogromnie się zdziwiłem, gdy na zdjęciach w artykule w Nowinach zobaczyłem fotografie grobów moich przodków - napisał do nas Łukasz Włodkowski - Lewkut z Lublina. Twierdzi, że według jego wiedzy osób o nazwisku Lewkut jest w Polsce tylko trzynaścioro.
- Po przeczytaniu artykułu, porozmawiałem ze swoją mamą i okazało się, że moja babcia wspominała, że możemy być spokrewnieni z Mierzwieńskimi, a więc również z tą panią z Czech - wyjaśnia pan Łukasz.
Prosił o skontaktowanie z panią Květą. Korespondencja z Czech do Nowin nadeszła ponad trzy lata temu. Na szczęście ten ważny e-mail się zachował w naszych archiwum.
Wysłaliśmy wiadomość do Czech. Po zaledwie kilku godzinach otrzymaliśmy odpowiedź. Sprawa była nadal aktualna.
Skontaktowaliśmy panią Květę z panem Łukaszem i z niecierpliwością czekaliśmy na finał rozmów. Dlaczego? Od pana Łukasza dowiedzieliśmy się, że przed 1950 r. w Jaksmanicach były co najmniej dwie rodziny Lewkut, które według przekazów dziadków nie były spokrewnione.
- Jesteśmy już po rozmowie. Pani Květa przedstawiła mi wyniki swoich dotychczasowych ustaleń genealogicznych, udało się nam znaleźć kilka punktów stycznych i jest wysokie prawdopodobieństwo, że mieliśmy wspólnego przodka. Oczywiście będziemy dalej badać sprawę, szukać w archiwach - mówi pan Łukasz.
Tłumaczy, że do tej pory ani on, ani jego rodzina, nawet nie podejrzewali, że mogą mieć krewnych w Czechach. Bardziej wspominano Austrię.
- W czasie II wojny światowej każdy z braci mojego dziadka z Jaksmanic, znalazł się w innym kraju. Jeden trafił do Rosji, inny do Francji, a jeszcze inny prawdopodobnie do USA. Mój dziadek pozostał w Polsce. Bardzo się cieszę, że po tak wielu latach odnaleźliśmy krewnych - twierdzi pan Łukasz.