Dziki. Problem Opolszczyzny
Na Opolszczyźnie dzików jest więcej niż 10 lat temu. W Tułowicach doliczono się 81, w Turawie - 53. Na podstawie zebranych właśnie danych zapadną decyzje o zwiększeniu odstrzału.
W liczeniu brali udział leśnicy i myśliwi. Ustawiali się w tyralierę, średnio po pięćdziesiąt osób i szli przez las. To metoda zwana pędzeniem. Stojący z boku obserwatorzy liczyli uciekające przed ludźmi dziki.
Takie liczenie organizowane jest w całej Polsce, na Opolszczyźnie już się zakończyło we wszystkich nadleśnictwach. Dane właśnie spływają do Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach, której podlega Opolszczyzna. W jednym nadleśnictwie naliczano przeciętnie po kilkadziesiąt dzików. I tak w Nadleśnictwie Strzelce Opolskie podczas tzw. pędzeń zauważono ich dokładnie 30. Tyle samo w Nadleśnictwie Pruszków. W Nadleśnictwie Opole o cztery sztuki więcej, a w Turawie 53. Sporo dzików jest w Tułowicach, bo co najmniej 81.
- Naszym zdaniem ta metoda liczenia jest dość precyzyjna - mówi Lidia Bocianowska, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Opole.
A jak leśnicy oceniają wyniki liczenia? - Z pewnością dzików jest więcej niż na przykład 10 lat temu, ale niektórzy koledzy mówili, że spodziewali się trochę większej liczby - dodaje Lidia Bocianowska.
Nieoficjalnie od jednego z myśliwych dowiedzieliśmy się, że na wyniki trzeba jednak wziąć poprawkę. - Część dzików siedziała w kukurydzy, a my chodziliśmy głównie po lasach - mówi - Zdarzało się też, że zwierzęta nic sobie nie robiły z obecności ludzi i mogły nie zostać policzone. Ale i tak lepszej metody liczenia chyba nie ma.
Zachowania zwierząt jest jednym z głównych problemów, z jakimi borykają się leśniczy, koła łowieckie, rolnicy i mieszkańcy osiedli w wielu opolskich miastach. Dziki przychodzą tam, wyrządzają szkody, bywa nawet, że atakują ludzi. Tak było m.in. w Kędzierzynie-Koźlu.
CZYTAJ Jest zgoda na odstrzał dzików w Kędzierzynie-Koźlu
Według behawiorysty zwierząt Aleksandra Budka, ludzie są sami sobie winni: - Traktują dziki jako atrakcję i dokarmiają je. Myślą, że zrobią zwierzęciu jednorazową przyjemność i dzik sobie pójdzie do lasu. A on nawet jeśli odejdzie, to znów wróci na osiedle, bo te zwierzęta są inteligentne. Jak raz znajdą jedzenie przy śmietniku, to będą tam przychodzić po raz kolejny. Kiedy widzą, że ze strony ludzi nic im nie grozi, po prostu przestają się ich bać.
Dziki na Opolszczyźnie
Szacuje się, że w ciągu 10 lat populacja dzika na Opolszczyźnie powiększyła się o około 150 procent (wyniki z wszystkich nadleśnictw pozwolą te szacunki zweryfikować). Dlaczego rośnie? Z dwóch powodów. Przede wszystkim w poprzednich latach nie zawsze wykonywane były wszystkie plany łowieckie, co sprzyjało zwiększaniu się liczebności tych zwierząt.
Poza tym coraz więcej rolników decyduje się na uprawę kukurydzy, a to wielki przysmak dzika. Podobnie jak rzepak, buraki cukrowe, zboża. Taka wysokobiałkowa dieta odbija się też na ich stanie zdrowia. Są mocne, okres godowy mają cały rok.
ZOBACZ Dziki wyrządzają coraz więcej szkód na Opolszczyźnie
W 2016 myśliwi mają upolować w naszym regionie 12 tysięcy dzików. Rok temu było to 11 tysięcy, a w poprzednich latach około 6-7 tysięcy.
W Kędzierzynie-Koźlu można strzelać do dzików nawet w mieście. Zgodę wydał sejmik województwa.