Edward Szewczyk był pracoholikiem. Dzień zaczynał od obchodu miasta
Kiedy Edward Szewczyk przechodził przez Dworzysko w kierunku Blichu albo magistratu ulicami Cichą i Wąską, wokół rozbrzmiewało: dzień dobry panie naczelniku. Pracę w urzędzie zaczynał pierwszy od porannego obchodu miasta. Mówili o nim pracoholik.
Od strony zajezdni MKS-u idzie nieco pochylony, starszy pan w zarzuconej na ramionach ciemnej marynarce. Jest 6.30 i zanosi się na upalny letni lipcowy dzień.
Prawdziwy gospodarz i ojciec miasta
Na wysokości studni pomiędzy ulicą Krakowską a ulicą Krzywą przechodzi na skraj placu składowego materiałów masowych, czyli po prostu składowiska kruszywa drogowego. Wyjmuje z kieszeni kartkę w kratkę i coś notuje. Chwilę jeszcze się zastanawia i idzie na początek ulicy Kołłątaja od strony ulicy Świerczewskiego, gdzie niedawno wybudowano siedzibę Rejonu Drogowego w Gorlicach. Tam z kolei ogląda podbudowę ulicy, wykonaną z tłucznia drogowego i może wejść na środek ulicy, bo niewielki w tym czasie w Gorlicach ruch został na czas robót wstrzymany.
Dzień dobry naczelniku - rozbrzmiewało na Dworzysku
Po tych oględzinach znowu kieruje się w ulicę Krótką pomiędzy waflarnią a ulicą Strażacką, i tą ulicą dochodzi do jej końca, gdzie łączy się z ulicą Krzywą i przechodzi w Plac Dworzysko.
Tam znowu sprawdza, czy wczoraj pracownicy zatrudnieni przez miasto posprzątali plac przed dzisiejszym wtorkowym dniem targowym.
Czytaj więcej:
- Chociaż Edward Szewczyk pochodził z Kwiatonowic, jego życiorys świadczy, że życia nie miał usłanego różami.
- Gospodarz miasta „załatwia” w województwie, że Gorlice w 1960 roku otrzymują sześć autobusów marki san. Która linia pojawiła się jako pierwsza?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień