Ekstraklasa dla ŁKS i Widzewa... jak psu zupa
Znany z oryginalnych zachowań i trafnych myśli redaktor Paweł Zarzeczny, z którym w dziennikarstwie przeszedłem drogę prawie od Lenino, w programie Stan Futbolu podniósł tezę, że zasłużone kluby powinny mieć zagwarantowane miejsce w ekstraklasie.
Padły nazwy: ŁKS, Polonia Warszawa, Ruch, Widzew, Polonia Bytom. Zgadzam się z Pawłem nie tylko dlatego, że obaj ważymy razem ćwierć tony. Szacunek zasłużonym klubom się należy, jak psu zupa.
Jeśli nawet niektórym wybitnym klubom powinęła się noga i z powodu finansowego, a nie sportowego krachu stoczyły się prawie na dno, trzeba im pomóc, bo kilka lat wcześniej rozsławiały Polskę w całej Europie. I nadal mają rzeszę kibiców, a to dorobek, którego nie wolno zmarnować. Jak pomagać? To mogłaby być taka namiastka fundacji Gloria Victis. Może być to pomoc finansowa, może być punktowa. Z lubością odejmujemy punkty klubom za długi i inne przewinienia, możemy wreszcie komuś przed sezonem podarować na przykład dziesięć punktów za zasługi.
Wie już o tym nawet konserwatywna UEFA, która za kadencji Michela Platiniego za uszy wciągała słabszych do Ligi Mistrzów, ale teraz przygotowuje wyściełane fotele dla tych, którym może się nie udać awansować do elity, ale kiedyś byli na szczycie. Może się zatem zdarzyć, że Manchester United nie załapie się w tym sezonie nawet do Ligi Europy, ale bez takiej drużyny rozgrywki pucharowe są uboższe, więc UEFA przyzna dziką kartę Czerwonym Diabłom.
Pomysł ma tylu samo zwolenników, co przeciwników, ale chyba ciekawsze byłyby mecze: Barcelona - Manchester United, niż Barcelona - Bate Borysów.
Podobnie w polskiej ekstraklasie z całym szacunkiem włosy na głowie kibiców jeżyłyby mecze Legia- Widzew, czy Legia - ŁKS, a nie Legia - Podbeskidzie.
Oczywiście nic nie mamy przeciwko tym, którzy dopiero pracują na swoją markę, jak Bate czy Podbeskidzie, bo kiedyś też od zera zaczynały Manchester i Widzew. Dlatego nie chcemy zatrzaskiwać drzwi, a powiększać ligi o zasłużonych.
Łatwo wskazać, komu należy się miejsce w lidze. W przypadku łódzkich klubów sprawa jest bezdyskusyjna (sześć tytułów mistrza!). Kilka godzin po sportowej audycji z udziałem Zarzecznego pokazano program o stanie wojennym. Był wątek o mistrzostwach świata 1982. Sukces i triumfalny powrót kadry do kraju. Małe kluby wysyłały po swoich taksówki, a Widzew przysłał... autokar. Nie dość, że w srebrnej kadrze widzewiaków było najwięcej, to jeszcze żony chciały powitać mężów. Który klub dzisiaj wysyła po swoich kadrowiczów autobus?