Felieton Tadeusza Płatka. Betonowy Disneyland
Na ul. Kornela Makuszyńskiego w Krakowie widziałem auto wyładowane złomem. Spływające po betonie śmierdzące resztki krwi z transportu mięsa. Także sikającego pod płotem, dobrze ubranego faceta.
Makuszyńskiego - kraina hurtowni i warsztatów samochodowych, strefa faktur, rozliczeń, kilometrówek, rabatów, dostaw i transportów. Na swoich końcach ma starą kostkę granitową, może nawet ma ją wszędzie, tylko w większości przykrytą kołdrą z popękanego asfaltu.
Można sobie wyobrazić, jak po tej kostce jeździły powojenne samochody, jak podjeżdżały pod budynek sanepidu i dziwną wieżę piekarni zwieńczoną attyką, nie podobną do niczego, ale renesansową jak cholera. Komu przyszło do głowy zbudować tu coś tak świetnego, czego dzisiaj nie widzi nikt, poza pilnującym europalet czarnym „złym psem”.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień