Fortepian, keyboard, pianino
To jest coraz częstszy dylemat krakowskiej klasy średniej, wynikający pewnie z faktu, że rodzice walczą o cokolwiek, co jest w stanie odciągnąć dzieci od komórki. Nie biorą wszelako pod uwagę, ze instrument klawiszowy może uzależniać dokładnie tak samo, jak iPhone.
Polecam więc wszystkim przezornym i ceniącym sobie spokój, żeby kupili urządzenie do którego można podłączyć słuchawki, przynajmniej na początek.
Przez pierwsze trzy lata to będzie niemiłe, niezależnie od tego czy jest to pianino, fortepian czy keyboard, no, chyba, ze kogoś stać na nowego Steinway’a za pół miliona złotych - fortepian, który zawsze brzmi cudownie, niezależnie od tego kto i co na nim gra. Wszystkie inne będą wydawać z siebie suspens i dysonanse, które się nie rozwiążą w żaden miły akord.
To nie jest tak, że usłyszycie kojące dźwięki Mozarta czy Chopina. Płonne jest wasze pragnienie chwili, w której wasze dziecko zagra coś znajomym i to nie będzie dla wszystkich żenujące. Przede wszystkim zaś raz na zawsze zapomnijcie, że ktokolwiek nauczy „tylko tyle, żeby mógł zagrać coś od siebie, coś ładnego zaimprowizować, albo zagrać jakąś fajną piosenkę”. To się nie stanie. Przez pierwsze trzy lata nie będziecie słuchać mężczyzn (Chopina, Beethovena, Mozarta, Bacha, Rachmaninowa) tylko kobiet - Klechniowskiej, Markiewiczównej, Lubomorowej, Chmielowskiej i Garści.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień