Gdy 28-latek z Rzeszowa zobaczył niedźwiedzia, miał tylko jedną myśl: przeżyć. Drapieżnik pozwolił mu odejść
Poprawia się stan 28-latka z Rzeszowa, zaatakowanego przez niedźwiedzicę w Bieszczadach, w lasach koło Szczawnego. Młody mężczyzna od prawie dwóch tygodni (do wypadku doszło 1 lutego) przebywa w krośnieńskim szpitalu. Lekarze i on sam przyznają: miał wielkie szczęście, że uszedł z życiem.
Przeszedł już kilka zabiegów, czekają go jeszcze przeszczepy i konsultacje okulistyczne.
- Najważniejsze, że rany się goją i widzę na uszkodzone oko. Uciekając przed niedźwiedziem, byłem pewien, że je straciłem
- mówi pan Piotr.
28-latek przyznaje, że próbuje uniknąć szumu medialnego wokół zdarzenia i swojej osoby.
- Nie chciałbym być przedstawiany jako ktoś kto walczył z niedźwiedziem i z nim wygrał - mówi.
I dodaje, że człowiek z niedźwiedziem nie wygrywa. To drapieżnik decyduje.
- Udało mi się przeżyć, bo niedźwiedzica odeszła. Dała mi szansę żebym się oddalił - mówi.
W dalszej części artykułu:
- obszerna relacja pana Piotra z ataku niedźwiedzicy
- czy to spotkanie wywołało traumę
- co o stanie zdrowia pacjenta mówią lekarze
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień