Niepewność, lęk i strach co się stanie - te uczucia dominowały wśród mieszkańców Libiąża, których przez wiele miesięcy terroryzował nieuchwytny podpalacz. 27 maja usłyszy wyrok. Półtora roku już spędził w areszcie tymczasowym.
Sprytny, nieuchwytny. Potrafił jednego dnia podkładać ogień w różnych miejscach 17-tysięcznego Libiąża. O jego wpadce w dużej mierze zadecydowało to, że dał się nagrać kamerom monitoringu, gdy 23 października 2016 r. myszkował w składzie budowlanym przy ul. Oświęcimskiej 11. Spalił wtedy budynek i zgromadzone w nim materiały, a straty sięgnęły kwoty 50 tys. złotych.
Cztery minuty nagrania
Na nagraniu widać jak młody, wysoki i szczupły mężczyzna ubrany w białą bluzę z kapturem i ciemne spodnie porusza się po posesji.
Co jakiś czas oświetlają go światła przejeżdżających ulicą samochodów, ale się tym nie przejmuje. Jest pewny siebie. Idzie swobodnie kołysząc się na boki i luźno wymachując rękami.
- Poruszał się w charakterystyczny sposób. Mogło to świadczyć o tym, że był pijany lub znajduje się pod wpływem środków odurzających - mówiła na gorąco Katarzyna Dąbkowska, rzecznik prasowy policji w Chrzanowie.
Śledczy dopiero po kilku miesiącach zdecydowali się na upublicznienie nagrania, które trwa nieco ponad 4 minuty.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień