Gorzów. Rudery są tak „piękne”, że aż zawstydzają miasto
Z krajobrazu miasta znikają szpetne miejsca. Wciąż jest ich jednak kilkaset...
- Za tym budynkiem, to nawet nie będzie żalu. Przez ostatnie lata nic się przecież w nim nie działo. Czasami służył jedynie za punkt wyborczy i chodziło się tam głosować – mówi Włodzimierz Wasiukiewicz z Dolinek. Cieszy się, że miasto zabrało się za likwidację części ruder. W lutym rozebrany został pawilon nieopodal byłego szpitala przy ul. Warszawskiej, który kiedyś był siedzibą klubu seniorów Pogodna Jesień. W tym roku zniknąć ma także kilka innych. Także w ścisły centrum miasta.
- Jeżeli coś się sypie, to nie ma się co zastanawiać, należy to rozbierać. Zawsze choć trochę będzie dzięki temu w mieście ładniej – uważa Regina Radacka, emerytka z Manhattanu.
O potrzebie oczyszczenia miasta z ruder od lat mówi radny Jerzy Synowiec. Pod koniec zeszłego roku wraz ze Stanisławem Czerczakiem wydał on mini album „Sto miejsc wstydu”. Część ruder likwidowanych przez miasto, znalazła się w tym wydawnictwie.
- To dobrze, że miasto bierze się za ruiny. Przecież one szpecą Gorzów – mówiła nam wczoraj Hanna Śmiechowicz, którą spotkaliśmy w centrum. Podobnie jak inni gorzowianie, z którymi rozmawialiśmy, cieszyła się z tego, że miasto zabiera się za likwidację ruder w mieście.
Niedawno zniknęła parterowa przybudówka vis-a-vis muzeum przy ul. Warszawskiej. Była charakterystyczna, bo przed kilkoma laty miał w nim siedzibę klub seniora Pogodna Jesień (tu też była przeprowadzana komisja wojskowa). A w tym roku mają zniknąć kolejne.
- Na Zawarciu znikną budynki przy ul. Wawrzyniaka 60, Wawrzyniaka 66. Będziemy też rozbierać ten niski budynek przy ul. Chrobrego 6. To ten obiekt, który stoi na tyłach dawnej kawiarni Marago. Widać go w głębi podwórza, gdy idzie się deptakiem – mówi Paweł Jakubowski, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. Niedawno rozebrane zostały także dwie inne rudery – przy ul. Koniawskiej 14 i Armii Polskiej 33. Do rozbiórki pójdą też sypiące się garaże przy ul. Chrobrego 22 i Dąbrowskiego 10.
Skąd ta cała wyliczanka? Działania miasta sprowokował mec. Jerzy Synowiec. Jesienią zeszłego roku wraz ze Stanisławem Czerczakiem (obaj działają w Nowoczesnej) wydał nietypowy album „Sto miejsc wstydu”. Znalazły się w nim zdjęcia budynków, płotów, garaży i innych miejsc, które od lat szpecą miasto. Wyliczyć je tu wszystkie nie sposób, bo było ich aż sto i to w różnych częściach miasta.
Wydawnictwo na początku listopada obaj panowie przekazali m.in. prezydentowi Jackowi Wójcickiemu i jego zastępcom. W ślad za tym poszła interpelacja. Jak na nią odpowiada miasto?
- Kilka z przedstawionych nieruchomości – przy ul. Wyszyńskiego, Drzymały, niezabudowana działka przy Drzymały stanowią własność miasta i oferowane są do sprzedaży w drodze przetargu – wylicza wiceprezydent Jacek Szymankiewicz. Sprzedane mają też zostać: działka po pawilonie Pogodnej Jesieni oraz działka przy ul. Dworcowej. – W ogłoszeniu o przetargu zostaną zawarte warunki do ich zabudowy i kary umowne za nie wywiązywanie się nich – dodaje w odpowiedzi wiceprezydent. Przekazuje też, że rozebrane mają zostać sypiące się budynki przy ul. Przemysłowej i Prostej (na wysokości II Liceum Ogólnokształcącego).
Urzędnicy zwracają też uwagę, że siedem ze „wstydliwych nieruchomości” zmieniło ostatnio właścicieli i te miejsca też prawdopodobnie będą piękniały. Jak pisaliśmy 20 lutego, niebawem wyburzony ma zostać opuszczony dom na wzniesieniu powyżej ronda u zbiegu Górczyńskiej i Wyszyńskiego.
Wyliczanka miasta nie zadowala Synowca. – Tych miejsc, które zmienią wygląd jest mało – mówi. Dla niego to jedynie kropla w morzu estetycznych potrzeb miasta, bo – jak twierdzi – szpetnych miejsc w Gorzowie naliczyłby około pół tysiąca. W maju mecenas zamierza zawstydzić właścicieli szpetnych nieruchomości, które są w rękach prywatnych i ujawnić, do kogo one należą