I po głosowaniu
Być może Polsce jest potrzebne kolejne lotnisko, ale Podlaskiemu bez wątpienia na pewno.
I to czuć było podczas kampanii przedreferendalnej, jak i widać z kart wrzucanych do szklanych urn. Ta innowacja z przezroczystością, zapewne przy wyborach samorządowych odciśnie swoje piętno na tajności głosowania. W przypadku referendum o wiele większe znaczenie miała frekwencja. Ale nawet ta wymagana prawem w prosty sposób nie przełożyłaby się na pieniądze na budowę portu. Choć na pewno zobligowałaby jaśnie nam rządzących w regionie teraz, jak i w kolejnych latach, do ich szukania, gdzie tylko się da.
Największym paradoksem referendum były jednak próby podważania jego zasadności przez pryzmat kosztów, które musiał ponieść samorząd. Zapominano przy tym, że głosowanie to skutek wyroku sądu. Skoro z jednej strony część środowisk dopominało się wykonania wyroków Trybunału Konstytucyjnego, to tym bardziej nie powinna dezawuować prawa, choć z innej materii. Bo wtedy żądania w tej pierwszej sprawie stają nieuprawnione.