I znów było gadanie o niczym. A konkrety?
Nie śledziłem na żywo dyskusji na sesji bielskiej rady miasta. Obejrzałem w telewizji, tak słuchając jednym uchem, patrząc jednym okiem. No i cóż , sesja długa, przegadana... A istotnych szczegółów w niej mało.
Więc na większą uwagę nie zasługiwała. A przecież poruszano sprawę ważną, budżet na przyszły rok, czyli plan wydatków i inwestycji, których możemy się spodziewać. No i oprócz słusznej opinii pana Gołębiowskiego, że ten budżet to mizeria i optymistycznej opinii burmistrza, że z mizerii powstanie danie główne, niewiele ciekawego z całej dyskusji wynika. Inwestycji się nie planuje, jak pojawi się możliwość, to będą, a jak nie, to nie będzie. Kasy w miejskim skarbcu nie za wiele...
A radny opozycyjny mówi o czym? A o tym, że miasto dało 20 tys. na straż graniczną, a nie na policję. A co za różnica? Jedni i drudzy troszczą się o nasze bezpieczeństwo, jedni i drudzy muszą korzystać ze wsparcia samorządów. Niestety. Oczywiście opozycja ma prawo krytykować, ale przydałoby się, aby w tej krytyce było nieco konstruktywności.
A nie, że jest źle, bo źle, że nic się nie robi. Warto czasem wskazać, co i jak zrobić, a nie gadać po próżnicy.