Dzieciństwo Kory Jackowskiej było trudne. Bieda, pobyt w sierocińcu, śmierć ojca. Rok spędziła w Jabłonowie Pomorskim na nauce i... obserwacji pogody.
„Przypominam sobie jedynie, że musiałam bardzo wcześnie rano wstawać i pracować - kontrolowałam prowadzoną przez nią [żonę wuja] stację meteorologiczną i pilnowałam jej męża. Miała bowiem obsesję, że wujek ją zdradza. Żyłam w takiej paranoi i stresie, że nie pamiętam nawet, czy chodziłam wtedy do szkoły” - tak swój pobyt w Jabłonowie wspominała Kora. A właściwie Olga Aleksandra Sipowicz, z domu Ostrowska, primo voto Jackowska.
Jak to się stało, że znalazła się małym miasteczku na Pomorzu?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień