Jestem dumna z tego, co zrobiliśmy
Mój pradziadek był pierwszym wójtem gminy Henryków. Prababcia miała prywatny sklep, ale musiała go zamknąć, kiedy przyszła nacjonalizacja. Babcia mówi, że na Dolnym Śląsku możemy być dumni z tego, co osiągnęliśmy
Do wywiadu, zaprosiłem moją babcię Barbarę, która urodziła się w roku 1945, cztery dni przed oficjalnym zakończeniem II wojny światowej, dlatego będzie umiała dokładnie opisać jak wyglądało życie powojenne, jak działały szkoły oraz kultura.
Reporter: Czy urodziłaś się na Dolnym Śląsku? Jak nie, to gdzie?
Babcia: Nie urodziłam się na Dolnym Śląsku, urodziłam się w Sieciechowicach w województwie krakowskim, obecnie małopolskie.
Reporter: Czy to są rodzinne strony twoich rodziców?
Babcia: Tak.
Reporter: To jak znalazłaś się na Dolnym Śląsku?
Babcia: Po zakończeniu wojny, mój tato, jako żołnierz 2 Armii otrzymał propozycję zamieszkania na Dolnym Śląsku, ponieważ wyzwalał wraz z Armią Radziecką, m.in. Kamieniec Ząbkowicki, Henryków, Zakon Cystersów, Nysę). Zaproponowano mu pracę oraz mieszkanie i na te warunki się zgodził.
Mógł wybrać miejscowość i dom, w którym chciałby mieszkać. Wybrał Targowice. Po przybyciu na miejsce okazało się, że jeszcze rok będziemy musieli wspólnie mieszkać z rodziną niemiecką, która była właścicielem tego domu. Czekali oni na transport do Niemiec. Nie było żadnej nienawiści, antagonizmów między rodzinami, wspólnie sobie pomagaliśmy w tym trudnym okresie.
Reporter: Mimo konfliktu wojennego i nienawiści panującej do ludności niemieckiej, dwie rodziny - polska i niemiecka - umiały się porozumieć?!
Babcia: Bo dwie rodziny straciły wszystko. Straciły dorobek życia, zginęły ich rodziny w czasie wojny i tak naprawdę większość Niemców wcale wojny nie chciało. Część Niemców też została wywieziona z kraju, na teren Dolnego Śląska, do przymusowych prac.
Reporter: Skąd to wszystko wiesz?
Babcia: Z opowiadań moich rodziców, sąsiadów i Niemców, których potem osobiście poznałam.
Reporter: Wracając do tematu przesiedlenia. Czy wszyscy żołnierze dostawali propozycje zamieszkania tutaj?
Babcia: Nie było wyjątków, ale też nie było przymusu. Kto chciał wracać w rodzinne strony to wracał.
Reporter: Czy pamiętasz jak przebiegała podróż na Dolny Śląsk?
Babcia: Nie, znam ją tylko z opowiadań rodziców. Przyjechałam z mamą i jej braćmi pociągiem z Krakowa...
Reporter: A w jakich warunkach?
Babcia: Jechaliśmy na stojąco, cały dzień, późnym wieczorem dotarliśmy do Ząbkowic Śląskich, pociągi były brudne, zdewastowane, były to wagony towarowe.
Reporter: To znaczy, że podróż była ciężka i nieprzyjemna?
Babcia: Tak, a w dodatku pora roku też była nieprzyjemna, bo było to późną jesienią.
Reporter: Czy mieliście jakieś obawy przed przyjazdem?
Babcia: Tak, ludzie się bali Niemców mieszkających tu, na tych terenach, duża ilość miast, wsi była zniszczonych, wiedzieli, że będą musieli odbudowywać na nowo swoje życie. Z tego co mi opowiadał tato, była mieszanina ludności z różnych regionów Polski, ZSRR.
Reporter: Jak wyglądał Dolny Śląsk po wojnie?
Babcia: Wrocław, Strzelin, Nysa - były to miasta bardzo zniszczone, jak również wiele wsi. Z opowiadań taty wiem, że wszystkie dobra kultury, miedzy innymi księgozbiory, obrazy,były palone lub wywożone przez Armię Czerwoną, a takie meijsca jak zamek w Kamieńcu Ząbkowickim, klasztor cystersów w Henrykowie po prostu dewastowane i niszczone.
Reporter: Czym zajmowała się twoja rodzina po II wojnie światowej?
Babcia: Mój tato został pierwszym wójtem gminy Henryków, natomiast moja mama, a twoja prababcia miała tutaj prywatny sklep wielobranżowy, który jednak potem musiała zamknąć. Stało się tak po wprowadzeniu przez rząd polityki likwidującej handel prywatny.
Reporter: Czyli twoja mama zbankrutowała? Przez duże podatki czy brak wystarczającego dochodu?
Babcia: Przez duże podatki i sklep ten przejęła gminna spółdzielnia spożywców, którą w skrócie nazywano GS.
Reporter: Jaki zawód miał w tych czasach największą popularność?
Babcia: Ze względu na organizację oświaty nauczyciele, ale też lekarze, budowlańcy, inżynierowie, a na wsi najbardziej byli potrzebni rolnicy, operatorzy maszyn.
Reporter: Czy wiesz może jaki zawód był najlepiej opłacany?
Babcia: Górnicy, budowlańcy, technicy i inżynierowie. W związku z tym, że odbudowywano cały kraj po wojnie, potrzebowano zatrudnić dużo ludzi do pracy.
Reporter: Może teraz przeskoczymy trochę dalej? Jak wyglądało szkolnictwo w latach 50. ?
Babcia: W każdej małej wsi były szkoły podstawowe 4-klasowe lub 7-klasowe. Na-uka wyglądała inaczej. Klasy młodsze miały system klas łączonych: 1 klasa i 2 razem, 3 i 4 razem, a klasy 5,6,7 uczyły się osobno. Najdziwniejsze, że 3-4 nauczycieli uczyło wszystkich przedmiotów.
Reporter: Jak oni dawali radę?
Babcia: Tam gdzie dzieciom mogli pomóc rodzice, to dostawały się one do szkół średnich, pozostali zazwyczaj szli do szkół zawodowych. Zaczęto organizować oświatę dla dorosłych, by zlikwidować analfabetyzm - bardzo dużo osób nie umiało czytać i pisać.
Reporter: A jakie zabawy w tych czasach miała młodzież? Jak spędzaliście czas wolny?
Babcia: Wspólne zabawy na podwórku to była codzienność, później raz w miesiącu przyjeżdżało kino objazdowe, a w okresie zimowym rodzice razem z dziećmi organizowali teatr.
Reporter: Wracając do samej nauki. Czy szkoły w tamtych czasach dobrze przygotowywały do wykonywania zawodu?
Babcia: W ówczesnych czasach szkolnictwo średnie i zawodowe nie dysponowało tak wspaniałą bazą dydaktyczną jak teraz, mimo to młodzież do zawodu była przygotowana bardzo dobrze.
Reporter: Czy jesteś dumna z tego jak ludzie zmienili nasz Dolny Śląsk z powojennych ruin, zmienili kulturę, gospodarkę i doszli do takich osiągnięć, jakie mamy teraz?
Babcia: Tak, jestem bardzo dumna ze zmian i osiągnięć jakie zaszły i zachodzą w naszym regionie i kraju.
Reporter: Dziękuje za przekazanie mi tak ważnych informacji oraz dziękuje za wywiad.
OCENA: Dzięki informacjom przekazanych w wywiadzie, można stwierdzić, że życie powojenne nie było łatwe. Większość ludzi zaczynała je na nowo, a jednak umieli się pozbierać i zmienić w zniszczonym kraju wiele rzeczy na dobre, które można zauważyć teraz, a ich praca przyniosła i przynosi sukcesy do dzisiaj.
AUTOR JEST UCZNIEM GIMNAZJUM NR.2 IM. ŻOŁNIERZA POLSKIEGO W STRZELINIE