Julian zostaje w areszcie
Sąd przedłużył areszt choremu na schizofrenię 27-latkowi. Za kratkami ma pozostać do grudnia. Prokuratura wnioskuje o umorzenie sprawy i umieszczenie Juliana w zakładzie psychiatrycznym.
Do początku grudnia ma pozostać w areszcie 27-letni Julian, który cierpi na schizofrenię. W ubiegłym tygodniu sąd po raz kolejny przedłużył mu areszt. Przebywa w nim, z krótką przerwą, od końca marca. Wcześniej jednak prokuratura złożyła też do sądu wniosek o... umorzenie postępowania wobec Juliana oraz umieszczenie go w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Ta sprawa będzie dopiero rozpatrywana przez sąd.
Areszt po kłótni z byłą dziewczyną
O sprawie Juliana pisaliśmy już pod koniec lipca. Pierwszy areszt wobec niego sąd zastosował 29 marca po tym, jak Julian wyrwał telefon swojej byłej dziewczynie Martynie i odepchnął jej koleżankę.
- Prokuratura zarzuciła wówczas podejrzanemu używanie przemocy w celu zaboru telefonu, czyli rozbój. Kolejne zarzuty dotyczyły naruszenia nietykalności cielesnej dwóch kobiet, nękania jednej z nich wiadomościami mailowymi i SMS-ami, śledzenia jej, obserwowania - wyjaśniał wtedy sędzia Aleksander Brzozowski, rzecznik poznańskiego Sądu Okręgowego.
Decyzji sądu nie rozumiała rodzina Juliana, która złożyła na nią zażalenie. Te okazało się skuteczne, bo 21 kwietnia Sąd Okręgowy uchylił areszt, lecz zastosował wobec mężczyzny dozór policyjny i zakazał mu zbliżania się do Martyny na odległość mniejszą niż 50 metrów. Jednak 27-latek niedługo się cieszył wolnością. 28 kwietnia pojechał na otwarte spotkanie z ministrem zdrowia Konstantym Radziwiłłem, które odbywało się w Poznaniu. Pojawiła się tam również była dziewczyna Juliana, co oznaczało, że 27-latek w praktyce złamał zakaz zbliżania się do Martyny. Mimo tego rodzina Juliana miała nadzieję, że uniknie aresztu. Tym bardziej, że na tyle źle się poczuł, że trafił na kilka dni na oddział psychiatryczny.
Izabela, mama Juliana: - Pani prokurator prowadząca sprawę zapewniała, że nie będzie domagać się ponownego aresztu dla syna. Ale gdy 10 maja opuszczał szpital, jeszcze na jego terenie został zatrzymany przez policję i skuty kajdankami. Prokuratura tego samego dnia skierowała wniosek o areszt, a sąd się zgodził na jego kolejną izolację w całodobowo monitorowanej celi.
Ponadto rodzina twierdzi, że w kwietniu, w trakcie pierwszego pobytu w areszcie, Julian został pobity przez funkcjonariuszy więziennych. Prokuratura nie potwierdziła tych zarzutów, lecz nadal prowadzi postępowanie w tej sprawie.
Umorzyć sprawę, lecz przedłużyć areszt
Na początku lipca prokuratura skierowała do sądu wniosek o przedłużenie aresztu. Sąd się z nim zgodził, co oznaczało, że Julian miał pozostać za kratkami do początku września. W międzyczasie opinię na temat stanu zdrowia Juliana mieli wydać biegli psycholodzy. Ci w końcu stwierdzili, że mężczyzna ma problemy psychiczne i nie był świadomy tego, co robi.
Z tego powodu 4 sierpnia prokuratura skierowała do sądu wniosek o umorzenie postępowania oraz zastosowanie środka zabezpieczającego w postaci umieszczenia Juliana w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.
- Opinia biegłych oznacza, że Julianowi można przypisać ewentualne sprawstwo przestępstwa, ale nie winę, ponieważ nie był wtedy poczytalny
- opowiada sędzia Joanna Ciesielska--Borowiec, rzecznik poznańskiego Sądu Okręgowego.
I dodaje: - W praktyce sprawa jest teraz już poza gestią prokuratury i zajmuje się nią sąd, który będzie musiał ustalić, czy mężczyźnie rzeczywiście można przypisać sprawstwo zarzucanych mu przestępstw i czy powinien trafić do zamkniętego zakładu psychiatrycznego.
Jednak na czas postępowania sąd w zeszłym tygodniu znowu przedłużył Julianowi areszt. Tym razem o trzy miesiące, co oznacza, że 27-latek pozostanie za kratkami do 6 grudnia.
- Sąd uznał, że zachodzi wysokie prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych czynów. Ponadto będąc na wolności mężczyzna mógłby wpływać na zeznania pokrzywdzonej i jej rodziny oraz wzbudzać u nich strach. Kolejną przesłanką był fakt, że wcześniejszy, łagodniejszy, środek w postaci dozoru policyjnego się nie sprawdził - wyjaśnia sędzia Ciesielska-Borowiec.
To oznacza, że do czasu zakończenia postępowania sądowego Julian najprawdopodobniej pozostanie za kratkami. - Na pewno będziemy się odwoływać od tej decyzji. To tragedia, co robi się z naszym synem. Nie rozumiem dlaczego on jest tam trzymany. Julian nie jest groźny dla ludzi i powinien trafić do normalnego szpitala - nie kryje oburzenia mama Juliana.
I dodaje:
- Stan zdrowia Juliana ciągle się pogarsza. Jesteśmy zrozpaczeni i czujemy się bezsilni. Od 10 maja w ogóle nie mogłam zobaczyć się z synem.
Sami przedstawiciele prokuratury nie chcieli odpowiedzieć na pytanie dlaczego mama Juliana nie mogła się z nim zobaczyć od momentu, gdy 27-latek ponownie trafił do aresztu. - To pytanie jest objęte tajemnicą postępowania przygotowawczego. Dla dobra sprawy i stron postępowania nie jest zasadne odpowiadanie na to pytanie - mówi jedynie prokurator Marek Marszałek, zastępca Prokuratora Rejonowego Poznań-Stare Miasto.