Kajetan P. ponad tydzień przebywał na Malcie, zanim został zatrzymany przez polskich i maltańskich policjantów. Teraz trafi do aresztu w Warszawie.
Polska policja już 15 lutego zwróciła się o pomoc w zatrzymaniu Kajetana P. do maltańskich funkcjonariuszy. - Śledztwo miejscowej policji zaczęło się natychmiast po tym wezwaniu - informuje Bartolo Rodienne, rzecznik prasowy maltańskiej policji. Tamtejsi funkcjonariusze wciąż przeprowadzają czynności formalne związane z zatrzymaniem obcokrajowca. Jeśli wszystko pójdzie bez problemu, Kajetan P. powinien trafić do Polski w ciągu kilku dni, tym bardziej że maltański sąd już zgodził się na ekstradycję podejrzanego.
Wideo: Policja: Nasi funkcjonariusze zbierali informacje, miejscowa policja zatrzymała Kajetana P.
Źródło: TVN24/x-news
- Kajetan P. zostanie przewieziony do Polski konwojem zorganizowanym przez Komendę Główną Policji. Zakładając, że będzie to transport lotniczy, prawdopodobnie trafi od razu do warszawskiego aresztu i będzie tam pozostawał do dyspozycji prokuratury - wyjaśnia Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji.
Kajetan P. został zatrzymany w środę po południu przy Bramie Miejskiej w Vallettcie, stolicy Malty, gdy wysiadał z miejskiego autobusu. Z ustaleń policji wynika, że na wyspę przypłynął promem z Włoch już 9 lutego. Jeszcze wcześniej, już po ucieczce z Polski, przebywał w Niemczech.
W zatrzymaniu P. brali udział również polscy funkcjonariusze z Centralnego Biura Śledczego Policji oraz poznańscy „łowcy głów” z Zespołu Poszukiwań Celowych, którzy zajmowali się poszukiwaniem Kajetana P. Te były prowadzone w wielu miejscach Malty, lecz przede wszystkim w stolicy tego państwa.
Z informacji policji wynika, że Kajetan P. planował kontynuowanie swojej podróż i z Malty zamierzał przedostać się do Tunezji. - Być może myślał, że w Afryce Północnej jego zatrzymanie i procedury przekazania go stronie polskiej będą trudniejsze - mówi Andrzej Borowiak.
Podczas zatrzymania Kajetan P. zachowywał się spokojnie. - Nie okazywał żadnych emocji. Poprosił jedynie o kontakt z adwokatem - opowiada Andrzej Borowiak.
Policjanci na razie nie mają jakichkolwiek informacji o tym, by ktokolwiek mógł pomagać Kajetanowi P. w ucieczce.
Autor: Norbert Kowalski