Najpiękniejsze epitafium w katedrze ufundował dla rodziców, Baltazara i Heleny z domu Weissenberger, Jerzy Skopek.
Pieta z epitafium ufundowanego w 1608 roku przez ks. Jerzego Jana Stephetiusa, dziekana opolskiego.
Są świadectwem minionych wieków, upamiętniają patrycjuszy, mieszczan i duchownych. Katedralne epitafia są także dziełami sztuki. Warto ich poszukać w środku i na zewnątrz świątyni.
W starożytności epitafium oznaczało poetycki napis na nagrobku. Z upływem wieków znaczenie tego słowa się zmieniło. Od czasów renesansu epitafium to monument upamiętniający osobę zmarłą. Mógł mieć formę płyty zamykającej otwór grobowy albo zawieszonej na ścianie i sygnalizującej, że grób znajduje się w pobliżu - wewnątrz lub na zewnątrz kościoła. W opolskiej katedrze jest takich monumentów wiele.
- Zachęcam do przyjrzenia się szczególnie uważnie przepięknemu, manierystycznemu pomnikowi epitafijnemu pochodzącemu z 1630 roku. Został on wykonany z polichromowanego, złoconego piaskowca - mówi ks. prof. Piotr Paweł Maniurka, dyrektor Muzeum Diecezjalnego w Opolu i diecezjalny konserwator zabytków. - Jego fundatorem był Jerzy Skopek. Był on kustoszem kolegiaty i kanonikiem opolskim.
To bogate epitafium (na zdjęciach powyżej znajduje się ono w środku) składa się z czterech scen. W centrum pierwszej, patrząc od dołu, znajdujemy krzyż Pana Jezusa, a pod nim św. Ludgardę (ta średniowieczna święta była prekursorką nabożeństwa do Najświętszego Serca Jezusowego) obejmującą krzyż. Po drugiej stronie klęczy fundator - Jerzy Skopek. Napis składa się z dwóch części. Pierwsza brzmi: „Bogu Najlepszemu, najchwalebniejszej Pannie Maryi i wszystkim świętym w niebie”. W drugiej fundator informuje, że bez lęku i nie z zachłanności postawił epitafium drogim swoim rodzicom Baltazarowi Skopkowi, senatorowi miejskiemu, oraz Helenie z domu Weissenberger.
Scena druga przedstawia św. Jerzego na koniu (patrona fundatora) walczącego ze smokiem. W tle widać tajemniczą kobietę z owcą.
- Główna, trzecia scena epitafium przedstawia pokłon trzech króli wyobrażony w renesansowej, perspektywicznej komnacie - podkreśla ks. prof. Maniurka. - Do renesansu nawiązuje też wyobrażenie Matki Bożej w sukni z tamtej epoki oraz św. Józefa z charakterystycznym kapeluszem w dłoni (jego ręka wyraźnie wskazuje na Chrystusa, w tę samą stronę skierowany jest wpadający przez okno promień słońca, co zdaje się sugerować, że na Syna Bożego wskazuje sam Bóg Ojciec). Proszę zauważyć, że w postaci trzech króli wcielają się Baltazar, Helena i Jerzy Skopkowie. Towarzyszy im - z krzyżem w dłoni - św. Helena, patronka matki fundatora (zgodnie z pobożną legendą św. Helena w 326 roku odnalazła w Jerozolimie krzyż Chrystusa).
Zwieńczeniem pomnika - na samej górze - jest wyobrażenie Trójcy Świętej opatrzone napisem: „Przenajświętsza Trójco, zmiłuj się nad nami. Wzdłuż boków epitafium pną się z obu stron krzewy. W ich kwiatach rzeźbiarz umieścił postaci dziesięciorga świętych. Oni są wzorem w drodze do bliskości z Trójcą Świętą.
Na zdjęciu po lewej stronie pokazujemy pierwszy blok innego ciekawego epitafium z XVI wieku. Zostało ono poświęcone Dorocie Zubrzyckiej (zmarła - jak zaświadczył jej mąż i patrycjusz Opola Joachim Jendriczka - pobożnie w grudniu 1574 roku). Można je zobaczyć po prawej stronie wejścia do kaplicy św. Anny.
W dolnej części dzieła rzeźbiarz umieścił scenę Bożego Narodzenia. Nie odbiega ona od konwencjonalnych wyobrażeń. Matka Boża klęczy przy żłóbku, za nim stoi św. Józef. U wejścia do murowanej, stylizowanej na dom stajenki widzimy wołu i osła. Po lewej stronie u góry anioł ogłasza pastuszkowi przyjście na świat Mesjasza, a obok przez chmury przebija się gwiazda betlejemska. W scenie powyżej widzimy Chrystusa Zmartwychwstałego, który wychodzi z grobu okryty płaszczem z rękami rozchylonymi na boki. Po obu stronach Jezusa, na ziemi, śpią żołnierze.
Wchodząc bocznym wejściem do katedry, warto zwrócić uwagę na epitafium z piaskowca umieszczone po lewej stronie wejścia do zakrystii i umocowane do ściany za pomocą obejm. Ufundował je w 1608 roku dziekan opolski, ks. Jerzy Jan Stephetius. W dolnej części dzieła kazał napisać: „Wspomagaj nieszczęśliwych, podnieś na duchu bojaźliwych, pocieszaj płaczących”.
Napis ten łączy się harmonijnie z umieszczoną nad nim pietą. (Patrz zdjęcie powyżej po prawej stronie). Matka Boża siedzi na ławie ubrana w luźną drapowaną szatę, a na kolanach trzyma ciało zdjętego z krzyża Chrystusa. Lewą ręką podtrzymuje głowę, a prawą obejmuje osuwający się tułów Jezusa. Chrystus ma długie, pofałdowane włosy i zamknięte oczy i usta. Nad głową Maryi widzimy promienistą aureolę.
Ks. prof. Piotr Maniurka zwraca uwagę na inne jeszcze epitafium - umieszczone w nawie północnej, najbliżej ołtarza Trójcy Świętej.
- Przedstawia ono Chrystusa w cierniowej koronie siedzącego na tumbie grobowej. Jezus w skrzyżowanych rękach trzyma bicz i wiązkę rózeg. U Jego stóp, na ziemi leżą narzędzia męki: młotek, gwoździe, obcęgi, kości do gry i Piłatowy dzbanek z wodą. To jest znak, że ostatecznie to On po Zmartwychwstaniu jest zwycięzcą. Warto zwrócić uwagę, na umieszczoną w tle kolumnę biczowania, a na niej koguta, którego pianie uświadomiło Piotrowi, że się trzy razy zaparł. Pod rzeźbą znajdziemy łaciński napis informujący, iż swej drogiej małżonce Małgorzacie Schraiber wystawił ten pomnik małżeńskiej miłości opolski patrycjusz i obywatel Grzegorz w roku 1627.
W tej samej części katedry ks. profesor pokazuje wmurowaną w ścianę świątyni płytę nagrobną o ponad pół wieku starszą od pomnika małżeńskiej miłości Grzegorza.
- Wykonana z marmuru pochodzi ona z 1546 roku i jest związana ze śmiercią Jana z Półwsi - mówi ks. Maniurka. - Świadczy o tym napis: „Tu spoczywa Jan, pan dziedziczny Półwsi, kustosz tej świątyni. Módlcie się za niego i za jego ojca Mikołaja”. (Jan był synem Mikołaja von Halbendorf wzmiankowanego w dokumentach księstwa opolskiego już w latach 1419-1421. Napis jest mało czytelny. Prawdopodobnie płyta ta została na jakiś czas umieszczona w posadzce świątyni i została wydeptana. Takie praktyki zdarzały się w okresie baroku. W dolnej części płyty umieszczona została tarcza herbowa z uskrzydlonym gryfem. Pod nim znajduje się kielich mszalny, który sugeruje, że Jan był kapłanem, ale i nawiązuje do Ostatniej Wieczerzy, czyli do uczty zapewniającej życie wieczne.
- Bogactwo treści tych epitafiów uświadamia nam ubóstwo dzisiejszych pomników nagrobnych - zauważa ks. prof. Maniurka.
Pisząc tekst, korzystałem z książki Marty Czyż: „Historia w kamieniu ukryta. Płyty nagrobne i epitafia z kościoła pw. Świętego Krzyża w Opolu”.