Każdy powinien żyć po swojemu [FELIETON]
W Danii muzułmanki wyszły na ulice. Protestują przeciwko wchodzącemu właśnie w życie prawu, zabraniającemu im zasłaniania twarzy. Nie wolno im już chodzić poza domem w tradycyjnym nikabie, iść w nim po dzieci do szkoły czy na zakupy. Twierdzą, że jest to wbrew ich religii i tradycji.
Tak się złożyło, że wiadomość tą przeczytałam tuż przed wyjściem do Cinema City na „Nieposłuszne”. I tak przez czysty przypadek rzeczywistość zaczęła współbrzmieć ze sztuką. Bowiem film Sebastiana Lelio opowiada o dość podobnym problemie mieszania się innych do prywatnego życia człowieka. Na ekranie nie robi tego wprawdzie państwo, ale religia. Narzuca ona sposób życia i normy, których nie wszyscy są w stanie zaakceptować.
Wkraczamy bowiem w świat ortodoksyjnej społeczności żydowskiej Londynu. Ronit grana tu przez Rachel Weisz wraca w swoje rodzinne strony na pogrzeb ojca, poważanego powszechnie rabina, który nigdy nie wybaczył jej homoseksualnego związku z przyjaciółką. Spotkanie po latach z Esti (Rachel McAdams) przypomina o wielkiej namiętności, która przed laty łączyła dziewczyny. Uczucie i pożądanie odżywa, choć Esti jest już żoną religijnego nauczyciela w jesziwie, pobożną kobietą, nie omijającą synagogi i skwapliwie co rano zakładającą na głowę perukę.
Reżyser bardzo sugestywnie przez ten szczegół pokazuje, jak narzucone, religijne normy potrafią wpłynąć na ograniczenie wolności człowieka. Zbuntowana Ronit raz po raz, niemal ostentacyjnie, poprawia, rozpuszcza i zawiązuje swoje włosy, stając tym w kontrapunkcie nie tylko do przyjaciółki, ale i reszty kobiet żyjących według nakazu opresyjnej, jak mogłoby się wydawać, tradycji.
Napisałam opresyjnej, choć nie dla wszystkich, o czym jestem przekonana po rozmowie z muzułmanką spotkaną na plaży w Maroku. Wydawało mi się, że spowita w zwoje materiału kobieta, nie mogąca wystawić ani skrawka ciała do słońca, jest najbardziej nieszczęśliwą istotą na ziemi. Okazało się, że bardzo się myliłam. Karima wyjaśniła mi, że tak jak ja czułabym się źle wchodząc do morza w długiej sukni, tak ona nie wyobraża sobie, by kiedykolwiek publicznie miałaby wystąpić w bikini. Na dodatek sprawiała wrażenie, że jest bardzo zadowolona ze swego życia, które upływa jej na podróżach z zamożnym mężem i poznawaniu światowych dzieł sztuki, co jest jej prawdziwą pasją.
Dlatego nie dziwię się muzułmankom w Danii, które chcą żyć swoim życiem, według przestrzeganej od pokoleń tradycji. Dlatego rozumiem też młode żydówki, które spotykam na Kazimierzu, pchające wózki z dziećmi i zakrywające głowę pod perukami. I jestem także całym sercem z kobietami, buntującymi się przeciwko religii i obyczajom, w których się wychowały, pragnącymi żyć po swojemu, choć ze świadomością, że mogą zostać wykluczone ze swojej społeczności. Bo każdy powinien mieć wolność wyboru, i ani religia, ani państwo nie mogą stanąć na jego drodze.
I właśnie o tym opowiada film „Nieposłuszne”. Zobaczcie go koniecznie, gdyż wyróżnia się wśród wakacyjnego, nie najlepszego repertuaru, prowokując do dyskusji. A tej nie powinno zabraknąć, nawet gdy z nieba leje się żar.