Kocham sportową Łódź: Kajdankami na... Widzewie przykuł się do kaloryfera
Darek, przyjeżdżaj szybko na stadion! Tego jeszcze nie było. Jest afera na Widzewie. Marcin, wiesz ten ze sztabu medycznego, przykuł się do kaloryfera, bo od dawna nie dostał wypłaty - tak grzmiał mój widzewski informator. Pojechaliśmy, zobaczyliśmy, opisaliśmy. Innym razem Maciej Terlecki kopał w drzwi gabinetu prezesa, bo też domagał się zaległej wypłaty. Co to się działo... Tak było kiedyś, dzisiaj na szczęście tamte zjawiska minęły bezpowrotnie.
Dzisiaj ludzie związani z Widzewem nie oczekują na wypłaty, tylko sami przekazują na klub swoje ciężko zarobione pieniądze. Tylko patrzeć, jak kibice będą kupować po dwa karnety na jedno miejsce, by jeszcze więcej przekazywać na klub. Wszystkie wejściówki na całą rundę zostały wyprzedane. Są tylko trzy rozwiązania, by wykorzystać ten biletowy boom na Widzew - albo władze miasta szybko rozbudują stadion do powiedzmy 25 tysięcy miejsc (tak naprawdę może jest jeszcze więcej fanów klubu z al. Piłsudskiego), albo władze klubu podniosą ceny karnetów, albo jak piszę, kibice będą kupować dwie lub więcej karty wstępu na mecz. Mnie to nie dziwi, bo sam płacę na łódzkie drużyny przed każdą ligową kolejką po 10 zł, kupując internetową transmisję. Dzięki temu mogę dokładnie obejrzeć mecz jeszcze raz, cofnąć film, przybliżyć obraz, itd. To przekłada się na jeszcze lepsze sprawozdania z meczów w Dzienniku Łódzkim. Nie generuję kosztów klubu, czerpiąc energię elektryczną ze stadionowego gniazdka do mojego laptopa, czy pijąc kawę i jedząc banany na pomeczowych konferencjach. Też wspieram piłkę.
Kibice i członkowie klubów są bardzo związani emocjonalnie ze swoimi sztandarami. Doskonałym przykładem jest Akademia Widzewa. Wielka Orkiestra Widzewskiej Pomocy przekazała na Akademię Widzewa w minionym roku bodajże 460 tys. zł, składki członkowskie wyniosły 200 tys. zł, a sponsor PGE dał około 80 tys. zł. Budżet AW wyniósł 740 tys. zł. Wielu prezesów klubów westchnęło z zazdrości, bo o takim budżecie mogą pomarzyć. Ale nie koniec na tym, członkowie Akademii, np. trenerzy, sami sobie kupują sprzęt treningowy, sami kupują podstawowy sprzęt pomocniczy. Nie naruszają budżetu klubu. Są też tacy, którzy nie wykorzystują klubowych sanitariatów, a kąpią się dopiero w domu, by nie obciążać budżetu, ale to może plotka, bo nie mam zwyczaju zaglądać pod prysznice, gdy są tam nadzy panowie.
Apogeum miłości do klubu był list z 30 zł przysłany przez siedmiolatka z sugestią zakupu Brazylijczyka. Jak ten świat się zmienia. Kiedyś młody Darek wysyłał do klubów całej Europy listy z prośbą o przysłanie pamiątek. Nottingham Forrest zamiast proporczyka przysłał mi cennik pamiątek. Cena najtańszej przewyższała roczne kieszonkowe.