Kocham sportową Łódź: Nie przeżywajmy tego jeszcze raz [Felieton Dariusza Kuczmery]
Nie pamiętam, czy w 1483 roku rozpamiętywano Bitwę pod Grunwaldem tak, jak teraz II wojnę światową 73 lata po jej zakończeniu. Niekiedy może warto szybciej odciąć historyczną pępowinę, by patrzeć w przyszłość, a nie za siebie.
Tę ludową mądrość uświadomiłem sobie podczas rozmowy z działaczem jednego z klubów regionu. Działacz ów z należną estymą odnosił się do sukcesów Widzewa, ale jednocześnie zadał retoryczne pytanie - panie Darku, ale kiedy to było? No więc liczę, kiedy. Półfinał Pucharu Mistrzów Widzew rozgrywał w 1983 roku, czyli 35 lat temu. To prehistoria dla dzisiejszego kilkunastoletniego kibica.
Można to zrozumieć na własnym przykładzie. Jeśli ja i moi rówieśnicy zaczęliśmy interesować się piłką dla przykładu w 1973 roku, to karmienie nas wtedy sukcesem sprzed 35 lat, czyli udziałem polskiej reprezentacji w mistrzostwach świata 1938 zakrawało na kpinę. Nikt nie był w stanie zrozumieć czasów Fryderyka Scherfkego czy Ryszarda Pieca. Ich czas dla mojego pokolenia minął bezpowrotnie, tak jak teraz czas półfinalistów Pucharu Mistrzów dla pokolenia gimnazjalistów.
Nawet bohaterowie tamtych meczów to zrozumieli. Zagadnięty przeze mnie obok hali przy ul. Styrskiej Andrzej Grębosz, pogromca Dino Zoffa, na pytanie o tamte mecze z Juventusem odparł: A kto to jeszcze pamięta?
Jak długo można żyć wspomnieniami? Zbyt długo to niezdrowo. Teraźniejszość galopuje.
Mój szef z Warszawy Robert Zieliński po raz kolejny rozdzielił pracę przy Niezbędniku Kibica Ekstraklasy. Już po raz szósty jestem na aucie jeśli chodzi o produkcję tego wydawnictwa. Po raz ostatni uczestniczyłem w produkcji swoistego skarbu kibica w sezonie 2014/2015, gdy w elicie mieliśmy PGE GKS Bełchatów. Rok wcześniej w sezonie 2013/2014 honoru regionu bronił Widzew. ŁKS był w ekstraklasie w sezonie 2011/2012. To był sezon, kiedy Łódzkie rządziło w ekstraklasie, mieliśmy trzy kluby w najwyższej klasie.
Teraz pełne ręce roboty mają moi koledzy po fachu z Małopolski (Wisła, Cracovia, Termalica, Sandecja), z Dolnego Śląska (Śląsk, Zagłębie), z Pomorza (Arka, Lechia). Spojrzę na północny-wschód jest Jagiellonia, na północny zachód - Pogoń. Mogę sobie podać rękę z dziennikarzami z Lubuskiego. Oni nawet drugiej ligi nie mają.
Jak ja nie lubię hasła: przeżyjmy to jeszcze raz. Już mam dosyć życia historią. Chcę pracować przy skarbie kibica ekstraklasy. Najwcześniej drogi Robercie wezmę się do roboty jesienią 2019 roku. Będziemy beniaminkiem. A byliśmy mistrzami. Tamte tytuły ŁKS i Widzewa chłopcy kopiący piłkę na Orlikach traktują jak ja start Polski w mistrzostwach świata 1938 z Fryderykiem Scherfke w składzie.