Strażackie małżeństwo po pożarze zostało bez dachu nad głową. A wraz z nimi ich dzieci i rodzice. Całe życie pomagali innym, a teraz sami potrzebują pomocy. Muszą zebrać przynajmniej 100 tys. zł, by odbudować swój dom.
Pogorzelcy przyznają, że 8 kwietnia, o godz. 15 , gdy dom stanął w płomieniach, ich świat się zawalił. Stracili wiarę, że może jeszcze być dobrze, ale teraz, dzięki wsparciu ludzi, powoli dochodzą do siebie.
Gaszenie pożaru drewnianego domu przy ul. Beskidzkiej w Kocierzu Rychwałdzkim (gm. Łękawica), w górskim rejonie przełęczy Kocierskiej, było sporym wyzwaniem dla strażaków.
W akcji uczestniczyło 10 jednostek straży pożarnej, głównie ochotników z okolicznych OSP. Jak się okazało, przez nieporozumienie, pomoc nadciągnęła z aż dwóch województw. Chociaż teren ten należy do powiatu żywieckiego w województwie śląskim, to na miejsce wezwano też strażaków z powiatu wadowickiego, w tym z Roczyn (gmina Andrychów).
Brak wody, błędny adres
Wszystko przez solidne zamieszanie. - Zostaliśmy wezwani do pożaru budynku mieszkalnego w Targanicach. A jak się okazało, pożar miał miejsce z drugiej strony góry, a to już miejscowość Kocierz Rychwałdzki . Nawet jak zorientowaliśmy się, że to nie nasz teren, jechaliśmy, bo sytuacja była bardzo poważna - relacjonuje Zenon Rajda, naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej z Roczyn.
Czytaj więcej:
- Sześcioosobowa rodzina, małżeństwo z dwójką dzieci oraz schorowani, starsi rodzice, stracili dom i dobytek całego życia.
- Ty też możesz pomóc
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień