Kończy się czas sekundników. U nas minął
W regionie tylko w Toruniu odliczały czas do kolejnej zmiany świateł. W kilku miastach Polski nadal to robią. Pytanie - jak długo?
- Zapytania o sekundniki zainstalowane na skrzyżowaniach dróg, o to, czy gdzieś funkcjonują, wysłaliśmy do starostów i wszystkich zarządów dróg w naszym regionie - mówi Jarosław Jakubowski, rzecznik prasowy wojewody kujawsko-pomorskiego. - Zrobiliśmy to na prośbę Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa, i taką zbiorczą informację mamy im przesłać do 16 maja.
Resort infrastruktury chce poznać rangę problemu, bo wiele samorządów chciałoby zamontować sekundniki na drogach, ale nie wiedzą, czy prawo na to pozwala. Z dotychczasowych wypowiedzi wiceministra Jerzego Szmita wynika, że resort wyda stosowne rozporządzenia zakazujące montażu sekundników.
- Zdania na temat tych urządzeń są podzielone - przypomina Michał Sitarek z Zarządu Dróg Wojewódzkich w Bydgoszczy. - Większość kierowców zachowuje się zgodnie z intencją autora montażu sekundników, ale są też tacy, którzy widząc, że do włączenia się żółtego światła zostały 2 sekundy, przyspieszają do 100 kilometrów na godzinę.
Zarząd Dróg Wojewódzkich nie analizował możliwości instalowania sekundników na swoich skrzyżowaniach, bo jego zdaniem, rozwiązania prawne na to nie pozwalały. Tak samo uważa mł. insp. Robert Olszewski, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
A jednak sekundniki z powodzeniem wykorzystywane były w centrum Torunia. Było ich ponad 30.
Kierowcy w zdecydowanej większości je chwalili. Wiedzieli przecież, ile sekund zostaje do zmiany świateł. Wiedzieli, w którym momencie należy wrzucić pierwszy bieg przy ruszaniu spod świateł, by nie spowalniać ruchu, i kiedy zacząć hamować, gdy zaraz zniknie zielone światło. Rozwiązanie było chwalone również przez speców od ruchu drogowego.
Odmierzacze czasu w Toruniu funkcjonowały... do czasu, bo służby wojewody kujawsko-pomorskiego (za Ewy Mes) wskazały na niezgodność tych urządzeń z przepisami ruchu drogowego. Dlatego pod koniec 2014 roku zdemontowano je. Działały niespełna cztery lata.
Toruń był jedynym miastem w naszym regionie, które miało takie rozwiązanie komunikacyjne.
- Taka była decyzja wojewody, a skoro tak, to nie będziemy walczyć o ich przywrócenie. Nie ma takiej opcji - wyjaśnia Sylwia Derengowska z Wydziału Komunikacji Społecznej i Informacji toruńskiego ratusza.
Takiego systemu nigdy nie miała Bydgoszcz. I nie zamierza mieć.
- Dlatego że mamy ITS, czyli inteligentny system sterowania ruchem na skrzyżowaniach i chcemy go gwiaździście rozszerzać. Poszukujemy zewnętrznych źródeł finansowania inwestycji - wyjaśnia Krzysztof Kosiedowski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy.
ITS dostosowuje zmiany świateł do natężenia ruchu w danych miejscach, zaś sekundniki wymagają stałych odstępów czasu (interwałów).
Nie ma danych, czy odmierzacze czasu poprawiają bezpieczeństwo, czy też przeciwnie.
W minionym roku na skrzyżowaniach dróg w województwie kujawsko-pomorskim doszło do 297 wypadków, najwięcej (269) na przecięciu z drogami z pierwszeństwem przejazdu. Na skrzyżowaniach zginęło 16 osób, a 363 zostały ranne. Policja odnotowała też 6782 kolizje, czyli zdarzenia bez ofiar w ludziach. W stosunku do roku 2014 o 15 zmalała liczba wypadków, ofiar śmiertelnych o 14, zaś rannych zwiększyła się o 8. Liczba kolizji zmalała o 335.
Odmierzacze czasu działają jeszcze w kilkunastu polskich miastach, np. w Szczecinie. Władze miasta zapowiedziały rozwijanie tego systemu, przynajmniej do czasu, gdy się pojawią konkretne przepisy zakazujące tego.