Kontrowersje: bydgoska spółdzielnia zamyka parkingi szlabanami
Spółdzielnia Mieszkaniowa Zjednoczeni bez konsultacji z mieszkańcami zamknęła swoje parkingi dla obcych. Swoi, żeby podnieść szlaban, muszą wydać kasę... na pilota.
Sprawa jest głośna i zdaje się, że nabiera rumieńców. Do redakcji „Expressu” zatelefonowało kilku podekscytowanych mieszkańców wieżowców przy ul. Bartosza Głowackiego na Bartodziejach. Bloki należą do Spółdzielni Mieszkaniowej Zjednoczeni.
I w tym miejscu, i m.in. przy ul. Curie-Skłodowskiej spółdzielnia zainwestowała sporo pieniędzy w uporządkowanie parkingów pod wieżowcami. A potem wjazdy pod bloki zamknęła szlabanami uruchamianymi przez mieszkańców pilotem.
Dlaczego mam schodzić?
- Za te piloty do szlabanów każe nam się płacić - opowiada jeden ze zbulwersowanych Czytelników. - Cenę ustalono na prawie sto złotych za jednego. Jeżeli ja mieszkam z matką i pracuję, a ona np. musi jechać do szpitala, zawozi ją mój brat. Żeby więc wjechać autem pod klatkę i matkę zabrać, musi też mieć pilota. Czyli musimy wykupić dwa...
Problemów mieszkańcy widza więcej.
- Nie dostrzegam szlabanu z mojego okna - słyszymy. - Jeżeli przyjedzie taksówka albo dostawca pizzy, to co zrobi? Może do mnie zadzwonić, pewnie, ale dlaczego ja muszę schodzić z któregoś piętra, żeby otworzyć szlaban? Poza tym - różnie z tymi usługami bywa, czasami powinienem mieć numer telefonu komórkowego do taksówkarza. Ale mogę nie mieć, posiadanie telefonów w tym kraju nie jest przecież obowiązkiem...
Wydali nasze środki!
Jednak najbardziej bulwersującym grupę mieszkańców jest fakt, że montażu szlabanów nikt z nimi nie konsultował. - Przecież to nie są małe pieniądze, ktoś za to zapłacił, czyli wydano nasze środki, nie pytając o zgodę - mówią.
Ankiet nie wypełniają
- Nie mamy obowiązku przeprowadzania konsultacji - mówi Jarosław Skopek, prezes SM Zjednoczeni. - Wiadomo, jak jest. Gdzie dwóch Polaków, to są trzy zdania. Jeżeli sprawy są faktycznie poważne, to wysyłamy przedstawicieli do mieszkańców z ankietami. Tyle tylko, że poziom ich wypełnienia sięga zaledwie 20 procent.
Jak mówi prezes Skopek, spółdzielnia ostatnio wydaje dużo środków na poprawę otoczenia budynków i uporządkowanie zasad parkowania przed blokami. - Żadnych dotacji nie dostajemy, robimy to z własnych środków - podkreśla, dodając, że montaż szlabanów był koniecznością.
- Mamy w okolicy sporo szkół dla dorosłych, ci ludzi przyjeżdżają samochodami, parkują między blokami, bo tam jest miejsce - opisuje prezes Zjednoczonych. - W dodatku bardzo wielu deweloperów wciska nam się między nasze budynki. Przy Curie-Skłodowskiej powstaje wieżowiec, który miejsca parkingowe ma tylko w podziemiu - 70 miejsc. Obok nie może ich być, bo budynek jest tylko na obrysie działki. Co będą jego mieszkańcy robić, odbierając dzieci, zawożąc na zajęcia, jadąc do sklepu? Będą zostawiać auto w podziemiach? Nie, tylko tam, gdzie jest wolne miejsce.
Pilot do wynajęcia
Piloty do szlabanów to koszt 95 zł. Tyle teraz muszą dać mieszkańcy, którzy chcą wjechać pod blok m.in. przy Głowackiego. Na początku po montażu szlabanów spółdzielnia dawała po jednym „gratis”.
- To oczywiście nie było „za darmo”, bo środki pochodziły z funduszu remontowego - mówi Jarosław Skopek. - Pilotami było zainteresowanych ok. 60 procent mieszkańców. Czyli cała reszta - 40 procent - na nich płaciła... Poza tym, w naszym kraju, jeśli coś jest „za darmo”, to się o to nie dba. Te piloty leżały w szufladach albo były na przykład pożyczane czy nawet wynajmowane obcym, którzy wjeżdżali na parkingi, kiedy chcieli.
W ocenie prezesa, rozwiązanie ze szlabanami jest bardzo dobre, a niezadowoleni mieszkańcy to jedynie grupka kilku osób.