Koszmarna podróż koleją z Żar do Wrocławia
Ściśnięci niczym śledzie w beczce. - Tak zmuszeni byliśmy jechać w sobotę z Żar do Wrocławia - mówi Dorota Liszka.- Toż to, obrazek żywcem wzięty z czasów PRL-u!
Tej podróży pociągiem pasażerowie, którzy jechali w minioną sobotę do Wrocławia długo nie zapomną. Niektórzy będą ją wspominać jak najgorszy koszmar. Skład odjeżdżał z Żar o 8.04, na miejscu miał być o 10.20.
- Już w Żarach zauważyłam, że podstawiony na peronie szynobus jest znacznie mniejszy niż zwykle- mówi Dorota Liszka mieszkanka Żar - więc część podróżnych już stała, gdy w Żaganiu dokoptowała kolejna tura, zrobił się ścisk.Przyznam, że dawno już nie spotkałam się z taką sytuacją.
Póki co pasażerowie siedzieli cicho licząc, że po drodze trochę się rozluźni. Ci, którzy mieli siedzące miejsca, cieszyli się, stojący z nadzieją patrzyli czy gdzieś nie zwalnia się fotel. To, co działo się na kolejnych stacjach, przechodziło ludzkie pojęcie. Ludzie opatuleni w kurtki i szale przepychali się, a dojście do toalety graniczyło z cudem.
Skład właśnie zbliżał się do Legnicy. Część pasażerów zaczynała się przygotowywać do wysiadki. Ci którzy mieli jechać dalej cieszyli się, że w końcu się rozluźni. Na dworcu w Legnicy na sąsiednim peronie stał już inny pociąg.
- W Żarach upewniłam się, że to pociąg bezpośredni, ale ktoś powiedział że trzeba się przesiąść - mówi Urszula Polit z Lubanic - Zrobiło się takie zamieszanie, że nawet obsługa pociągu nie była w stanie tego potwierdzić , zrobił to dopiero konduktor drugiego składu. Pasażerowie próbowali wcisnąć się do pociągu, by mieć choćby stojące miejsce. Na peronie i tak zostało kilkanaście osób.
Półtoragodzinna podróż do Wrocławia wyglądała jeszcze gorzej niż wcześniej.
- Mimo 11-stopniowej temperatury, jak na złość motorniczy co chwilę włączał ogrzewanie w pociągu - dodaje Beata Pendrak z Nowogrodu Bobrzańskiego.- Nie mieliśmy się komu poskarżyć, bo żaden konduktor nawet nie próbował skontrolować
biletów.Koleżanka namówiła mnie na podróż pociągiem, ale po tym, co przeszłam w sobotę, chyba długo już do niego nie wsiądę.
Konrad Antkowiak, rzecznik prasowy Kolei Dolnośląskich tłumaczy, że powodem zamieszania była awaria taboru.- Z Żar odjechał mniejszy skład, w Legnicy aby zabrać więcej pasażerów, podstawiliśmy inny pociąg- dodaje - Awarii nie da się przewidzieć, mogę jedynie ubolewać, że nie poinformowano o przesiadce pasażerów. Zwrócimy na to uwagę obsłudze pociągów.