Krakowiak wjedzie do sądu opóźniony
To, jak dotąd, najsławniejszy tramwaj Pesy. Zdobył rozgłos zabierając na pokład papieża Franciszka. Teraz wiszą nad nim czarne chmury.
Bydgoska firma wyprodukowała dla stolicy Małopolski 36 krakowiaków.
Jednak nie udało się ich dostarczyć w terminie, więc na Pesę nałożono karę w wysokości 26 mln zł.
- Miała wpłynąć na konto MOK w Krakowie do połowy września, natomiast otrzymaliśmy tylko 20 mln zł - informuje Marek Gancarczyk, rzecznik MPK. - Kwota pochodzi z gwarancji, która była zabezpieczeniem realizacji kontraktu. Ponieważ naliczone producentowi kary wyniosły ponad 26 mln zł, podejmiemy kroki prawne w celu wyegzekwowania pozostałej sumy.
Gancarczyk twierdzi, że decyzja krakowskiego przewoźnika to również efekt braku porozumienia z przedstawicielami Pesy mimo prowadzonych negocjacji. MPK nie może już odwlekać dochodzenia należnych kar umownych: - Mówimy o projekcie unijnym. Zgodnie z umową, jesteśmy zobowiązani do wystąpienia do producenta o zapłatę kar za nieterminową realizację. W przeciwnym razie sami narażamy się na nie ze strony unijnych organów kontrolnych. Mogą wynieść 25 proc. dofinansowania, co stanowi blisko trzykrotność wysokości kar naliczonych Pesie.
Co na to Pesa?
- Szanujemy zapisy umowy, ale przedstawiliśmy okoliczności realizacji tego kontraktu, które powinny mieć wpływ, jeśli nie na naliczenie kar, to na pewno na ich wysokość, czego nasz klient nie uwzględnił. Dlatego właśnie jesteśmy z nim w sporze - odpowiada Michał Żurowski, rzecznik Pesy. - Zapłaciliśmy 20 mln zł, zaś przedmiotem sporu jest pozostała część kwoty, czyli 6 mln zł. Nasze opóźnienie było spowodowane m.in. upałami w 2015 roku i podyktowane przepisami. Mam na myśli przede wszystkim siedmiomiesięczne opóźnienie zawarcia kontraktu po wygranym przez nas przetargu.
Żurowski twierdzi, że opóźnienie było niezawinione przez Pesę, a wynikało z długiego poszukiwania i pozyskiwania finansowania kontraktu przez MPK: - W tym czasie byliśmy wielokrotnie pytani, np. przez krakowskie media, czy mimo upływających miesięcy podpiszemy umowę licząc się z presją czasu. Podjęliśmy to ryzyko rozpoczynając produkcję później niż zakładaliśmy, ale w przekonaniu, że nikt inny w tym terminie nie zbuduje tramwajów dla Krakowa. Dzięki temu miasto nie straciło wielomilionowej unijnej dotacji.
Pesa ma też kłopot z Tramwajami Warszawskimi, które naliczyły jej 35 mln zł kary m.in. z tytułu niespełnienia przez tramwaj Jazz warunków Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia, tzn. był za ciężki.
Bydgoska firma nie zgadza się z tym stanowiskiem i zamierza wyjaśnić sprawę na drodze sądowej.