Krakowskie grillowanie Pesy. Co dalej z kontraktem na 430 mln zł?
W związku z dostawą „Krakowiaków” do stolicy Małopolski PESA przeżywa ciężkie chwile. Czy za częścią z nich stoi tramwajowa konkurencja?
Na bydgoską firmę, także na jej oficjalnym profilu w mediach społecznościowych, płyną skargi i narzekania, najczęściej od osób z Krakowa. Często powtarza się fraza o awaryjności wcześniej dostarczonych „Krakowiaków” (mówi się o 1700 zgłoszonych usterkach) i o tym, że tak naprawdę bydgoska PESA wcale nie chce dostarczyć tramwajów do Krakowa. Internetowy hejt zawiera jednak sporo kłamstw i jeszcze więcej półprawd. PESA próbuje z nimi walczyć, ale nie zawsze skutecznie.
Dziwnych zbiegów okoliczności w krakowskim postępowaniu nie brakuje. Tak się bowiem składa, że Tadeusz Trzemiel, wiceprezydent Krakowa odpowiedzialny za komunikację był kiedyś prezesem krakowskiego MPK. Za jego czasów wiceprezesem MPK był z kolei Zbigniew Palenica, obecnie związany z firmą Stadler (to jej tramwaje po „wycofaniu się” PESY zostały szybko wybrane jako alternatywa dla „Krakowiaków”). Nie trzeba być specjalistą w branży, by mieć pewność, że z różnych powodów Kraków po prostu bydgoskich tramwajów nie chce, a to że PESA wygrała przetarg wielu osobom jest bardzo nie na rękę.
Trudno dyskutować z falą hejtu nie mającą pokrycia w faktach. Zdecydowana większość usterek wynikała z wdrażania prototypowego pojazdu zaprojektowanego specjalnie dla Krakowa i była usuwana na bieżąco
Co dalej z zamówieniem na tramwaje do Krakowa, które jest warte ok. 430 mln zł?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień