Letnie opony w zimie
Przyznaję, że przez tydzień od spadku temperatury poniżej zera jeździłem nie dość że na letnich, to jeszcze na łysych (jak się później okazało) oponach. Nie przeszkadzało mi to specjalnie, pamiętam bowiem czasy, kiedy przecież mało kto się tym przejmował: oponami, przyczepnością.
W ogóle nikt nie przejmował się niczym - segregacją śmieci, zdrową żywnością, powietrzem, i na tym może zakończę, nie chcąc zbliżyć się do granicy tzw. dziaderstwa.
Letnie opony w zimie miały jednak pewne dobre strony, nie zapewniały bowiem odpowiedniej trakcji i zmuszały kierowcę do pozostania w stanie permanentnego poślizgu, który zwykle był kontrolowany, choć nie zawsze.
Jeśli dołożyć do tego romantyczne, nie dość odśnieżane w latach dziewięćdziesiątych białe drogi, to nie było w zasadzie dnia, żeby ktoś kogoś nie wypychał z rowu albo z zaspy. Nie było bowiem tzw. assistance i ludzie sobie pomagali, palili papierosy i w ogóle było jakoś fajniej.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień