Lizanie poręczy w tramwaju
Chęć polizania tego, co w tytule, wyraziła wczoraj moja znajoma, zapewne pod wpływem impulsu, i pewnie nie ona jedyna w tym kraju - żeby się tak raz, a dobrze zakazić, mieć to z głowy i w ogóle.
Wszystkim, których głównym mottem życiowym jest „raz kozie śmierć”, chciałbym tutaj wyjaśnić, dlaczego to nie jest tak do końca dobry pomysł.
Od lizania poręczy w środkach komunikacji można się przede wszystkim przeziębić, bo na metalu wirus nie czuje się zbyt dobrze. Można sobie też wybić zęby na zakręcie, albo - nie daj Boże - przyciąć wargę do krwi, co zna każdy, kto się choć raz wywalił na rowerze. Człowiek wtedy łazi i krwawi z gęby jak zombie, nie da się normalnie jeść ani myć zębów. Najgorsze jest jednak to, że wszyscy wokół pytają „czy ktoś cię pobił”, a wtedy trzeba w kółko odpowiadać - „nie, po prostu lizałem poręcze i motorniczy nagle zahamował”.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień