Młoda, awangardowa, a tu proszę - prawie sześćset lat zleciało.
Łódź obchodzi 594. urodziny, a ciągle mówi się o niej jako o mieście młodym - i nie jest to tylko kurtuazja okazywana kobiecie (bo w czasach dyskryminacji mężczyzn mówi się o naszym mieście, że zdecydowanie jest kobietą).
Wieczna młodość Łodzi wynika nieco z tego, iż nie przekraczając przez wieki rozmiarów wioski, przeżyła gwałtowny i efektowny rozwój całkiem niedawno, zaczynając najbardziej intensywny okres przemysłowego boomu przed niespełna 150 laty. To kolejny element, którym można uzasadnić żeńską kondycję Łodzi, bo przecież niemało pań, trzymając swą urodę i charakter w uśpieniu przez okres nastolectwa, eksplodowało wdziękami i osobowością stając się kobietą.
Młodzieńczość Łodzi bywa, że objawia się naiwnością, potencjał ciągle bardziej ma niż go spełnia. Nieustannie zapowiada swoją świetlaną przyszłość, wykonanie zaś czegokolwiek odtrąbią głośno jako sukces i namacalny dowód dynamicznego postępu. Ba, jak dziecko nawet domaga się ciągłych pochwał, wyrażanych najlepiej przez wujków i ciotki przyjeżdżających z wizytą (odwrotnie jednak niż to się przyjęło, pobierających prezenty zamiast je przywożących). I z podlotkowym rozmarzeniem spogląda w niebo: ostatnio się dowiedzieliśmy, że Łódź jest spod znaku Lwa. A reprezentanci tego znaku zodiaku mają lubić pławić się w blasku reflektorów (festiwal światła), dbać o wizerunek (u nas czasem istotniejszy, niż autentyczne dokonania), przyciągać urokiem i pewnością siebie (nie da się ukryć).
Z okazji urodzin można Łodzi życzyć zachowania młodzieńczej energii i odwagi, ale także nieco dorośnięcia i mniej „bajania”. Nie da się cały czas „jechać” na uroku jutra.
Pierwszy dom na terenie dzisiejszego Nowego Jorku postawiono 400 lat temu, a dziś to dach świata. Shenzhen w Chinach kilkadziesiąt lat temu było niewielką osadą rybacką, a dziś to 9-milionowa metropolia...