Lubelskie murale, których już nie ma
Na os. Mickiewicza właśnie tworzy się mural - hołd dla artystów pracujących na LSM 40 lat temu. Wciąż możemy podziwiać prace z Lubelskich Spotkań Plastycznych, choć murale nie dotrwały do dziś.
- Zacznijmy od tego, że ja bym ich nie nazywał muralami, to jest takie nowoczesne pojęcie. Czterdzieści lat temu to były malowidła ścienne - zastrzega fotograf Stefan Ciechan, który dokumentował zdjęciowo Lubelskie Spotkania Plastyczne. W tym czasie był instruktorem fotografii w Domu Kultury LSM.
Pierwsze spotkanie twórców pod szyldem Lubelskich Spotkań Plastycznych odbyło się w lutym 1976 roku, ostatnie w czerwcu 1979 roku. Około 70 artystów z całego kraju w przestrzeni osiedli należących do Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej tworzyło swoje dzieła: rzeźby, instalacje i mozaiki w prześwitach bloków. Osiedle Krasińskiego zostało dedykowane malowidłom ściennym, powstającym na ścianach szczytowych budynków.
Dziś nie ma żadnego z nich. Możemy je oglądać wyłącznie na archiwalnych fotografiach. W zbiorach Stefana Ciechana są kolorowe zdjęcia, które robił do prywatnego archiwum. Widać na nich m.in. gotowe prace z osiedla Krasińskiego, które powstały w czasie Lubelskich Spotkań Plastycznych. Niektóre z tych zdjęć będzie można obejrzeć na wystawie w Brain Damage Gallery, mieszczącej się w Centrum Spotkania Kultur. Otwarcie 19 listopada o godz. 12.
Spotkania wprowadziły do Lublina kolor
Realizacje na ścianach bloków zachwycały kolorami: mieliśmy więc przedstawienie Zodiaku na murze szkoły; dwa, tulące się do siebie gołębie, czy biało-niebieską wstążkę, która wiła się przez elewację czterech kolejnych wieżowców.
Nie brakowało też malowideł opartych na geometrycznych motywach, np. w odcieniach brązów i pomarańczy. LSM sprzed 40 lat to szare bloki, ale też rzucający się w oczy brak zieleni. - Gdyby te malowidła ścienne istniały do dziś, zasłaniałyby je drzewa. Przekonałem się o tym, kiedy robiłem współczesne ujęcia tych samych miejsc. Nie ma już na nich murali z Lubelskich Spotkań Plastycznych - komentuje Stefan Ciechan.
Murale, które powstały podczas Lubelskich Spotkań Plastycznych nie zachowały się do naszych czasów. Możemy je oglądać tylko na archiwalnych fotografiach
Artyści biorący udział w Spotkaniach po drodze musieli sobie radzić z brakami materiałów, co zostało odnotowane w publikacjach podsumowujących dorobek tej imprezy: „Nawet uzyskanie białego cementu bywało poważnym problemem”, albo „Gdybyśmy w osiedlu Słowackiego czekali na wszystkie żądane materiały. nigdy nie zrobilibyśmy prześwitów”. - Pamiętam, że autorzy rzeźby nazywanej potocznie „Pomnikiem hydraulika”, która jest przy ulicy Filaretów, chcieli ją pierwotnie zrobić z polerowanej stali nierdzewnej. Podejrzewam, że nie udało się tego wykonać z powodów finansowych, ostatecznie użyli rur wykonanych z malowanego aluminium - mówi Stefan Ciechan.
Jak tworzone prace odbierali 40 lat temu mieszkańcy LSM? - W Domu Kultury LSM artyści prezentowali swoje projekty. Tłumy przychodziły to oglądać i jak to zwykle bywa, komentarze były różne. Nie wydaje mi się, aby zostały wzięte pod uwagę przy realizacji - dodaje Ciechan.
Murali z osiedla Krasińskiego już nie ma, zostały zasłonięte m.in. w czasie ocieplania bloków.
- To niepowetowana strata, bo te prace tworzyli naprawdę dobrzy artyści. Ja zawsze mówię, że Spotkania wprowadziły do Lublina kolor - komentuje osoba, która brała udział w organizacji Lubelskich Spotkań Plastycznych.
Na osiedlu Mickiewicza, przy ulicy Grażyny, właśnie powstaje mural inspirowany Lubelskimi Spotkaniami Plastycznymi (na zdjęciu obok). Jego autorem jest Kamil Kuzko.
- Przy ulicy Grażyny powstanie jeszcze drugi mural Mariusza Warasa M-CITY, obecnie jednego z najbardziej znanych artystów ulicznych na świecie- mówi Cezary Hunkiewicz z Europejskiej Fundacji Kultury Miejskiej.
Lublin: miasto współczesnych murali
25 murali murali artystycznych w Lublinie: taki był stan 31 grudnia 2015 roku.
- Myślę, że w tym roku dobijemy do 30 realizacji. Co najmniej połowa tworzonych w Lublinie murali reprezentuje światowy poziom - uważa Cezary Hunkiewicz.
Podkreśla, że powstawały one z uwzględnieniem kontekstu miejsca. - W moim przekonaniu zbliżamy się do momentu, kiedy Lublin będzie miastem nasyconym muralami. Nie chodzi przecież o to, żeby było ich po kilka na każdej ulicy - komentuje Hunkiewicz. I dodaje, że trzeba ostrożnie podchodzić do murali komercyjnych. - Bo to jest rodzaj wielkoformatowych reklam, które mogą źle wyglądać w miejskiej przestrzeni. Zasady ich tworzenia powinny być regulowane w powstającym właśnie w Lublinie kodeksie reklamowym - apeluje.
Reklamowe malowidła ścienne powstawały też w przeszłości, w Polsce były popularne w latach 70. dwudziestego wieku.
- Przy skrzyżowaniu al. Tysiąclecia z ul. Lubartowską były dwa takie murale na kamienicach: reklama PKO i wizerunek kobiety z siatkami w ręku. Jeden z nich przestał istnieć wraz z budynkiem, na którym był - opowiada Cezary Hunkiewicz.