Łukasz Ossowski za młodych lat chciał zmieniać świat

Czytaj dalej
Fot. Karolina Misztal
Anna Klaman

Łukasz Ossowski za młodych lat chciał zmieniać świat

Anna Klaman

Sołtys Łukasz Ossowski pokazał, że gdy mierzymy się z naturą, musimy biec do ludzi i do mediów. Pierwszym pomagać od zaraz, a dziennikarzom mówić, jak jest źle. Bo władza jest daleko i nie wie.

Łukasz Ossowski, sołtys Rytla, ma niespożytą energię, ale to po przejściu żywiołu najlepiej pokazał, jak można na niego liczyć. Ciągle w ruchu. W sierpniu najczęściej można go było spotkać w domu kultury, który zamienił się jakoś tak naturalnie w siedzibie społecznego komitetu. To tam spotykali się wszyscy, którzy chcieli pomóc, a on wiedział, jak nimi zarządzać. Gdzie wysłać, jakie zadanie zlecić. Szybko podejmował decyzje.

Diabelnie fajny facet

A oni go słuchali. Oni, czyli wolontariusze. Zjechali z bliska i daleka. Z większych miast i mniejszych. W średnim wieku i młodzi. Młodzi mężczyźni i starsze panie. Każdy znał swoje miejsce w szeregu. Jak w orkiestrze. Jak w wojsku. Ktoś musiał dyrygować. Łukasz Ossowski z miejsca zdobył posłuch. Ludzie wpatrzeni w niego, bez zbędnej dys kusji - szli, jechali we wskazane miejsce. Trzeba było usuwać gałęzie, ciąć drzewa, wyławiać kłody z Wielkiego Kanału Brdy. Nie ma sprawy. Ekipy, mimo wszystko, się zmieniały. Łukasz Ossowski ciągle na posterunku. Choć - niejedyny. Nieoceniona była też szefowa domu kultury - Małgorzata Kowalewska-Remisz. Podobnie sprawnie włączyła się w akcję.

Nie jest mu wszystko jedno. I to wcale nie dlatego, że jest sołtysem. W godzinie próby zdał egzamin. Celująco. Skąd się wziął Łukasz Ossowski? O tym w dalszej części artykułu.

Pozostało jeszcze 85% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Anna Klaman

Praca w naszym zawodzie bardzo się zmieniła przez ostatnie lata. A my poddawani jesteśmy ciągłym próbom. Staramy się też nadążać za nowinkami technologicznymi. Wszystko to uczy pokory. Relacjonując, opisując wydarzenia, pamiętamy, że robimy to dla Państwa. Jesteśmy trochę jak zdziwione wszystkim dzieci. Dziwimy się, pytamy, piszemy, ale też czytamy. Jak bez tego moglibyśmy zachęcać do lektury? Sama przeszłam ostatnio na cyfrowe prenumeraty moich ulubionych tygodników. Takie czasy - jesteśmy online, więc i czytamy online. Lekturą właśnie - pomijając Netflixa :) - wypełniam swój wolny czas. Dla mnie i moich kolegów dziennikarstwo to nieustanna przygoda i adrenalina, od której jesteśmy już chyba uzależnieni. Każdy dzień jest inny, a każdy tekst stanowi test naszej użyteczności. Dla Państwa - naszych Czytelników! Wierzymy, że jesteśmy Wam potrzebni. I to dodaje nam skrzydeł, gdy trzeba nagle - wieczorem lub w nocy - pojechać tam, gdzie powinniśmy być. Wiele się dzieje, bo i Państwo tyle robicie. Współpracujecie, tworzycie społeczeństwo obywatelskie. Władza - przynajmniej z założenia - powinna pracować dla Nas, ale to Wy poświęcacie wolny czas dla dobra wspólnego. A więc opisujemy. Zdarza się, że wytykamy błędy. No i nieustannie czekamy na tematy od Państwa, bo, co tu dużo kryć, to Wy najlepiej wiecie, co w trawie piszczy! Macie kłopot, coś Was denerwuje? Zachęcamy do kontaktu z nami.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.