W Polsce jest zbyt duże społeczne przyzwolenie na picie alkoholu – podkreślili podczas konferencji w episkopacie specjaliści ds. uzależnień.
Daliśmy sobie narzucić normę pijacką, a jeszcze niektórzy sądzą, że to jest norma Polska – powiedział we wtorek, 9 lutego podczas konferencji zorganizowanej w 49. Tygodniu Modlitwy o Trzeźwość Narodu specjalista ds. uzależnień dr hab. Krzysztof Wojcieszek. Jego zdaniem społeczny „przymus picia alkoholu” oraz nieumiejętność jego spożywania są dwoma głównymi problemami polskiego społeczeństwa w zakresie uzależnień, a kłopoty spowodowane nadużywaniem alkoholu są najczęściej domeną osób nie uzależnionych, lecz nadmiernie pijących.
Fizyczna dostępność alkoholu z pewnością wpływa na jego spożycie
Specjalista podkreślił, że istnieje ścisły związek pomiędzy przestępczością a nadużywaniem alkoholu, co zilustrował policyjnymi danymi z 2013 r. Wynika z nich, że 82,5 proc. zabójstw popełniali ludzie nietrzeźwi, natomiast odsetek osób będących w takim stanie, które wzięły udział w bójce, wynosi 77 proc. O interwencję w związku z tym problemem zaapelował do rządzących przewodniczący Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości bp Tadeusz Bronakowski, prosząc o „tworzenie prawa przyjaznego wychowaniu w trzeźwości”.
– Fizyczna dostępność alkoholu z pewnością wpływa na jego spożycie – powiedział w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press (AIP) Wojcieszek i dodał, że widać to na przykładzie krajów skandynawskich, w których znaczące ograniczenie miejsc i godzin, w których dostępny jest alkohol, spowodowało znaczący spadek spożycia napojów procentowych i problemów z nim związanych.
Kościół stawia za wzór kraje skandynawskie
– Pytanie młodzieży, która ma problemy alkoholowe, dlaczego pije, jest bezsensowne – stwierdził ks. dr Marek Dziewiecki, konsultor Zespołu KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości. Zdaniem eksperta „to nie przypadek, że jedno dziecko interesuje się alkoholem, a drugie matematyką”, i nakreślił trendy w dotychczasowym walczeniu z tym problemem. Jako pierwszy wymienił „moralizowanie”, czyli odwoływanie się do sumienia i wrażliwości. Kolejny model – intelektualny – zakładał przekazywanie solidnej wiedzy dotyczącej szkodliwych substancji i ich działania.
– Wiedza nie ratuje, bo człowiek jest nie tylko mózgiem – stwierdził ks. Dziewiecki i przedstawił trend „psychologizujący”, który zakładał, że alkohol odwołuje się do ludzkich emocji. Zdaniem eksperta te podejścia nie działały lub „zatrzymywały się w pół drogi”, ponieważ nie pytały, skąd się biorą u młodzieży trudne emocje. – Jedynym sposobem pomagania dzieciom i młodzieży, by się nie dali zniewolić alkoholowi, jest ich solidne, mądre wychowanie – powiedział ks. Dziewiecki.
Autor: Magdalena Nałęcz