Marcin Kędryna: Koronasceptycy
Dorosłość polega na tym, że się ponosi odpowiedzialność, za decyzje, które się podejmuje. Nie szczepisz się? Ryzykujesz. Życiem. Nie masz szczęścia? Umierasz - pisze Marcin Kędryna
1.
Mam trzech niezaszczepionych kolegów. Znaczy pewnie jest ich więcej, ale z trzema na ten temat rozmawiałem. Mężczyźni, dorośli. Każdy z dzieckiem. Raczej większym niż mniejszym. Przypadek pierwszy: bojący. Pięćdziesięciolatek, przewlekle chory. Nie szczepi się, bo się boi związanych ze swoją chorobą powikłań.
Co prawda, jego choroba, tak do końca nie jest przeciwwskazaniem, ale lekarz powinien go przebadać. A na to przecież nie ma czasu. Zresztą różne rzeczy ludzie wypisują. I nie wszyscy są wariatami, bo w tych szczepionkach, tam są takie rzeczy, które tak do końca nie wiadomo jak działają. I nikt tego nie tłumaczy. Więc nie wiadomo, czy na pewno każdy się może szczepić.
Czyli generalnie się obawia o swoje zdrowie. Generalnie obawa o swoje zdrowie nie jest zła, tyle, że w tym przypadku niezupełnie się to wszystko układa, gdyż kolega ten mój pali papierosy. Na okrągło. A przy jego przewlekłej przypadłości palenie jest bardziej niż niewskazane.
2.
Przypadek drugi: podejrzewający. Lat prawie sześćdziesiąt. Bywał w świecie. W dziwnych miejscach. Dużo widział. Dużo przeżył. Może trochę zbyt dużo. Do pandemii od początku, z jednej strony podchodził z rezerwą, z drugiej – widział u jej źródeł świadome działania. Później, zżymał się na nerwowe ruchy Rządu. Obostrzenia były zdecydowanie przesadzone. Covid to przecież taka grypa. Kiedy wokół niego zaczęli umierać ludzie, trochę zmienił ton. Zgodził się, że choroba jest poważna.
Ale nie na tyle, żeby przyjmować eksperymentalne szczepionki. Zaczął więc mnie – z uporem godnym lepszej spray – bombardować znalezionymi w Sieci historiami ofiar skutków ubocznych szczepień. Mój do nich dystans, odbierał z wyższością człowieka wtajemniczonego. Co się niezupełnie układa, gdyż kolega ten mój zawsze mnie przestrzegał przed rosyjską dezinformacją. Jest jeszcze trzeci. Też przed sześćdziesiątką. Ale ten jest od zawsze anarchistą.
Szczepić się nie będzie, bo zalecenia władz – excusez le mot – pierdoli. U niego więc wszystko się trzyma kupy. Nie zdziwiłbym się specjalnie, gdyby się okazało, że gdzieś ma wytatuowany, choć już wyblakły, napis: no future.
3.
Parę dni temu byłem w szpitalu na kontroli. Rozmawiałem z panią profesor, która wyciągnęła mnie z Covidu. Zgodziliśmy się, że – co prawda, głośno o tym nie wypada mówić – ale dziś na Covid się umiera na własną prośbę.
Dorosłość polega na tym, że się ponosi odpowiedzialność, za decyzje, które się podejmuje. Nie szczepisz się? Ryzykujesz. Życiem.
Nie masz szczęścia? Umierasz. Na te nadchodzące święta życzę Państwu, by Państwa bliscy i przyjaciele, którzy przeciwnikami są szczepień, w rzeczywistości byli – jak niektórzy liderzy antyszczepionkowego ruchu – świeżo po trzeciej, przypominającej dawce.