Maria Rotkiel: Fonoholizm, czyli uzależnienie od telefonu, to poważna choroba
Młodzi ludzie są bardzo podatni na uzależnienia, a uzależnienie od telefonu jest najgroźniejsze, moim zdaniem, ponieważ jest akceptowalne społecznie - mówi Maria Rotkiel.
Francuski rząd wprowadza właśnie zakaz używania smartfonów, w ogóle urządzeń umożliwiających połączenie z Internetem, już nie tylko na lekcjach, ale w szkole. To, pani zdaniem, dobry pomysł?
Moim zdaniem, tak. Pamiętajmy o tym, że nadużywanie telefonów jest już uznane w psychologii i psychiatrii za chorobę. Mamy taką jednostkę, jak fonoholizm, bo tak nazywa się uzależnienie od telefonu. Jestem pewna, że gdybyśmy polską młodzież obserwowali pod tym kątem, badali, to byśmy stwierdzili u znacznej jej części - u 30, nawet 40 procent - tę jednostkę chorobową. Mam tak kategoryczne zdanie, ponieważ wróciłam niedawno z wyjazdu wakacyjnego i byłam zszokowana widokiem młodych osób, młodzieży, dzieci siedmio-, ośmioletnich, które siedziały na plaży i zamiast się bawić ze sobą, w wodzie, z rodzicami, siedziały z nosami w telefonach.
Właśnie, ale skąd to się bierze?
Bierze się stąd, że po pierwsze - dzieci obserwują dorosłych, czyli działa ten najstarszy mechanizm wychowawczy, który nazywa się modelowaniem. Działa oczywiście przeciwko nam, ponieważ my modelujemy różne wzorce, w tym przypadku wzorce negatywne. Dorośli robią to samo, co my. Tylko dorośli mając więcej obowiązków, mając też inne aktywności, rzeczy, w których się mogą zatracać - wybierają telefony, czy wirtualną rzeczywistość, portale internetowe, jako jedną z. Dla dzieci wirtualna rzeczywistość, to fascynujący, pociągający świat, nie mają także często innej alternatywy. W ogóle taka tendencja do uciekania od rzeczywistości, od problemów, bierze się z różnych powodów: z lenistwa, z braku pomysłu, co można by innego robić, z braku alternatywy jak można spędzać wolny czas, ale też z uciekania przed trudnymi tematami, trudnymi emocjami. To tendencja, która jest u naszych dzieci coraz większa, ponieważ mają swoje problemy, mają swoje kłopoty, o których z nimi nie rozmawiamy. Nie pokazujemy im, jak te problemy rozwiązywać. Nie pokazujemy im także, jak mogą inaczej ten czas wolny spędzać. Zresztą uzależnienie akurat od telefonów, czyli fonoholizm, bardzo często jest podtrzymywany, czy wręcz wywoływany przez rodziców.
Dlaczego?
Na czym to polega? Dam przykład: Jesteśmy z dzieckiem w restauracji, dziecko się kręci, marudzi, rodzice chcą spokojnie zjeść i co robią? Dają dziecku telefon do ręki. Jedziemy z dzieckiem samochodem i zamiast z nim rozmawiać, jakoś zabawiać dziecko, bo dzieci w samochodzie zazwyczaj się nudzą, dajemy dziecku telefon. Bardzo często korzystamy z aplikacji w telefonach, różnych gier i dajemy je dzieciom, a potem, kiedy nasze dziecko jest nastolatkiem, ma swoje konta w mediach społecznościowych, też się cieszymy, bo siedzi spokojnie, w jednym miejscu, nie męczy nas, nie zadaje trudnych pytań, nie marudzi - mamy święty spokój. Dziecko na oku, jesteśmy zadowoleni. Naprawdę uważam, że wielu rodziców powinno się uderzyć w pierś i przyznać do tego, że samo dziecku ten telefon do ręki włożyło. Nie reagowaliśmy w momencie, kiedy zaczęły się pierwsze symptomy problemu, czyli nadużywanie telefonu. Zaczęły się dwie godziny, trzy godziny, cztery godziny dziennie spędzane z aparatem w ręku.
Wydaje mi się jednak, że przecież atrakcyjniejsze jest spotkanie z rówieśnikami niż rozmowa z nimi przez telefon, czy na różnych forach.
Dla pani tak, dla mnie też, ale dla dziesięcio-, piętnastolatka niekoniecznie. Dlaczego? Bo po pierwsze - nie chce wyjść z domu, po drugie - w tym wirtualnym świecie naprawdę się dużo dzieje, po trzecie - można sobie w nim kreować tę wirtualną rzeczywistość i chwalić się, wyolbrzymiając, przekoloryzowując, trochę udając, że jest bardzo fajnie, po czwarte - można mieć jednocześnie kontakt w wieloma osobami, po piąte - można sobie podglądać życie innych, co jest bardzo atrakcyjne. Musimy pamiętać, że każde uzależnienie, a my w tej chwili mówimy o uzależnieniu, zaspokaja jakąś potrzebę i jest atrakcyjne. Coś nam daje. Tak naprawdę, my też lubimy posiedzieć sobie z telefonem w ręku i popatrzeć, poklikać, polajkować, sprawdzić, kto nas polakował, poczytać newsy. Tylko dojrzałość polega na tym, że ten telefon odkładamy i idziemy spotkać się z przyjaciółmi, idziemy na kolację, na spacer, pobiegać itd., itd. A my mówimy o niedojrzałych osobach, które nie potrafią jeszcze dokonywać takich wyborów, jak my teoretycznie powinniśmy potrafić, które idą na skróty, idą na łatwiznę, robią to, co modne, bo pamiętajmy o tym, że to jest też modne. Dlatego młodzi ludzie są tak podatni na uzależnienia, a uzależnienie od telefonu jest najgroźniejsze, moim zdaniem, ponieważ jest akceptowalne społecznie. Jak nasze dziecko przyjdzie do domu pod wpływem alkoholu, albo nie daj Boże narkotyków, to szalejemy, rozpaczamy, interweniujemy, ale jak kolejny wieczór siedzi z nosem w telefonie, to najwyżej pomarudzimy, prawda?
Ale czy to nie prowadzi do tego, że u młodych ludzi zanika umiejętność nawiązywania kontaktów z innymi? Nie wirtualnie, w rzeczywistości.
Oczywiście, że tak. Dlatego uzależnienie od wirtualnej rzeczywistość, w tym fonoholizm, są tak niebezpieczne. Prowadzą do tego, że dziecko w realnym świecie jest wycofane, mniej śmiałe, mniej sprawne społecznie, nie nabywa bardzo ważnych kompetencji społecznych związanych z komunikacją werbalną, niewerbalną, tutaj długo moglibyśmy wymieniać listę ważnych kompetencji, których dziecko czy młody człowiek uzależniony od telefonu miał nie będzie. Tylko tak naprawdę ćwiczy kciuk, ćwiczy jakieś skróty, którymi się posługuje i komunikuje na przykład w mediach społecznościowych, w najlepszym razie ćwiczy coś, co byśmy nazwali autokreacją, ale tutaj też jest bardzo cienka granica pomiędzy taką kreatywnością tego mechanizmu a patologią. Bo autokreacja może być też patologią: jeśli coś wymyślamy i zaczynamy wierzyć w to, co wymyśliliśmy, to zaczyna się bardzo niebezpieczne zjawisko.
Uzależnienie akurat od telefonów bardzo często jest podtrzymywane, czy wręcz wywoływane przez rodziców
Jeżdżę miejskimi środkami lokomocji i rzeczywiście, wszyscy patrzą w telefony - wygląda to zresztą dość zabawnie. Ale znam przypadki, że ludzie się ze sobą umawiają, siadają przy stoliku i wciąż patrzą w swoje smartfony.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień