Michał Baran: Sprzedaż Czerapowicza nam pomogła [WYWIAD cz. 2]
- Czas pokaże co damy radę ugrać, na pewno nie chcemy być chłopcami do bicia - zapewnia Michal Baran, trener koszykarzy Miasta Szkła Krosno.
Za dwa tygodnie pański zespół Miasto Szkła Krosno zaczyna przygotowania. Z czego lub z kogo cieszy się pan najbardziej?
Z różnych rzeczy. W momencie, gdy już wiedziałem, że nie zostanę zwolniony z klubu, kiedy skończył się Puchar Polski i wiedziałem, że moja pozycja jest w miarę stabilna, w wolnym czasie, którego było mało, zacząłem się przyglądać temu, co się dzieje na rynkach. Jak spisują się różni gracze z naszego przedziału cenowego, bo z wyższego w ogóle mnie nie interesowali. Takich graczy wyśledziłem i za cel postawiłem sobie ściągnąć ich do klubu i budować cały zespół wokół nich.
Mam tu na myśli rozgrywającego Davisa Lejasmeiersa i Szweda na pozycji wcześniej 3, u mnie 4 – Antona Gaddeforsa. Udało mi się ich ściągnąć za bardzo przyzwoite pieniądze i z tego się cieszę najbardziej. Do tych zawodników dobierałem pozostałych. Oczywiście, chciałem zostawić jeszcze dwóch polskich zawodników z tamtego roku, natomiast podwyżki o blisko 70 procent pensji ubiegłorocznej były poza naszym zasięgiem i postanowiliśmy, że nie damy się szantażować, nie będziemy przed nikim klękać. Nie ukrywam, że w moim zespole widziałem jeszcze dwóch zawodników z tamtego sezonu, mam na myśli wysokich zawodników, stąd łatwo się domyśleć o kogo chodzi.
Co do reszty, był przymierzany Dino Pita, ale agent żądał wyższych pieniędzy i również nie zgodziliśmy się na to, wymieniając go na młodego Chorwata - Jakova Mustapicia, którego obserwowałem już wcześniej. Również Polacy – Grzesiu Grochowski, czy Krzysiu Jakóbczyk, których udało mi się pozyskać, to cenne nabytki. Również z polskiej części składu jestem zadowolony. Nie możemy sobie pozwolić na pozyskanie najlepszych Polaków, dużo droższych od bardzo przyzwoitych lub dobrych obcokrajowców.
Co się jeszcze udało?
Udało się przede wszystkim zrobić zespół, bo przy naszym budżecie, w naszej sytuacji, nie jest to zawsze łatwe. Paradoksalnie w budowie zespołu pomogła sprzedaż Chrisa Czerapowicza, której byłem przeciwnikiem. Teraz więcej zawodników chciało przyjść do Krosna grać, sprzedać się jak Czerapowicz, to wyrobiło nam markę, że do Krosna można przyjść zagrać dobry sezon i wystrzelić stąd do dobrej ligi w Europie.
Muszę tutaj podkreślić i pochwalić za dobrą i ciężką pracę moich prezesów - Andrzeja Florka i Janusza Walciszewskiego. Bardzo ważna jest pomoc miasta, prezydentów Przytockiego i Barana, pomoc Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, czyli dyrektora Dębca. Bez tych ludzi koszykówka w Krośnie byłaby niemożliwa, wykonują oni tytaniczną pracę. Klub, zarówno pod względem personalnym i jak i organizacyjnym, przypomina obecnie bardziej ekstraklasowy niż pierwszoligowy. Z tego też trzeba być zadowolonym.
Skład jest na miarę budżetu, czas pokaże z nim będzie można ugrać, na pewno nie chcemy być chłopcami do bicia, podstawowym celem jest utrzymanie, ale nigdy nie wiesz, jak to się ułoży. Wszyscy jesteśmy ambitni i chcemy wygrać jak najwięcej, dlatego liczymy po cichu na coś więcej niż tylko utrzymanie.
Jak pan patrzy na kadry innych zespołów ekstraklasy, to co pan sobie myśli?...
Myślę, niestety dla nas i innych zespołów z niższymi budżetami, że liga będzie z jednej strony mocniejsza, ale z drugiej strony nie tak bardzo wyrównana jak w tamtym roku. Wydaje mi się, że 6 zespołów będzie bardzo mocnych, poza zasięgiem, a reszta będzie się miksować między sobą.
W tym roku na 5 kolejek przed końcem ligi, 10 zespołów było blisko siebie pod względem dorobku punktowego, spadły Siarka Tarnobrzeg i Polfarmex Kutno, czyli drużyny, które były dostarczycielami punktów. Awansowały natomiast Legia Warszawa, czyli zespół ze stolicy, z prawdopodobnie z solidnym budżetem, przez co liga nabierze kolorytu, zmieni się układ geograficzny. Dzika karta dla Gliwic, czyli miasta, które potencjalnie ma zbudować solidny zespół.
Na pewno będzie to ciekawa liga, patrzymy obecnie na nią z innej perspektywy, wiemy z czym to się je, wiemy jak przygotować zespół, żeby nie dać się zaskoczyć. Będziemy to robić inaczej, lepiej, boisko zweryfikuje wszystko. Na wynik sportowy składa się kilkadziesiąt czynników, łącznie ze szczęściem, wystarczy że jeden z nich nie zagra. Dla nas ten sezon niekoniecznie musi być trudniejszy, ale wynik będzie ciężko poprawić, bo w tamtym roku wystrzeliliśmy jak z procy, ale mam nadzieję, że łatwiej nam będzie w tę ligę wejść.
A jakie będą główne elementy przygotowań do sezonu?
Rozpoczniemy obozem treningowym w Krośnie, gdzie mamy świetne warunki, korzystamy z uprzejmości Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, warunki w hali i na stadionie są na najwyższym poziomie w Polsce. Po trzech tygodniach przygotowań rozpoczniemy cykl weekendowych turniejów. Najprawdopodobniej ten pierwszy odbędzie się w Lesznie z udziałem dwóch drużyn pierwszoligowych i jednej ekstraligowej. Następnie odbędzie się bardzo mocno obsadzony turniej w Krośnie, w którym zagrają Dąbrowa Górnicza, Rosa Radom, Gliwice i my. Z kolei będziemy obligatoryjnie uczestniczyć w mistrzostwach Podkarpacia w Przemyślu. Potem turniej w Lublinie z udziałem gospodarzy, Legii Warszawa i jeszcze jednego polskiego zespołu; w kolejny weekend, ostatni we wrześniu odbędzie się inauguracja ligi. Wszystko jest zaplanowane co do dnia, nie może być mowy o żadnym potknięciu, czy bałaganie.