Mieszkańcy Babic zapowiadają blokadę „44”, jeśli nie przywrócą pasów
Na dwukilometrowym odcinku ruchliwej drogi przez wieś jest tylko jedno przejście dla pieszych. GDDKiA mówi, że pasy zniknęły, bo korzystało z nich mniej osób, niż obecnie przewiduje norma.
Ludzie są oburzeni, że dwa tygodnie temu Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zlikwidowała przejście dla pieszych na ul. Śląskiej w Babicach (gm. Oświęcim).
To bardzo ruchliwy odcinek drogi krajowej 44. Mieszkańcy protestują i zapowiadają, że jeśli pasy nie zostaną przywrócone zablokują trasę.
- Po usunięciu pasów zrobiło się niebezpiecznie - zauważa sołtys Babic Gabriela Buchała.
Chodzi o przejście w rejonie skrzyżowania z ul. Spacerową. Po likwidacji pasów na prawie dwukilometrowym odcinku trasy, która przecina wieś pozostała tylko jedna zebra.
- Jest w odległości pół kilometra od zlikwidowanego przejścia - zaznacza Gabriela Buchała. Mieszkańcy podkreślają, że z pasów korzystały głównie osoby starsze oraz dzieci w drodze do szkoły.
Mieszkam tuż obok. Widzę, jak ludzie muszą przemykać pomiędzy samochodami
Tuż obok są przystanki autobusowe, na których wysiada wiele osób, by potem przedostać się na drugą stronę drogi. Ruch jest tu ogromny, bo ul. Śląską przejeżdża na dobę ok. 18 tys. pojazdów, w tym blisko 2 tys. tirów i innych samochodów ciężarowych.
- W tym miejscu jest skrzyżowanie z ul. Spacerową, którą wielu kierowców, w tym autobusów czy tirów, robi sobie objazdy, gdy chcą ominąć korki na Śląskiej. Z tego powodu jest jeszcze bardziej niebezpiecznie - zaznacza Patrycja Frączek z Babic.
Inny mieszkaniec, a zarazem radny gminy Grzegorz Hatłas przypomina, że kilka lat temu tutejsza społeczność wystąpiła o postawienie sygnalizacji świetlnej w tym miejscu, by poprawić stan bezpieczeństwa. Nie dość, że GDDKiA zbagatelizowała tamten postulat, to jeszcze teraz zlikwidowała pasy.
Przejść z jednej strony ulicy na drugą, nawet gdy były jeszcze pasy, było niezmiernie trudno. Przez większość dnia ciągną się tu w obie strony sznury aut.
- Mieszkam tuż obok. Widzę, jak ludzie muszą przemykać między pojazdami. Sama też często stałam po kilka minut na skraju chodnika, aż któryś z kierowców się zatrzymał. Trudno sobie wyobrazić, jak teraz ktoś będzie w tym rejonie chciał przejść na drugą stronę ulicy - podkreśla Katarzyna Kowol.
W krakowskim Oddziale GDDKiA wyjaśniają, że decyzja o likwidacji zebry została poprzedzona pomiarami liczby osób, które z niej do tej pory korzystały.
- Analizy zostały przeprowadzone dwukrotnie w godzinach szczytu, tj. od godz. 6 do 9 i od 14 do 17. Okazało się, że za pierwszym razem skorzystało z pasów 15 osób, a za drugim 19 - wylicza Ryszard Żakowski, naczelnik wydziału bezpieczeństwa ruchu drogowego i zarządzania ruchem.
Z przyjętą normą przejścia są utrzymywane, gdy korzysta z nich co najmniej 50 osób. W Babicach mają sporo wątpliwości, co do rzetelności obliczeń.
- Prosiliśmy o udział w powtórnych pomiarach, ale nikt nas o nich nie poinformował - dodaje Gabriela Buchała. Inna mieszkanka Lucyna Konior pyta, jak to jest, że w sąsiednim Bieruniu na długości niespełna 1,5 km utrzymano aż 10 przejść dla pieszych. Społeczność Babic ma pretensje do wójta gminy Alberta Bartosza, że nie podjął działań, by nie likwidowano pasów.
- Na każdym etapie konsultacji byliśmy przeciw. To przejście jest bezwzględnie potrzebne. Niestety GDDKiA nie wzięła pod uwagę naszej opinii - broni się wójt. Mieszkańcy Babic są zdeterminowani, by walczyć o przywrócenie przejścia. Zapowiadają, że zablokują ulicę.
- Jak trzeba będzie, to na drogę wyjedzie 10 traktorów, albo będziemy cały czas przechodzić z jednej strony na drugą - mówią babiczanie.
Autor: Bogusław Kwiecień