117 właścicieli działek protestuje przeciwko lokalizacji tzw. drogi południowej. Sprawa dotyczy mieszkańców osiedla Budziwój i części Białej w Rzeszowie.
W najbliższym czasie miasto zamierza uchwalić Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego „Droga południowa”. Według niego czteropasmowa trasa ma przebiegać przez środek osiedla Budziwój-Dębina, a wyburzonych ma być osiem domów, w tym siedem zamieszkanych.
Czteropasmówka wciśnięta między domy
Czteropasmowa trasa tranzytowa ma prowadzić od skrzyżowania ul. Podkarpackiej i IX Dywizji Piechoty poprzez Wisłok, dalej ulicą Jana Pawła II w kierunku obecnie rozbudowywanej alei Sikorskiego. Odcinek od Wisłoka do alei Sikorskiego prowadziłby przez zabudowane domami jednorodzinnymi osiedle Budziwój-Dębina oraz przez część Białej. Na to nie chcą się zgodzić mieszkańcy, którzy sąsiadowaliby z ruchliwą trasą. Uwagi, co do przebiegu drogi południowej, wniosło do wyłożonego planu w urzędzie miasta 117 właścicieli działek, ale problem dotyczy znacznie większej liczby mieszkańców.
- Pół tysiąca ludzi zostanie skazanych na bardzo uciążliwe sąsiedztwo ruchliwej drogi. Ta droga została wciśnięta między naszymi płotami. Miasto trzyma się starych planów, mimo że na tym terenie jest wąska zabudowa domów jednorodzinnych. W pobliżu są puste pola i tam można puścić tę drogę, a nie przez nasze działki i ogrody - mówi Wojciech Zieliński, mieszkaniec osiedla Budziwój.
Podobnego zdania jest Ewa Jachna z Budziwoja.
- Zdecydowana większość mieszkańców wykupiła działki, aby uciec od wielkomiejskiego zgiełku w centrum miasta. Domy nie mają więcej jak 5 - 10 lat. Zainwestowaliśmy oszczędności własnego życia i teraz wpadniemy z deszczu pod rynnę, jak nam pod oknami wybudują taką drogę. Przed przyłączeniem do Rzeszowa, na spotkaniach z mieszkańcami, prezydent Tadeusz Ferenc mówił, że Budziwój będzie oazą ciszy i spokoju. Przyłączyli nas 1 stycznia 2010 roku, a już w sierpniu tego samego roku pojawił się na sesji Rady Miasta temat drogi. Na budowę domu i działkę wydałam kupę kasy, kredyt będę spłacać jeszcze długie lata, a teraz czeka mnie tak uciążliwe sąsiedztwo. To może lepiej niech miasto zabierze działkę z całym domem i wypłaci mi stosowne odszkodowanie, abym mogła się wybudować z dala od tej drogi - mówi mieszkanka.
Plany sprzed 17 lat
Aby poznać genezę wytyczenia drogi w rejonie Budziwój-Dębina, trzeba przenieść się do 1999 roku, kiedy była wprowadzana reforma samorządowa. Już wtedy zbliżony przebieg drogi ustaliły między sobą Tyczyn, Boguchwała i Rzeszów. W 2002 roku został uchwalony plan zagospodarowania przestrzennego woj. podkarpackie-go, który obejmował ówczesne sołectwa Biała i Budziwój.
- Miasto przyłączyło sołectwa z zaplanowanym już układem komunikacyjnym - mówi Grzegorz Róg, generalny projektant miasta. - Nie było żadną tajemnicą, że w tamtym terenie planowana jest budowa drogi. Zresztą, jako miasto nanieśliśmy zmiany, aby inwestycja była w jak najmniejszym stopniu dotkliwa dla mieszkańców. Zamiast kilkunastu domów, jak to było w pierwotnym planie założone, do zburzenia będzie zaledwie 8, w tym jeden niezamieszkany.
Temat był poruszany w ostatnią środę na posiedzeniu Komisji Gospodarki Przestrzennej Rady Miasta Rzeszowa. Mieszkańcy wyjaśniali, że od 1999 i 2002 roku realia się zmieniły i na terenie, gdzie była planowana droga, gmina Tyczyn wydawała warunki zabudowy jednorodzinnej.
- Nie jesteśmy idiotami - denerwuje się Wojciech Zieliński. - Gdyby nas poinformowano, że w tamtym terenie ma iść tranzytowa trasa, to nikt z nas nie pakowałby wszystkich swoich oszczędności w budowę domu. Zresztą, dlaczego miasto bazuje cały czas na starych tyczyńskich planach? Przecież można je skorygować i drogę puścić polami. Zresztą, ta droga będzie prowadzić donikąd, ponieważ od S19 będzie się łączyć z aleją Sikorskiego, więc pojazdy nadal będą wjeżdżać do Rzeszowa. Z tego co wiem, sąsiednie samorządy na razie nie planują ciągnięcia tej drogi przez Matysówkę i Malawę. W tej chwili ta planowana droga będzie skrótem do S19 jedynie dla kierowców jadących od strony Tyczyna.
Rację mieszkańcom przyznał Ryszard Winiarski, były wiceprezydent Rzeszowa, a prywatnie mieszkaniec osiedla.
- To jest jakieś kuriozum, aby przez środek osiedla puszczać drogę tranzytową. Reprezentuję osiem rodzin z ulicy Magicznej, którym będzie zabrana ich prywatna droga - mówił Ryszard Winiarski na posiedzeniu Komisji Gospodarki Przestrzennej Rady Miasta Rzeszowa.
Okazuje się, że Tyczyn mógł być zmuszony, by jednak warunki zabudowy wydawać. Wszystko przez wadliwe przepisy. Warunki zabudowy wydaje gmina, a pozwolenie na budowę starostwo. Jeżeli gmina wiejska odmówi wydania warunków na terenie, gdzie nie obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, to w ciągu 9 miesięcy taki plan musi opracować, przygotować i uchwalić oraz wykupić działki pod budowę np. drogi. Ten czas jest bardzo krótki i nierealny, aby to wszystko zrealizować. Do tego należy pamiętać, że droga musi prowadzić z punktu A do punktu B, czyli musi się łączyć z inną drogą. Stąd gminom prościej jest wydać warunki zabudowy - wyjaśnia urzędnik zajmujący się budownictwem.
Podobne wyjaśnienia zebranym przedstawił podczas środowej komisji Grzegorz Róg, główny projektant miasta Rzeszowa.
Odkorkowanie miasta
Na wyłożony do 2 września projekt miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego „Droga Południowa” wpłynęło 125 uwag od mieszkańców. 40 z nich zostało uwzględnionych w całości, 50 częściowo i 34 zostały odrzucone w całości przez prezydenta. Jedna uwaga nie była rozpatrywana, ponieważ nie dotyczyła planu. Wszystkie uwagi dotyczące przebiegu drogi zostały odrzucone. Uwzględniono natomiast uwagi dotyczące przekwalifikowania danej działki, np. z mieszkalnej na usługową.
Decyzji o przebiegu drogi przez osiedle Budziwój broni Marek Ustrobiński, wiceprezydent Rzeszowa.
- Wybraliśmy najbardziej dogodny przebieg tej drogi - tłumaczy. - Pierwotny plan zakładał wyburzenie znacznie większej liczby budynków niż osiem. Ten plan został uzgodniony z 16 różnymi instytucjami, aby mieć wszystkie niezbędne pozwolenia.
Ustrobiński podkreśla, że obwodnica jest bardzo potrzebna.
- Teraz TIR-y jadące od strony Tyczyna i Dynowa wjeżdżają do centrum i alejami Powstańców Warszawy, Batalionów Chłopskich, Wincentego Witosa i ulicą Krakowską kierują się w stronę Świlczy do S19 i łącznika z autostradą. Obwodnica południowa skieruje ruch tranzytowy z kierunku Dynowa i Tyczyna bezpośrednio do S19. Zresztą, obok drogi będzie pas zieleni, a tam gdzie to konieczne, postawimy ekrany akustyczne.
Obecnie projekt planu zagospodarowania przestrzennego „Droga południowa” znajduje się w Biurze Rozwoju miasta Rzeszowa. Na sesję może on trafić pod koniec tego lub na początku przyszłego roku. O tym, czy wejdzie on w życie i czy powstanie droga południowa, zadecydują miejscy radni.
- Jestem trochę rozdarty, bo całkowicie rozumiem mieszkańców, zwłaszcza tych, których marzenia o cichym osiedlu po przyłączeniu do Rzeszowa upadły - mówi przewodniczący komisji gospodarki przestrzennej Robert Kultys. - Ale nie ma takiej możliwości, aby tereny włączone do miasta nadal pozostały wsiami. Tam w naturalny sposób będzie powstawało to, co jest w mieście i mieszkańcy powinni przyzwyczaić się do tego typu inwestycji. Inna sprawa, czy powinno się obiecywać na przyłączanych terenach coś, czego potem się nie spełni.
Radni nie zdecydowali ostatecznie, czy zawnioskować do prezydenta o radykalną zmianę przebiegu trasy. Z informacji urzędników wynika, że nie przewiduje się takiej zmiany, a prezydent zgodził się na niewielką korektę planu dotyczącą innych działek. Budowa drogi południowej ma szanse na szybką realizację przy pokaźnym dofinansowaniu funduszy unijnych. Żeby tak się stało, projekt budowy drogi musi być zatwierdzony w ciągu kilku najbliższych miesięcy.
Mieszkańcy osiedla Budziwój-Dębina zapowiadają, że będą walczyć do końca. A gdy będzie trzeba, zwrócą się nawet do Brukseli.