Już ponad milion ptaków musiano u nas zabić z powodu ptasiej grypy. A to nie ostatnie słowo. Epidemia budzi coraz więcej emocji i wątpliwości...
W sobotę mieszkańcy Łupowa w gminie Bogdaniec protestowali przeciwko zwożeniu w ich okolice obornika z ferm ogarniętych ptasią grypą. Na teren między Łupowem a Racławiem ma trafić 5 tys. ton odpadów z ferm. Nie kryją obaw i nie rozumieją, dlaczego na ich wieś padł wybór, o którym mówią jak o wyroku. Wczoraj wicewojewoda Robert Paluch komentował, że jest to walka państwa polskiego z wirusem ptasiej grypy i potrzebne są radykalne rozwiązania. – Obornik nie jest niebezpieczny i każdy może wziąć próbkę, przekazać do zbadania i przekona się, że wirusa już tutaj nie ma – zapewnia wicewojewoda. Tymczasem wirus ptasiej grypy wędruje na południe regionu budząc coraz większy niepokój. I lekarze, i weterynarze zapewniają, że wirus nie jest niebezpieczny ani dla ludzi, ani dla innych zwierząt i stosunkowo łatwo go zniszczyć. To jest walka obliczona na długi czas i podstawową bronią jest... prewencja.
Zaraza pustoszy kurniki
– Mają nas tu chyba za stado baranów – mówią mieszkańcy Łupowa. W sobotnie przedpołudnie około 50 osób protestowało przeciwko zwożeniu w pobliże ich wsi odpadów „skażonych” ptasią grypą.
– Władze z jednego zagrożenia robią kolejne – mówi Grzegorz Jurkowski, pokazując miejsce, gdzie składowane są odpady. To teren położony na wzgórzu pomiędzy wsią a pobliskim Racławiem. – Wszyscy tu chodzą na spacery. To raptem 4-5 minut od pobliskiego osiedla – mówi mężczyzna.
W sobotę około 11.00 na miejsce przyjechały dwie ciężarówki z odpadami, które wysypano w pobliżu lasu. Chwilę później koła samochodów były dezynfekowane.
– Te ciężarówki dezynfekują, a przecież tych odpadów nawet nikt nie zasypał. Ptaki dalej to roznoszą – denerwował się mężczyzna. – Jeśli to nieszkodliwe, to dlaczego te samochody są dezynfekowane?! Poza tym te auta mają w oknach tabliczkę z napisem: „kat.2”. Sprawdziliśmy, co to znaczy. Tak oznacza się „materiał, który niesie ryzyko mikrobiologiczne lub ryzyko związane z obecnością substancji lub zanieczyszczeń w ilościach przekraczających dopuszczalne normy” – mówi Jurkowski.
– Nikt nas nawet nie poinformował, czy to jest szkodliwe, czy nie jest – mówiła nam jedna z protestujących.
– To jest z kurników, gdzie była ptasia grypa. Jak mamy się tego nie obawiać – mówiła z kolei Edyta Radziszewska.
Tajne przez poufne
Odpady prawdopodobnie pochodzą z gminy Deszczno, gdzie ptasia grypa pojawiła się na
przełomie listopada i grudnia zeszłego roku. Wcześniej władze nie zabrały oficjalnie głosu w tej sprawie. Służby wojewody odsyłają do głównego lekarza weterynarii. Ten do swojego zastępcy. Zastępca do wojewódzkiego lekarza weterynarii. On z kolei do „głównego”. Zresztą cała „operacja ptasia grypa” informacyjnie traktowana jest na zasadzie tajne przez poufne. Stąd pewnie wczoraj, pytany o szczegóły wicewojewoda Robert Paluch powiedział, że to jest to przecież walka państwa polskiego z wirusem. Jednak zapewniał, że obornik przywożony do Łupo¬wa jest całkowicie bezpieczny.
- Każdy może wziąć próbkę, dać do zbadania i wirusa w niej nie znajdzie – zapewnia.
Kury pod klucz
A wojna z wirusem trwa. Mandatem zakończyła się kurza „samowolka” w Nowej Soli. Właściciel drobiu, którego ptaki biegały bez żadnej kontroli, zapłacił za ignorowane zaleceń mundurowych. Nakaz trzymania drobiu w kurnikach obowiązuje w całej Polsce. – Właściciel stada został pouczony, że ma zamykać ptaki w pomieszczeniach, a mimo to nie dostosował się do poleceń. Tymczasem w odległości ok. 200 metrów płynie rzeka i jest tam stado kaczek. I jest zagrożenie, że może być w ten sposób przywleczona ptasia grypa. Pan się nawet przyznał, że codziennie te kaczki karmi chlebem – opowiada st. insp. Jacek Baranowski ze straży miejskiej. – Ptasia grypa jest w Sulechowie, więc małymi kroczkami, ale to się do nas zbliża – mówi. Tymczasem wirus może „wędrować” na odzieży, sprzęcie, za pośrednictwem paszy lub środków transportu, ale też przez psa, kota czy gryzonia.
Mięso bezpieczne, ale...
– Jakiejś zapaści nie ma, ale rzeczywiście klienci baczniej przyglądają się mięsu drobiowemu. Nie wiem, dlaczego lepiej zaczął się sprzedawać indyk – mówi sprzedawczyni w zielonogórskim sklepie.
– Zgodnie z rozporządzeniem wojewody mięso i jaja pochodzące z terenów zapowietrzonych nie mogą opuszczać tych obszarów, stąd też nie powinny trafiać do w sprzedaży – tłumaczy Tomasz Tołkacz z gorzowskiego sanepidu. - Natomiast pochodzące z terenu zagrożonego nie mogą być wywożone poza obszar zagrożony.
Lekarze weterynarii uspokajają. Ptasia grypa nie przeniesie się ani na ludzi, ani na zwierzęta gospodarskie. Bezpieczne są zwierzęta domowe, trzoda chlewna. Nie znaczy to, że grypą nie musimy się przejmować. Jeśli nie zapanujemy nad wirusem, pożegnamy się z drobiem. Stąd apele o powstrzymanie się z dokarmianiem dzikich kaczek i łabędzi. Natomiast, jak dowodzą naukowcy, gołębie są znacznie bardziej odporne na ptasią grypę, ale i ich hodowle obowiązują „drobiarskie” obostrzenia... Chociażby dotyczące lotów.
* W związku z ptasią grypą ubito jużw Lubuskiem co najmniej 1 066 971 sztuk ptactwa. Co najmniej, bo to są dane dotyczące tylko ferm. A służby ubijają jeszcze ptactwo w gospodarstwach przydomowych.
* W minionym tygodniu w sprawie odszkodowań dla hodowców drobiu wojewoda Władysław Dajczak spotkał się z ministrem rolnictwa Krzysztofem Jurgielem. Wojewoda złożył już wniosek o wypłatę 9 mln zł na pierwsze wypłaty. Wojewoda złożył też wniosek o wypłatę 3 mln zł na obsługę logistyki, czyli uboju drobiu i jego wywozu. Gdy ptasia grypa pojawiła się w Lubuskiem, szacowało się, że odszkodowania mogą wynosić 70 mln zł.
* Czas, przez jaki wirusy grypy zachowują swoją zakaźność, zależy od temperatury otoczenia. Wolą niższe temperatury. Np.
w wodzie o temperaturze 0 stopni zachowują aktywność ponad 30 dni, a w 22 stopniach cztery dni. Podobnie w mięsie drobiu przechowywanego w lodówce 23 dni, a w temperaturze pokojowej tylko kilka dni.
* Przed spożyciem drobiu trzeba się upewnić, że każda część jest ugotowana (nie jest różowa), a jajka są dogotowane (bez płynnych żółtek). Nie jemy żadnych surowych jajek – kogla-mogla ani jajek na miękko. Jajka jeszcze przed przygotowywaniem powinno się wyparzyć – skorupka też może być zanieczyszczona.