Mieszkańcy przyłączonych wsi podzieleni w sprawie Dużego Opola [SONDAŻ]
W przyłączonych do Opola sołectwach wzrosło poparcie dla powiększenia miasta. Nowi mieszkańcy przestali bać się likwidacji szkół, „kupiły” ich też autobusy MZK.
Zmiana granic nastąpiła 1 stycznia, w Opolu znalazło się 12 sołectw lub ich części, należących do czterech gmin. Ta historyczna decyzja spowodowała jednak protesty, podzieliła opinię publiczną.
Dlatego dr Adam Drosik postanowił - wspólnie z grupą studentów uniwersytetu - sprawdzić – co o projekcie prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego myślą mieszkańcy. Badania przeprowadzono w 2016 i 2017 roku. Zapytano nie tylko opolan z rejonów powiększonego miasta, ale - w drugim badaniu - na te pytania odpowiadali także mieszkańcy, którzy byli opolanami i przed 1 stycznia.
Z odpowiedzi wyłania się inny obraz niż ten, który malują przeciwnicy powiększania miasta. Gdy w marcu 2016 roku nowe dzielnice Opola ankieterzy odwiedzili po raz pierwszy, projekt zmiany granic poparło tylko nieco ponad 17 procent pytanych. Tymczasem już rok później takich odpowiedzi było ponad 33 proc.
Co więcej, spadła liczba osób, które „zdecydowanie sprzeciwiały się”. Przed rokiem na taką odpowiedź wskazało aż 36 proc. ankietowanych, a w 2017 r. tylko 13,5 proc., a ponad 31 proc. odpowiedziało, że nie ma zdania na temat zmiany granic.
Trudno więc obronić tezę, że większość mieszkańców dawnych sołectw nadal jest negatywnie nastawiona do pomysłu pod hasłem Duże Opole.
Jeszcze wyraźniej zmianę nastawienia widać w wynikach, dotyczących mieszkańców „starego Opola”. W tym przypadku 45,3 proc. pytanych popierało przyłączenie sołectw w 2016 r., a w tegorocznym badaniu ta liczba wzrosła do ponad 58 proc.
Ankieterzy pytali też, co przekonuje do poparcia zmiany granic.
W 2017 r. najczęściej wskazywano polepszenie komunikacji Opola z nowymi dzielnicami (43 proc.), można więc zaryzykować tezę, że decyzja o wysłaniu autobusów Miejskiego Zakładu Komunikacji do każdego z byłych sołectw, została dobrze przyjęta przez mieszkańców.
Wciąż są jednak i tacy, których Duże Opole nie przekonuje. Wśród nich najwięcej osób podało jako powód swojego sprzeciwu bałagan administracyjny, związany m.in. ze zmianą nazw ulic (45,2 proc.) oraz wzrost biurokracji (46,9 proc.). Znacząco ubyło przeciwników, którzy jako powód wskazują likwidację placówek oświatowych w sołectwach.
W 2016 roku było ich 26,8 proc., podczas gdy w najnowszym badaniu ta liczba spadła do 6,8 proc. To nie powinno jednak dziwić, gdyż zgodnie z obietnicą prezydenta, nie zamknięto żadnej szkoły czy przedszkola.
- Wyniki tych badań to dla mnie bardzo pozytywne zaskoczenie - mówi Arkadiusz Wiśniewski, prezydent Opola. - Oczywiście wiedzieliśmy, że poza grupą protestujących jest też wiele osób, które rozumieją, po co zmieniamy granice i jakie da to korzyści, ale to był bardzo trudny rok dla Dużego Opola. Mimo to poparcie i tak wzrosło - co ważne - w byłych sołectwach. Czas działa na naszą korzyść.
Działa również na korzyść samego prezydenta, który zainicjował projekt powiększenia miasta. W badaniach znalazło się pytanie o ocenę rządów Wiśniewskiego. Wprawdzie w nowych dzielnicach bardzo dobrze lub dobrze prezydenta oceniło tylko 24,8 proc. opolan, ale już w przypadku mieszkańców dzielnic „starego” Opola na takie odpowiedzi wskazało ponad 47 proc. pytanych. Takich osób było więcej w 2017 r. niż w badaniach przeprowadzanych przed rokiem.
Henryk Wróbel, wójt Dobrzenia Wielkiego – gdzie protest przeciwko powiększeniu Opola był najmocniejszy i nadal trwa - wyników sondażu nie chciał komentować.