Moim zdaniem: "Futbol jest wielki!"
Sukces ma wielu ojców. Szczególnie jak jest feta. Ktoś naśmiewał się z kiedyś z polskich piłkarzy? Ktoś pytał czemu nie wygrali z Gruzją siedem, a tylko cztery zero, mimo tylu okazji? Ktoś mówił, że Adam Nawałka nie nadaje się na trenera kadry? Ktoś dopytywał się kiedy Robert Lewandowski strzeli w końcu gola w reprezentacji? Ktoś mówił, że nie może oglądać polskiej piłki, zarówno ligowej jak i reprezentacyjnej, a dopiero jak widzi Barcelonę czuje prawdziwy futbol?
Skąd! Od niedzielnego późnego wieczora nie ma absolutnie nikogo takiego. Jak się okazuje niemal wszyscy doceniali polskich piłkarzy, wierzyli w nich, spodziewali się sukcesu, lubili, trzymali kciuki. Teraz, już niemal z marszu, widzą jak nasi rządzą we Francji.
Ponieważ kibicuję polskiej piłce, nie tylko kiedy jest sukces, ale zawsze i wszędzie, więc takie farbowane lisy tylko mnie śmieszą. Chciałbym też zauważyć, że są tacy, usiłujący uporczywie stawiać znak równości swojej ulubionej dyscypliny, szczególnie żużla, co w naszym regionie zdarza się bardzo często, z piłką nożną. Przebieg meczu z Irlandią, ostatnie minuty, wielka feta w obecności prawie 60 tysięcy ludzi są dowodem, że żadna dyscyplina nie ma najmniejszych szans z futbolem. Piszę to nieprzerwanie w tym miejscu już od 25 lat. I nie ma podziału na hiszpański, polski, niemiecki, A-klasowy czy ekstraklaso¬wy. Po prostu futbol jest jeden. I jest wielki!!!
Oczywiście trzeba też patrzeć na niego krytycznie. Na przykład martwi mnie to, że w odróżnieniu od starych czasów jest coraz mniej drużyn, a te istniejące mają coraz więcej problemów. Kiedyś drużyna piłkarska była w każdej wsi, bo sobotni albo niedzielny mecz był jedyną rozrywką, a gra w miejscowym zespole przedmiotem ambicji niemal każdego chłopaka. Ok, czasy się zmieniły. Dziś młodzi wolą pośmigać w internecie, a jeśli nie, to wsiąść do auta i pojechać do miasta do jakiejś galerii czy pubu. Biegać po boisku chce się tylko najwytrwalszym. To jednak tylko częściowe wytłumaczenie. Jechałem ostatnio na mecz do Rzepina. Między Zieloną Górą a Krosnem Odrzańskim jest pięć miejscowości, a tylko w jednej jest drużyna walcząca w rozgrywkach ligowych! To bardzo smutne.
Apropos żużla. Zadzwonił do mnie Czytelnik i powiedział, że odkrył ostatnio coś, co w ligowym, światowym sporcie może być hitem. Prosił mnie bym to spopularyzował, co czynię z przyjemnością. Otóż w barażu o możliwość występowania w pierwszej lidze spotkał się zespół Startu Gniezno, który zajął w niej ostatnie miejsce i wicemistrz drugiej ligi Polonia Piła. Ten drugi wygrał u siebie przed tygodniem 50:39, a w niedzielę przegrał w Gnieźnie 35:55. W lidze zostaje więc Start. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że Start w całym sezonie zasadniczym tylko raz zremisował, a wszystko wtopił. Czytelnik stwierdził, że dla niego jeśli zespół w całym sezonie potrafił wygrać jeden mecz i w nagrodę zostaje w lidze, to dla niego jest to rekord świata. Zapytał czy dla mnie też. Powiedziałem, że oczywiście tak.