Moim zdaniem: Technika użytkowa
Stelmet BC zdobył Puchar Polski. Zrobił to w świetnym stylu nie pozostawiając żadnych wątpliwości komu on się należał. Podobała mi się gra zielonogórzan. To było to!
Z innych spraw zwróciłem uwagę na udany przekaz telewizyjny. Mikrofony ustawione niemal na parkiecie pozwoliły wychwycić fajne teksty sędziów, okrzyki trenerów, słowem kulisy meczów. Coś takiego warto kontynuować. Też uważam, że finał, o ile ma promować basket, może być zawsze w Warszawie. Natomiast denerwowały mnie jęki gości w studio, o tym że koszykówka rozwija się w mniejszych ośrodkach, czyli na prowincji, a nie w stolicy. Kto broni się tam jej rozwijać?
Nagroda dla zwycięzcy turnieju, czyli 35 tysięcy złotych pokazuje słabość centrali, a co za tym idzie, dyscypliny w naszym kraju. Niedawno w Zielonej Górze był finał pucharu siatkarek. Zwycięzca dostał 100 tysięcy złotych, a MVP turnieju 10 tysięcy. To jakoś wygląda. Przy tej stówie, 35 prezentuje się nadzwyczaj skromnie. A baner z napisem ,,Zbobywca Pucharu Polski” z którego śmieje się cały kraj? To już numer jaki nie przystoi imprezie tej rangi. Myślę, że warto na przyszłość pomyśleć jak kontynuować transmisje telewizyjne, podobnie jak to było z warszawskiego finału. To coś nowego i może zachęcić do oglądania nie tylko zaprzysięgłych fanów koszykówki. Oby do tego doszło.
Ponieważ oglądałem finał na szczęście nie musiałem się katować tym co Legia pokazała w meczu z Ruchem. Do tej pory Jacek Magiera był dzieckiem szczęścia, bo oprócz pierwszego meczu pod jego wodzą, przegranego w październiku w Szczecinie z Pogonią 2:3 w pozostałych, poza jednym remisem, zwyciężał. Aż tu taki blamaż! Boję się, że to może być wynik sprzedania czołowych graczy, a szczególnie obu napastników. Czegoś takiego nie robi się w trakcie sezonu. Teraz wszyscy czekają, że nowy zawodnik zastąpi przynajmniej jednego z nich. A gościowi z tego oczekiwania drżą nogi i tak jak ostatnio trafia z pięciu metrów w bramkarza, choć jak mówili zupełnie z niego dobry napadzior. Tak czy inaczej nie robię sobie wielkich nadziei na rewanż w Amsterdamie z Ajaksem. Może to i dobrze, bo czasem człowiek zostanie mile zaskoczony?
Trwa dyskusja o wykorzystaniu techniki przy ocenie boiskowych zdarzeń. Wiem, że większość to entuzjaści. Ja jestem sceptykiem. Uważam, że pomyłki sędziów są solą futbolu. Wprzęgnięcie, powtórek, ekranów, weryfikacja decyzji wywoła tylko zamieszanie.
Nawet jeśli się mylę, to co zrobić z meczami niższej klasy, w których nie ma mowy o czymś takim? Do tej pory w futbolu fajne było to, że na wielkich stadionach i na zupełnie małych obowiązywał ten sam system. Sędziowie, obojętnie od tego czy gwizdali na obiekcie w obecności 100 tysięcy ludzi, czy też na wiejskim boisku musieli w jednej chwili, samodzielnie podjąć decyzję. Teraz będzie tak, że za tymi pierwszymi będzie technika i sztab ludzi, który ich ewentualnie skoryguje, a drudzy nadal będą musieli radzić sobie sami. To nie jest w porządku!