Moje Kresy. Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”
Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” było jedną z najprężniejszych organizacji społecznych po upadku powstania styczniowego i odegrało fundamentalną rolę w dziele odzyskania przez Polskę niepodległości.
Historycy dziejów politycznych nie potrafili tysiącom działaczy Sokoła oddać sprawiedliwości. W podręcznikach historii sokolstwo traktowane jest marginalnie, jako kuriozum obyczajowe, atrakcyjne poprzez widowiskowe formy działania, ale mało istotne. Nazwiska bezinteresownych, pełnych poświęcenia i pasji ideowców, stawiających sobie za cel dbałość o tężyznę fizyczną młodzieży w myśl hasła „W zdrowym ciele zdrowy duch”, rzadko trafiały na karty historii. Tę niesprawiedliwość warto wypominać, bo jest to ciągle autentyczna biała plama w polskich dziejach narodowych.
Europejskie towarzystwa gimnastyczne „Sokół”
Towarzystwa gimnastyczne „Sokół” były fenomenem w XIX-wiecznej środkowej Europie. Były szkołą życia, miejscem, gdzie wiązały się przyjaźnie, a czasem też małżeństwa. Były ważnym ośrodkiem rozwoju ruchu narodowego i narodowowyzwoleńczego oraz kultury małomiasteczkowej.
Za ojca europejskiego ruchu sokolego uznawany jest Niemiec Johann Jahn (1778-1852), który w 1811 roku zbudował pod Berlinem pierwsze boisko turnerskie, na którym młodzież uprawiała różne dyscypliny lekkoatletyczne oraz gimnastykę na przyrządach i zapasy. On też zaczął budować pierwsze hale sportowe - Turnhalle, które z czasem powstawały w niemal każdym miasteczku. Idea Jahna wyrastała z potrzeby dbania o fizyczną tężyznę młodzieży oraz miała przygotowywać chłopców do służby wojskowej.
Za twórców światowego ruchu gimnastycznego uważani są dwaj Czesi pochodzenia niemieckiego - Miroslav Tyrš i Jindřich Fügner, którzy w imponujący sposób rozwinęli ideę Johanna Jahna - szczególnej dbałości o kondycję fizyczną społeczeństwa.
Miroslav Tyrš (1832-1884) - profesor Uniwersytetu Karola w Pradze, krytyk i historyk sztuki, wspomagany organizacyjnie, a przede wszystkim finansowo przez swego przyjaciela, bogatego kupca, właściciela winnic i firmy ubezpieczeniowej - Jindřicha Fügnera (1822-1864), rozwinęli ideę sokolstwa poprzez budowę boisk i hal sportowych do ćwiczeń gimnastycznych oraz związali w krajach słowiańskich ideę sokolstwa z ruchami narodowowyzwoleńczymi. Poza Czechami ruch sokoli szczególnie mocno rozwinął się w krajach bałkańskich oraz w Polsce, na Ukrainie, na Słowacji, w Rosji, a na zachodniej półkuli - w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. Ci dwaj niezwykle dynamiczni działacze i twórcy ruchu sportowego w Europie zmarli bardzo młodo: Fügner w wieku 42 lat w wyniku ropnej infekcji krwi, a Tyrš w wieku 52 lat utopił się w rzece podczas wędrówki po Alpach. Ich pogrzeby na cmentarzu Olszańskim w Pradze zgromadziły tysiące żałobników i były wielkimi manifestacjami żałoby. Sokolstwo zaczynało wówczas z Czech promieniować na całą Europę.
Tyrš i Fügner spoczywają w jednej wspólnej mogile, a ich legenda żyje w Czechach i objawia się licznymi pomnikami, tablicami pamiątkowymi, ulicami oraz placami, którym patronują. Trafili też na znaczki pocztowe w Czechach i Słowacji. W Polsce są raczej nieznani, podobnie jak ich niemiecki poprzednik Johann Jahn.
Popularność Tyrša i Fügnera w Europie u schyłku XIX wieku przyćmił Pierre de Coubertin - twórca nowożytnych olimpiad, który również uważał sport za środek hartowania ciała i sposób na utrzymywanie zdrowotności społeczeństwa. Obecnie sprawa zdrowotności społeczeństwa, w obliczu modyfikowanej genetycznie żywności i ogromnego niebezpieczeństwa otyłości zagrażającej długości życia, staje się znów aktualna. Może więc warto przywołać w szerszym zakresie idee europejskiego sokolstwa.
Polscy sokoli
W Polsce niewymierną do dziś zasługą Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” było rozwinięcie polskiego ruchu sportowego i harcerskiego i bardzo mocne związanie go z walką o niepodległość. To w towarzystwach sokolich tworzyły się zalążki do formowania w przyszłości polskiego wojska, na których oparli się Józef Piłsudski i Józef Haller, tworząc Legiony. Pracując z młodzieżą, poprzez liczne ćwiczenia rozwijano jej tężyznę fizyczną, eksponowano mocno hasło „Silni duchem i ciałem”, ale też wybijano na plan pierwszy ideowość i bezinteresowność. W programach głoszono hasło, którego twórcami byli Tyrš i Fügner, iż należy działać i budować ideę narodową nie dla zysku i nie dla próżnej sławy, a jedynie dla własnej satysfakcji i dobra swego narodu.
W Polsce ruch sokoli rozwinął się najmocniej we Lwowie - mieście najbardziej otwartym na wszelkie nowinki, tam działali bowiem najbardziej dynamiczni twórcy tego ruchu: Antoni Durski, Ludwik Goltental, Żegota Krówczyński, Jan Zalplachta-Zapałowicz i Jan Dobrzański (wszyscy spoczywają na Cmentarzu Łyczakowskim). I gdy się Polska odrodziła, w 1919 roku liczne gniazda sokole w kraju połączyły się, tworząc ogólnopolski Związek Towarzystw Gimnastycznych „Sokół”, którego pierwszym prezesem został mecenas Bernard Chrzanowski (w latach 1919-1923), a jego następcą - hrabia Adam Zamoyski (w latach 1923-1936).
W „Przewodniku Gimnastycznym Sokół” - organie prasowym Dzielnicy Małopolskiej Związku Polskich Gimnastycznych Towarzystw Sokolich - wybijano na stronie tytułowej hasła:
„Obowiązkiem każdego prawego Sokoła polskiego jest:
Dbać o zdrowie fizyczne i duchowe swoje i swoich bliskich;
Przestrzegać czystości i wyłącznego używania mowy polskiej;
Popierać przede wszystkim przemysł polski;
Pracować usilnie nad uświadomieniem i pozyskaniem ludu do pracy narodowej”.
Złoczowscy sokoli
W kręgu najwybitniejszych wówczas twórców ruchu sokolego w Polsce znalazł się złoczowianin - dr Stanisław Gawlikowski. To on, bazując na swym doświadczeniu oraz teoretycznym przygotowaniu, stworzył w Złoczowie Gniazdo Sokole, które szybko stało się jednym z najprężniejszych w Polsce. Umiał skupiać wokół siebie młodzież i odkrywać w nich talenty organizacyjne. To w jego kręgu i z jego inspiracji pojawił się Henryk Urbański - prawdziwy spiritus movens złoczowskich sokołów w II Rzeczypospolitej.
Henryk Urbański (1905-1990) urodził się w Gołogórach w powiecie złoczowskim jako najmłodszy syn Józefa i Doroty z Seigerów, Austriaczki pochodzącej z Linzu, która swą oszałamiającą miłość do Polaka przypłaciła zerwaniem wszelkich więzów ze swymi rodzicami, którzy wyrzekli się jej, uznając jej małżeństwo z Józefem Urbańskim za mezalians.
Henryk Urbański po ukończeniu Seminarium Nauczycielskiego w Złoczowie, nie mogąc znaleźć pracy w mieście swoich studiów, podjął praktykę rolniczą w majątku w Kołtowie w pobliżu Złoczowa. Poznał tam swoją przyszłą żonę - Marię Mohr, córkę właściciela trafiki (sklepu tytoniowego) w Kołtowie - Hipolita Mohra, z pochodzenia Austriaka. Widać, że Urbańscy mieli szczególne upodobania do Austriaczek.
W 1930 roku Henryk Urbański ożenił się z Marią, zamieszkał w Złoczowie i objął posadę w sądzie grodzkim, gdzie pracował do wybuchu II wojny światowej. W 1933 roku przyszła na świat jego jedyna córka - Irena, po wojnie związana z Jasłem, bardzo aktywna organizatorka towarzystw Uniwersytetu III Wieku.
Naczelnikiem Sądu Grodzkiego w Złoczowie był w tym czasie sędzia dr Stanisław Gawlikowski - zdeterminowany zwolennik ruchu na wolnym powietrzu, organizator zawodów lekkoatletycznych i różnego rodzaju ćwiczeń i pokazów atletycznych. Gawlikowski zaszczepił w swoim młodym pracowniku ideę, która mu zawsze przyświecała, i trafił na znakomity grunt, bo młody Henryk Urbański był zapaleńcem i szybko przejął od swego pryncypała kierownictwo złoczowskiego „Sokoła”. Naczelnikiem został w wieku 25 lat i stanowisko to pełnił do wybuchu wojny. Ukończył liczne wielotygodniowe kursy wychowania fizycznego i przebywał na wielu obozach kondycyjnych, m.in. w Delatynie, Skolem, w Worochcie i Lwowie.
Henryk Urbański doprowadził złoczowskiego „Sokoła” do rozkwitu, tworząc drużyny męskie i żeńskie. A uczestnicząc w licznych ogólnopolskich zlotach „Sokoła”, stał się popularny w całej Polsce, tym bardziej że jego wychowankowie odnosili liczne sukcesy w lekkoatletyce. Był mistrzem w organizowaniu pokazów gimnastycznych, które uświetniały wieloosobowe piramidy formowane przez gimnastyków. Zaskakiwał niezwykle pomysłowymi choreograficznymi układami tych piramid, czasem o czteropiętowych wysokościach.
Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” w Złoczowie uważane było za jedno z najlepszych w dzielnicy Małopolska. Wybudowało w Złoczowie ze składek społecznych okazały budynek, który został unicestwiony w czasie II wojny światowej. Sokoli mieli piękne mundury, w których paradowali i występowali na licznych uroczystościach oraz świętach państwowych i kościelnych. Brali udział w defiladach, pokazach sportowych oraz zlotach sokołów. Jeden z ostatnich przed wybuchem wojny odbył się w Katowicach, na którym Sokół złoczowski odniósł wielki sukces, tworząc podczas pokazu imponujące od strony sprawnościowej i choreograficznej piramidy gimnastyczne.
Po zajęciu Złoczowa przez Armię Czerwoną Urbański skutecznie ukrył się na wsi - u rodziny w Kołtowie. Pracował tam w majątku ziemskim jako księgowy i podjął współpracę z działającymi w okolicy partyzantami. Po pewnym czasie Niemcy, nowi okupanci, wykryli jego związki konspiracyjne. Został aresztowany i skazany na śmierć przez rozstrzelanie przed kościołem w Kołtowie. I wówczas heroiczną walkę podjęła jego matka - Austriaczka Dorota Seiger-Urbańska. Zgłosiła się do szefa niemieckiej żandarmerii i znając bezbłędnie język niemiecki przekonała go, aby zwolnił jej syna.
W 1943 roku doszło do napadu banderowców na Kołtów. Stało się to w Wigilię Bożego Narodzenia. Spalono wówczas pół wsi. Zamordowano kilkadziesiąt osób, ale oddział niemiecki wypłoszył napastników i rodzina Urbańskich miała szczęście, bo ich dom nie spłonął. W pamięci dziesięcioletniej wówczas Ireny Urbańskiej utkwiła szczególnie ta noc. Widziała nie tylko płonące domostwa sąsiadów, ale też na horyzoncie płonącą Hutę Pieniacką - miejscowość, w której banderowcy wymordowali wszystkich jej mieszkańców, zostawiając w tym miejscy pogorzelisko. Po tej tragedii Henryk Urbański z żoną i córką postanowili zbiec z Podola. 20 maja 1944 roku wagonem towarowym doczepionym do transportu wojskowego trzyosobowa rodzina Urbańskich wyjechała ze Złoczowa na zawsze. Wysadzono ich na stacji Trzcinica koło Jasła, bo tam mieli rodzinę Anna i Zbigniew Michalewscy - przyjaciele Urbańskich ze Złoczowa.
Zbigniew Michalewski - wnuk Jana Rączkowskiego, odkrywcy dużych złóż ropy w Borysławiu, wysoko cenionego wiertacza w firmie MacGarvey’a, jako główny spadkobierca rodziny był człowiekiem bogatym i właścicielem dużego dworu w Trzcinicy. Urbańscy mieszkali w tym dworze do roku 1957, kiedy to na stałe przenieśli się do Jasła.
Henryk Urbański był po wojnie organizatorem szkolnictwa rolniczego na ziemi jasielskiej. Wspólnie ze Stanisławem Ryndakiem utworzył Średnią Szkołą Rolniczą w Skołyszynie koło Jasła, której później był kierownikiem, pełniąc jednocześnie przez 10 lat (1950-1960) funkcję kierownika Wydziału Rolnictwa i Leśnictwa Powiatowej Rady Narodowej w Jaśle. Był aktywnym działaczem Stronnictwa Ludowego, a Później Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego w Rzeszowie. U schyłku pracy zawodowej pełnił funkcję prezesa w Spółdzielni Mleczarskiej w Jaśle. Był też bardzo aktywnym działaczem Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów w Jaśle. Zmarł w 1990 roku i spoczywa na jasielskim cmentarzu.
Jego jedyna córka - Irena - odziedziczyła po ojcu cechy społecznikowskie. Jeszcze w Złoczowie była czynną sportsmenką. Marzeniem jej ojca było, by została zawodową gimnastyczką. Od najmłodszych lat ćwiczyła na równoważni, na linach, na kółkach itp. Oprócz pracy zawodowej i społecznikowskiej w wielu organizacjach Irena Urbańska po przełamaniu swych lęków pojechała w 1998 roku na wycieczkę do Złoczowa, zorganizowaną przez Romana Maćkówkę. I wówczas stała się jedną z najbardziej dynamicznych członkiń Towarzystwa Złoczowian. Jeździła w rodzinne strony często i pisała stamtąd relacje, sprawozdania oraz nostalgiczne wiersze, wydane w tomiku „Zapach lata”. Stała się strażniczką pamięci o Złoczowie, gromadząc zdjęcia i dokumentując szczególnie historię złoczowskich „Sokołów”.
Złoczowski noblista
Ma też Złoczów swego noblistę, amerykańskiego chemika Roalda Hoffmanna, który otrzymał Nagrodę Nobla w 1981 roku wspólnie z Japończykiem Fukui Ken’ichi z Uniwersytetu w Kioto.
Urodzony w Złoczowie w 1937 roku, w rodzinie żydowskiej, początkowo nosił nazwisko Safran. W 1942 roku trafił wraz z rodzicami do obozu pracy przymusowej we wsi Lackie pod Złoczowem. Rok później jego matce udało się zbiec z synem i przez 16 miesięcy, do czasu nadejścia frontu, ukrywali się na strychu szkoły w Uniowie. Ojciec noblisty, Hillel Safran, zginął w obozie. Po przejściu frontu matka, Klara Safran, osiadła w Krakowie, gdzie wyszła za mąż za Pawła Hoffmanna. Roald przyjął nazwisko ojczyma. W 1949 roku Hoffmannowie wyjechali do Stanów Zjednoczonych, gdzie Roald zrobił zadziwiającą karierę naukową na Uniwersytecie Harvarda, a później Uniwersytecie Cornella w stanie Nowy Jork.
W 1998 roku, na zaproszenie prof. Bolesława Bachmana (1911-2002) - chemika z Politechniki Łódzkiej, Roald Hoffmann przyjechał do Polski i spotkał się ze złoczowianami. Bolesław Bachman był kolegą gimnazjalnym jego ojca - Hillela Safrana. Był to niezwykły, sentymentalny wieczór dla złoczowskiego noblisty. Pokazywał zdjęcia i pamiątki rodzinne, które udało mu się przechować, mimo iż był dzieckiem holokaustu, m.in. fotografie kamienicy i sklepu Rozenów w Złoczowie, będącego własnością dziadków Roalda ze strony matki. Dzięki wspomnieniom swych dawnych, przedwojennych sąsiadów poznał nieznane fakty z biografii ojca.
Roald Hoffmann odczytał na tym spotkaniu apel swej 87-letniej wówczas matki, Klary z Rozenów Safran-Hoffmannowej, poszukującej przyjaciółki ze Złoczowa - Wery Mann, która wróciła z Sybiru do Polski i nie było znane miejsce jej pobytu.
Roald Hoffmann jest też pisarzem i poetą, autorem zbiorów poezji „The Metamict State” (1987) i „Gaps and Verges” (1990). Na krakowskim spotkaniu ze złoczowianami rozdał tomik poznańskiego wydawnictwa „Humanistyka i płeć” z wierszami jego i Wisławy Szymborskiej, z którą się przyjaźnił. Żonaty z Evą Börjesson, ma z nią syna - Hillela Jana i córkę - Ingrid Helen.
Autor hymnu izraelskiego
W Złoczowie urodził się Naftali Herc Imber (1856-1909) - poeta hebrajski, twórca słów izraelskiego hymnu narodowego i jeden z najaktywniejszych orędowników żydowskiego oświecenia - haskali - zmuszony przez ortodoksyjnych żydów do opuszczenia Galicji. Początkowo osiadł w Palestynie, ale w roku 1892 wyemigrował do Ameryki. Osiadł w Nowym Jorku i tam zmarł.
W Sasowie nieopodal Złoczowa urodził się bratanek Naftalego Herca - Samuel Jakub Imber (1898-1942) - poeta, autor kilku tomów wierszy w języku jidysz, autor dość popularnego w swoim czasie poematu „Esterka” - o historii romansu króla Kazimierza Wielkiego z żydowską nałożnicą. Samuel Jakub Imber był aktywny w środowisku lwowskiej bohemy. Zginął najprawdopodobniej w złoczowskim getcie, choć istnieje również wersja, że zabili go banderowcy w czasie jednej z akcji na przedmieściach Złoczowa.