Czy funkcjonowanie oddziału ortopedycznego, który postawił na nogi 4-letniego Olusia jest zagrożone? Od 1 grudnia na stałe ma zostać w nim tylko dwóch lekarzy. Rodzice pacjentów są zaniepokojeni.
- W jaki sposób działać ma oddział, na którym pracuje tylko dwóch lekarzy? Co z obsadą dyżurów, zabiegami, operacjami? - pytają rodzice małych pacjentów, do których docierają niepokojące pogłoski z oddziału ortopedycznego szpitala dziecięcego na osiedlu Na Skarpie w Toruniu.
To oni uratowali Olusia
Na tym oddziale dochodził do siebie i stawiał pierwsze kroki po skoplikowanyh operacjach 4-letni Oluś, który we wrześniu wypadł z 11. piętra toruńskiego wieżowca. Dzięki determinacji i profesjonalizmowi lekarzy chłopiec robił błyskawiczne postępy.
Teraz na jaw wychodzą problemy, z jakimi zmaga się oddział. Sytuacja kadrowa od dawna jest tu trudna. Obecnie na oddziale pracuje trzech specjalistów oraz rehabilitant. Z naszych informacji wynika, że z końcem miesiąca z jednostką rozstaje się jeden z lekarzy oraz specjalista zatrudniony do rehabilitacji pacjentów. Wcześniej z oddziałem pożegnało się dwóch lekarzy rezydentów, którzy byli ogromnym wsparciem.
Od grudnia będzie dwóch
Przy tak skromnej obsadzie rozpisanie dyżurów na listopad było trudne. Z naszych informacji wynika, że jeden z medyków w tym miesiącu musiał wziąć kilkanaście dyżurów tzw. telefonicznych, co oznacza, że prawie co dwa dni musi czuwać pod telefonem, licząc się z wezwaniem w każdej chwili, np. do nagłej operacji. Do tego dochodzą jeszcze dyżury na oddziale.
Chętnych do pracy brak
Od 1 grudnia sytuacja na tym oddziale może być wręcz dramatyczna, ponieważ w jednostce na stałe ma być tylko dwóch ortopedów. Ci, którzy pozostają, są przemęczeni i przeciążeni pracą.
Pojawiają się też pogłoski, że aby zaradzić trudnej sytuacji kadrowej, dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego, którego częścią jest „dziecięcy”, chce oddelegować do pracy na Skarpie specjalistów ortopedów z oddziału dla dorosłych na Bielanach. To nie wszystkim lekarzom się podoba, a niektórzy z nich z niepokojem pytają - czy jeden zespół ma obsługiwać w rzeczywistości dwa duże oddziały?
Problem ogólnokrajowy
- Trudności kadrowe dotykają wielu oddziałów i narastający problem braku lekarzy ma wymiar ogólnokrajowy - przekonuje dr Janusz Mielcarek, rzecznik WSZ.
Jak zatem szefostwo szpitala chce zaradzić problemom oddziału?
- W ocenie dyrekcji w chwili obecnej oba oddziały ortopedyczne pracują normalnie, a problemy kadrowe, tak jak i w przypadku innych oddziałów, są na bieżąco rozwiązywane - to oficjalne stanowisko władz szpitala.
Co dalej z oddziałem?
Z naszych ustaleń wynika, że aby oddział ortopedii dziecięcej mógł normalnie funkcjonować, potrzebny jest zespół co najmniej pięciu stałych ortopedów, bo tak dużo jest pracy w tej jednostce. Jednak specjaliści do niej, jak widać, się nie rwą.
Jaki jest tego powód?
- Obowiązków jest nadmiar, a stawki w porównaniu z konkurencją są niesatysfakcjonujące. Na lokalnym rynku można zarobić znacznie więcej, pracując w spokojniejszych warunkach - słyszymy z dobrze poinformowanego źródła.