Na Rynku można było kupić kapelusz, buty, ale też kiszkę
W XVIII wieku północna część głównego placu miejskiego w Gorlicach należała do rzeźników. Na stołach królowała słonina i kiełbasa, ale można też było dostać gliniane garnki i misy.
- Szkoda starego Rynku brukowanego łebkiem kocim, spadzistego od ratusza i mostu z wysokimi skrzypiącymi kasztanami, które w majowym kwieciu wróżyły maturę, a brązowym spadem znów początek roku szkolnego - pisał w latach siedemdziesiątych XX w. gorlicki lekarz i poeta Bolesław Bajor. Było to po tym, jak w ciągu jednego dnia wycięto wszystkie kasztany w cieniu, których do tej pory odbywał się handel i wypoczynek mieszkańców Gorlic. Wielu, zwłaszcza starszym, zdawało się, że to koniec świata.
Rynek - centrum życia średniowiecznego miasta
Pierwszy gorlicki Rynek w mieście przedlokacyjnym znajdował się na dzisiejszym Dworzysku. Tam była osada na prawie polskim. Wokół niego znajdowały się urządzenia targowe, jatki, karczmy i wszystko to, co potrzebne w handlu. Nieopodal osady znajdował się drewniany kościół pod wezwaniem św. Mikołaja - patrona podróżnych. Taki stan rzeczy utrzymywał się do początków XV w., kiedy nastąpiło zdefiniowanie lokacyjnego kształtu miasta. Dokonał tego syn założyciela - Dersław II Karwacjan. Przeniósł miasto na sąsiednie wzgórze, które znamy obecnie.
Jak wykazała analiza metrologiczna, Rynek nasz miał od zarania dziejów proporcje zbliżone do kwadratu o boku 90 m, przy wielkości całego miasta lokacyjnego ok. 250 x 200 m. Graniczył z Placem Dworzysko poprzez jar, przez który przechodziło główne połączenie miasta z traktem krakowskim oraz węgierskim. Był to zarazem jedyny wjazd do miasta średniowiecznego od nadbrzeża. Z rynku odchodziły w jego narożach trzy drogi tj. Wąska, Piekarska zwana ,,ku Dworzysku” i Biecka. Natomiast nie istniała w owym czasie obecna ulica Mickiewicza, gdyż Ropa, aż do końca drugiej połowy XVII w. opierała swoje wody o skarpy miejskie, a obecny trakt składający się z ulic Stróżowskiej i Mickiewicza powstał dopiero w XVIII wieku.
Ozdobą gorlickiego Rynku był zawsze ratusz - najpierw drewniany, od 1795 murowany
Pierwotny Rynek otoczony był drewnianymi domami, każdy ścianą szczytową przylegał do rynku i ulic. Zbudowane były prawie jednakowe i posiadały od Rynku sień, izbę i sklep, za izbą ciemną kuchnię oraz od tyłu warsztat rzemieślniczy. Zabudowania miały podcienia, z co najmniej trzech stron o typie znanym dziś tylko z rysunków Jana Matejki z Bobowej i Biecza.
Rynek z dwoma właścicielami
Ozdobą gorlickiego Rynku był zawsze ratusz, najpierw drewniany, a od 1795 r. murowany oraz kościół pw. Najświętszej Maryi Panny zbudowany jeszcze przez Dersława I Karwacjana, usytuowany w rogu głównego placu miasta. Od zarania dziejów Rynek nasz był miejscem handlu w dni targowe.
Według ustalonej przez wieki tradycji, w części południowej rynku na straganach sprzedawano materiały tekstylne, ubiory i nakrycia głów. W północnej masarze sprzedawali słoninę, sadło, kiełbasę i kiszki, zaś kobiety handlowały nabiałem, drobiem i warzywami. Natomiast pod oknami magistratu można było kupić gary, michy, łyżki, tace i donice gliniane, a w ulicy Piekarskiej sprzedawano obuwie.
Dużym wydarzeniem były jarmarki, które odbywały się na naszym rynku na podstawie przywilejów królewskich i cesarskich. Dochody z rynku musiały być duże, gdyż w 1608 r. na skutek podziału ,,Dominium Gorlickiego” nastąpił również podział Rynku, na część należącą do Andrzeja Pieniążka i część należącą do Mikołaja Zbożnego z zastrzeżeniem, że ,,ratusz ma być nierozerwany”.. Taki rozdział trwał do początków XVIII w., kiedy to właścicielem został Stanisław Łętowski. W czasie, w którym trwał podziału ,,Dominium Gorlickiego” kilkakrotnie Rynek ulegał spaleniu. Najpierw podczas ,,potopu” szwedzkiego w 1657 r. potem w 1689 r. i częściowo w 1694 r. Jednak zawsze był odbudowywany w podobnym stylu - jak twierdzi Józef Barut - każdego razu z coraz większym udziałem kamienia i cegły, tak, że na najstarszym znanym planie Rynku z 1790 r. już tylko połowa była drewniana, druga zaś już była murowana.
Zmorą tamtych czasów był wygląd Rynku. Zwracali na to uwagę gorliccy mieszczanie w ,,Suplice do dziedzica Gorlic” z 31 marca 1783 r. w której czytamy: ,,Rynek Miasta Gorlic ma tak wiele dołów … przez deszczowe fale poczynionych, że potrzebuje wspomożenia”. Tragedią dla Gorlic, a w szczególności dla rynku był pożar 3 października 1874 r. W ciągu tego dnia spłonęły wszystkie drewniane domy w Rynku, a murowane zostały poważnie uszkodzone, tracąc dachy. Był to koniec średniowiecznego Rynku w Gorlicach.
Konflikty wokół przebudowy Rynku
Od tego wydarzenia następuje całkowita przebudowa przyrynkowego centrum miasta oparta o budownictwo domów murowanych, gdyż rząd austriacki nie pozwolił na budowę w śródmieściu domów drewnianych.
Nowością w przededniu I wojny światowej było zainstalowanie na Rynku oświetlenia elektrycznego. Niestety oświetlenie to, jak i kamienice dookoła rynku zostały podczas bitwy gorlickiej poważnie zniszczone. Uszkodzenia były tak duże, że odbudowa kamienic przeciągła się do lat pięćdziesiątych XX w.
Próbę przebudowy gorlickiego Rynku w ramach odbudowy miasta podjęli się krakowscy architekci Józef Gałęzowski i Kazimierz Wyczański.
Zasadniczą myślą projektu opracowanego w 1917 r. był pomysł zasypania i wyrównania rynku, do równego poziomu z odcięciem głównej wówczas arterii komunikacyjnej Grybów - Jasło, proponując wykonanie schodów na ulicy Mickiewicza na wysokości Magistratu oraz budowę nowej drogę dojazdowej do rynku dookoła kościoła oraz budowę ulicy od mostu na rzece Ropie do stacji kolejowej, tak jak biegnie obecnie ulica Legionów.
Rynek otoczony był drewnianymi domami, każdy ścianą szczytową przylegał do ulicy
Projekt ten wzbudził protesty mieszkańców ulicy 3 Maja i Rynku, szczególnie posiadaczy sklepów obawiających się o swoje zyski. Krytyka była tak duża, że Galicyjski Wydział Krajowy we Lwowie, który finansował projekt, pozostawił ówczesną główną ulicę przez Rynek, zaś sprawę objazdu dookoła kościoła z połączeniem z ówczesna ulicą Pocztową, jako nierozstrzygniętą.
Jeszcze raz zwyciężył konserwatyzm gorlickich mieszczan, których wolą było zachowanie i odbudowanie rynku sprzed wybuchu I wojny światowej. Stan taki dotrwał do czasów wybuchu II wojny światowej. Po jej zakończeniu w latach 1948-1950 wraz z przebudową gorlickiego ratusza na forum Miejskiej Rady Narodowej pojawiły się pierwsze propozycje przebudowy gorlickiego rynku na bardziej nowoczesny, spełniający podstawowe wymogi sanitarno-estetyczne. Uzasadniano, że nawierzchnia rynku pokryta nieregularnymi, wydobytymi z Ropy kamieniami nie sprzyja zachowaniu czystości zwłaszcza po jarmarkach.
Propozycje te były skutecznie negowane przez ówczesnego architekta miejskiego Józefa Baruta, który twierdził, że ,,iż cały środek obecnego miasta pokrywający się z miastem średniowiecznym, łącznie z ulicami i rynkiem jest zespołem architektonicznym i zabytkiem kultury oraz pamiątką przeszłości, i musi być przekazany potomnym wiekom”.
Jednak po jego przejściu na emeryturę w 1963 r. władze miejskie podjęły decyzję o przebudowie, którą wykonało Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Gorlicach głównie w latach 1969-1972. W wyniku tej przebudowy zmieniono funkcję gorlickiego Rynku z handlowego na reprezentacyjno-wypoczynkowy. Funkcję tę utrwaliła rewitalizacja gorlickiej Starówki, przeprowadzona w latach 2010-2013.