Nasze drogi zamieniają się w tory wyścigowe, choć są dziurawe, pełne kolein i innych niespodzianek tego typu, ale wielu to nie przeszkadza
Zawsze można mówić, że ponosi nas ułańska fantazja, a tylko prawdziwe konie zamieniliśmy na wierzchowce z setkami tych sztucznych pod maską. Ale te prawdziwe konie zachowują się bardziej racjonalnie niż niektórzy ludzie. Dowód?
Na alei Włókniarzy w Łodzi jakiś jeździec na swojej „bryce” pogalopował o ponad 100 kilometrów na godzinę więcej niż dopuszczają tam przepisy.
Z kim się ścigał? Chciał zaszpanować? A może pokazać, że ma więcej "koni" niż inni...
Nie mam pojęcia, ale zatrzymała go policja. Właściciel auta nie mógł sobie jakoś przypomnieć, kto prowadził tenże pojazd (okazało się, że to był jego syn).
Sprawa oparła się o sąd. Zamiast standardowego w takich sytuacjach mandatu w wysokości 500 złotych, 10 punktów karnych i konfiskaty prawa jazdy na trzy miesiące dostał wyższą karę finansową, czyli 1200 zł.
Oczywiście takie "obciążenia portfeli" można wyśrubować jak w krajach skandynawskich, ale chyba problem tkwi bardziej w naszych głowach...