Choć była po drugiej klasie gimnazjum, rodzice przenieśli ją do innej szkoły
- To ona poszła z tym nawet do „Głosu” - zdziwił się Zbigniew Mytkowski dyrektor Gimnazjum nr 12 w Szczecinie.
- Tak, chciałabym tę sprawę nagłośnić, bo chodzi tu o zdrowie i niejednokrotnie życie młodych ludzi - mówi mama byłej uczennicy tej szkoły Bożena Petek. - Chciałabym przestrzec i uwrażliwić innych rodziców.
Grzeczna, porządna, uśmiechnięta
Ania (imię zmienione na prośbę dziewczynki) szkołę podstawową skończyła z czerwonym paskiem. Była jedną z bardziej lubianych uczennic. W domu komunikatywna, uczynna, grzeczna. Wszystko zmieniło się w gimnazjum.
- Zupełnie nie wiedzieliśmy co się dzieje - opowiada mama Ani. - Córka ze szkoły przychodziła naburmuszona, nie dało się z nią dogadać, często trzaskała drzwiami. Myśleliśmy, że już nadszedł okres dojrzewania, że stąd stała się taka nieprzystępna, krnąbrna. Postanowiliśmy sobie i jej dać trochę czasu. W końcu każde dziecko inaczej ten okres dojrzewania przeżywa. Inaczej się zachowuje. Zupełnie nie wiedzieliśmy, że takie okropne rzeczy dzieją się w jej życiu. Nie byliśmy tego wszystkiego świadomi aż do momentu kiedy pewnego dnia wybuchła.
- Nie wytrzymałam, a rodzice zaczęli wypytywać - mówi Ania.
W tym wypadku chodzi o cyberprzemoc
I tak dowiedzieli się, że ich córka jest ofiarą cyberprzemocy ze strony grupy chłopców ze szkoły. Na portalach społeczno-ściowych i w komórce Ani pojawiły się wyzwiska pod jej adresem. Wyraźnie chciano ją poniżyć.
Jak twierdzi mama Ani, jej córka nie otrzymała pomocy w szkole, „wręcz została uznana przez pedagog szkolną i dyrektora winną”. To skłoniło rodziców dziewczynki do szukania pomocy poza szkoła. Zgłosili się w trybie pilnym do psychologa. Podczas wizyty lekarz zalecił pilną terapię „z uwagi na brak możliwości samodzielnego podołania problemowi, co więcej wobec podjęcia przez Anię prób samookaleczenia, co jest typowym objawem bezsilności ofiary przemocy”. Dodatkowo terapeuta dziewczynki zdiagnozowała cyberprzemoc w środowisku szkolnym.
- Ale gdy to zgłosiliśmy w szkole okazało się, że pedagog szkolny chciał przeprowadzić konfrontację - skarży się mama Ani, bo już wiedziała, że takie postępowanie jest katastrofalne dla terapii jej córki, która przecież się cięła, okaleczała . - Postanowiłam więc poprosić dyrektora szkoły aby poinformował mnie co zrobiono ze sprawą córki w szkole (22 kwietnia 2016 roku).
Konfrontacja ze szkoła
- Nie byłam w stanie sama rozmawiać ze szkołą w sprawie córki - żali się Bożena Petek. - Wynajęłam więc prawników z kancelarii prawnej. Bałam się o swoje emocje.
Okazało się bowiem, że Ania ma mieć obniżoną ocenę ze sprawowania aż na nieodpowiedni.
- To wynika z regulaminu szkoły - twierdzi Zbigniew Mytkowski dyrektor Gimnazjum nr 12 w Szczecinie. - Dlaczego jej obniżyliśmy ocenę? Bo ona też używała nieodpowiednich słów - stwierdził. - Dziewczynka kończyła druga klasę gimnazjalną. Decyzję o obniżeniu stopnia z zachowania nie podjąłem sam. Zwołałem w tej sprawie specjalną komisję i to komisja w drodze głosowania zadecydowała o obniżonej ocenie. Ania w tym sporze nie była przecież bez winy - tłumaczy dyrektor.
- To dla mnie absurdalne, aby ofierze obniżać stopień z zachowania - oburza się mama dziewczynki.
Skargi rodziców na szkołę
Prawnicy poradzili Bożenie Petek aby w sprawie córki i sposobu postępowania z nią w szkole skargę złożyła do Zachodniopomorskiego Kuratora. Złożyła, ale nikt nie mógł się tą sprawą zająć, bo akurat trwały wakacje.
- Tak we wrześniu mieliśmy wizytę z kuratorium w tej sprawie - twierdzi dyrektor Zbigniew Mytkowski. - Ale wizytatorzy z kuratorium nie stwierdzili żadnych uchybień w postępowaniu z Anią z naszej strony.
- Postanowiliśmy więc poskarżyć się do Ministra Edukacji Narodowej - nie daje za wygrana mama Ani i pokazuje pismo jakie wysłała pod koniec września tego roku. - Tymczasem córkę przeniosłam do innej szkoły.
- W nowej szkole jest zupełnie inaczej - opowiada Ania. - Mam koleżanki, kolegów - dodaje z uśmiechem.
- W tej nowej szkole jest zupełnie innym dzieckiem - podkreśla mama dziewczynki. - Uśmiecha się, normalnie z nami rodzicami rozmawia. Ale nie mogę sprawy córki tak zostawić. Chodzi przecież także o innych młodych ludzi, o ich przyszłość, a może nawet o życie. Wiem, że przypadek cyberprzemocy wobec mojej córki nie jest odosobniony w tej szkole. A co by było, gdybyśmy my rodzice nie zareagowali na to co dzieje się z naszym dzieckiem? Jakbyśmy to zostawili tylko szkole? - pyta retorycznie.
Co na to terapeuci
- W takim przypadku jak Ani, pomoc fachowa potrzebna była natychmiast - mówi Anna Borkowska, psychoterapeutka ze Szczecina. - Cięcie się żyletkami i inne formy samookaleczenia najczęściej oznaczają, że dziecko ma problem, z którym nie potrafi sobie poradzić. Zadawanie sobie bólu jest dla niego jedynym sposobem na jego rozwiązanie. Wynika często z poczucia bezradności, a bezradność z poczucia braku wsparcia od dorosłych. W tym wypadku dziewczynkę właściwie zostawiono samą sobie.
Ania zaczęła się ciąć, bo samookalecznie przynosiły natychmiastową ulgę. Pomagały upuścić napięcie.
- Okaleczenia wynikają także z faktu, że dziecko traci kontrolę nad swoim życiem - tłumaczy Anna Borkowska. - Jego ciało jest jedynym nad czym ma tę kontrolę. Jednak - co podkreśla Anna Borkowska - samookaleczenie się, czyli agresja skierowana w stosunku do siebie, może wynikać także z poczucia odrzucenia ze strony rówieśników i samotności. Dochodzi do tego cyberprzemoc. A to jest coraz częściej spotykane zjawisko. Niestety młodzi ludzie nie umieją sobie z nim radzić. I nie jest dziwne, że szukają pomocy u dorosłych.
To bardzo niebezpieczne
- Cięcie się jest szalenie niebezpieczne - tłumaczy psychoterapeutka. - Może bowiem prowadzić do prób samobójczych - zaznacza i dodaje, że pomoc dorosłych w tym pedagogów, psychologów, nauczycieli, rodziców a także rówieśników jest konieczna. - Ale przede wszystkim konieczna jest pomoc specjalistów - podkreśla Anna Borkowska. a
Warto wiedzieć!
Samookaleczenia - najczęstszą formą samookaleczenia jest cięcie się żyletkami, głównie na obszarze przedramienia i ramienia, rzadziej nóg. Zadawanie sobie bólu fizycznego jest sposobem na przerwanie bólu emocjonalnego, odwrócenie od niego uwagi, rozładowanie wewnętrznego napięcia. Zdaniem psychiatrów samookalecza się w tej chwili nawet około 22-24 proc. nastolatków.
Cyberprzemoc - stosowanie przemocy poprzez prześladowanie, nękanie, wyśmiewanie innych osób z wykorzystaniem internetu i SMS, e-mail, fora dyskusyjne w internecie, portale społecznościowe. Napastnicy prześladują swoje ofiary złośliwymi i obraźliwymi SMS-ami lub e-mailami. Bardziej drastyczną formą ataku jest sporządzanie witryn internetowych, wpisów na forach dyskusyjnych czy dręczenia przez komunikatory sieciowe. Zamiarem internetowych chuliganów jest zdyskredytowanie konkretnej osoby. Takie działania wynikają z poczucia anonimowości i bezkarności sprawców.a