Nienawiść kibiców jest dla mnie irracjonalna
Profesor Jan Miodek przed Wielkimi Derbami Śląska opowiada nam, dlaczego jest kibicem Niebieskich
Wojewoda śląski na wniosek policji nie zgodził się na obecność kibiców z Zabrza na Wielkich Derbach Śląska. Mecz Ruchu z Górnikiem po raz kolejny rozgrywany więc będzie bez fanów gości. Smutne?
Bardzo smutne. To pokazuje, do czegośmy obecnie doszli w tym kibicowaniu. W moim dzieciństwie byłem na niejednym meczu Ruchu w Bytomiu, czy to na Szombierkach, czy na Polonii, byłem też w Zabrzu na Górniku i wszędzie głośno za Niebieskimi kibicowałem, a jednak włos mi z głowy nie spadł. Taka sama sytuacja była, gdy do Chorzowa przyjeżdżali kibice gości. Gdy w moim Wrocławiu wybierałem się na spotkania Śląska z Ruchem, chcąc zobaczyć w akcji moją ukochaną drużynę, nigdy nie szukałem jakiegoś wydzielonego sektora dla kibiców Niebieskich, lecz normalnie siadałem na trybunach i też mi włos z głowy nie spadł. Teraz w obawie przed ekscesami nie pozwala się kibicom drużyny przyjezdnej wejść na stadion. To smutny znak naszych czasów.
Jak to się stało, że Jan Miodek został kibicem Ruchu? Przecież nie pochodzi pan z Chorzowa, ale z Tarnowskich Gór, które kojarzone są raczej z Górnikiem?
Prawidłowość była taka, że dziecko wybierało sobie taką drużynę, która w momencie, gdy ono zaczyna się interesować sportem, jest najlepsza. Ja zacząłem interesować się sportem w 1952 roku. Igrzyska w Helsinkach i złoty medal Chychły pamiętam jak dziś. Jak dziś pamiętam też mistrzostwo Polski wywalczone w 1952 roku przez Ruch. W lidze były dwie grupy i ich zwycięzcy walczyli o tytuł. W Chorzowie Ruch huknął Polonię 7:0. Rewanż w Bytomiu był formalnością i zakończył się bezbramkowym remisem. Niebiescy zostali mistrzem, a bogiem nas wszystkich był Gerard Cieślik. Większość mojego pokolenia chłopców z roczników tuż powojennych to są do dziś najwierniejsi fani chorzowskiej drużyny. Koledzy starsi ode mnie o 5-10 lat zostawali natomiast kibicami Górnika, bo lata sześćdziesiąte należały w naszej piłce do zabrzan.
Kibicowaliście różnym klubom, ale nienawiści między fanami jednak wówczas nie było.
Oczywiście, że nie, a ta obecna nienawiść kibiców jest dla mnie irracjonalna. Sam nigdy nie miałem żadnych antypatii w sporcie i ich nie rozumiem. Irracjonalne są jednak również dla mnie tzw. sztamy kibiców. Jeśli ktoś jest fanem Śląska, to musi też sympatyzować z Wisłą, a kibic Ruchu musi jednocześnie dopingować drużynę Widzewa. W moich młodzieńczych czasach tego nie było. Myśmy się przede wszystkim na stadionach bawili, a dziś zakwitł na nich szowinizm połączony z nienawiścią do przeciwnika, nad czym bardzo ubolewam.
Jaki wynik typuje pan w niedzielnym meczu?
Zapowiada się bardzo ciekawe widowisko. W końcu grają ze sobą dwie najbardziej utytułowane polskie drużyny, każda ma na koncie po 14 tytułów mistrza Polski. Ruch w tym sezonie wydaje się być lepszy, bo Górnik na razie jest na dnie. Moje serce oczywiście bije za Niebieskimi i życzę im zwycięstwa, ale myślę też sobie, że Górnik musi się w końcu obudzić, a kiedy ma się przebudzić, jak nie w pojedynku derbowym, który zawsze wyzwala dodatkowe emocje. Gdyby mecz rozgrywany był w Zabrzu, to właściwie w ciemno obstawiałbym wygraną gospodarzy, bo na Roosevelta nigdy chorzowianom nie grało się dobrze, ale że spotkanie jest na Cichej, to wierzę, że skończy się po myśli Ruchu.
W kolejnym meczu ligowym Ruch zmierzy się z Legią i ponieważ będzie to 80. rocznica oddania do użytku stadionu na Cichej, spiker w Chorzowie wszystkie zapowiedzi będzie wygłaszał po śląsku. To dobry pomysł?
Moim zdaniem nie do końca. Na trybunach będą przecież wówczas nie tylko kibice ze Śląska, bo nawet Ruch ma swoich fanów również w innych zakątkach Polski, więc oficjalne zapowiedzi powinny być wygłaszane w literackiej polszczyźnie. Nawet na konkursie gwary śląskiej, którego byłem jurorem, oficjalne teksty były wygłaszane po polsku, a dopiero jego uczestnicy przechodzili na gwarę. Przy okazji wspomnianego przez pana meczu z Legią dużo bardziej cieszę się z tego, że na stadion na Cichej ma wrócić historyczny zegar Omega. Jednocześnie głośno dopytuję się wszystkich w Chorzowie: kiedy wreszcie stadion Ruchu będzie nosił imię Gerarda Cieślika?